Rozdział 12

391 13 1
                                    

Zeszłam do salonu, gdzie siedziało większość osób przed kominkiem. Minęłam kanapę kierując się do kuchni. Wchodząc do kuchni zastałam w niej Jaspera, Emmetta i Rose przygotowujących jedzenie. Rosalie traktowała Julliettę i Meredith jak własne córki, byłam jej wdzięczna, bo nie wiedziałam, jak traktować tą drugą. Po za tym, że dziewczynka jest moją siostrą to jesteśmy Dziećmi Burzy. Dalej nie wiedziałam co to oznacza, bo jedyną informację jaką dostałam to, to że musimy obalić rządy Volturii. Blond włosy spojrzał na mnie przelotnie i powrócił do przerwanej czynności, więc wyszłam przed dom, gdzie zastałam Carlisle.

-Co to Dzieci Burzy? - usiadłam obok blondyna wpatrując się w gwiazdy

-Dzieci Burzy, jak nazwa wskazuję urodzone są w burzy. Jak wiesz wampiry nie mogą mieć dzieci, jednak raz na tysiąc lat rodzina królewska ma taki przywilej. Nie wiedzą, kiedy to nastąpi więc nigdy nie mogą być pewni czy aby na pewno będą mieli potomstwo. Twoja matka musiała być niezwykle obdarzona, skoro urodziła dwie córki. Ród Volturii zabił rodzinę królewską jednak służba oddała was mieszkańcom abyście przeżyły i godnie zasiadły tronu - Carlisle spojrzał na mnie posyłając najcieplejszy uśmiech na jaki się mógł wysilić

-Czyli tak po prostu mam wkroczyć z małą dziewczynką do zamku, zabić Volturii i przejąć władzę? - blond włosy spojrzał się, a po chwili zaczął się śmiać

-Nie Leila, przyjdzie jeszcze czas na walkę, a wtedy będziemy walczyć wszyscy, bo w końcu jesteśmy rodziną- po słowach Carlisle'a wstałam uprzednio przytulając go i wróciłam do domu, gdzie zastałam tylko Jaspera.

-Poszli na polowanie? - chłopak tylko skinął głową nie przestając czytać. Zajęłam miejsce naprzeciwko niego na kanapie. Złotooki wyczuwając napiętą atmosferę zamknął książkę i zaczął intensywnie wpatrywać się we mnie.

-Chciałabyś mi może coś powiedzieć? - Jasper próbował cokolwiek wyczytać z moich oczu jednak te zostawały obojętne

-A mam co powiedzieć? To ty mnie unikasz, nie na odwrót- blondyn wydał lekkie westchnięcie czym mnie jeszcze bardziej zdenerwował

-To nie tak że Cię unikam. Mam teraz bardzo dużo spraw do załatwienia związku z przeprowadzką, a krótki staż związany z kontrolowaniem się wcale nie pomaga, gdy wszystko załatwiam wśród tylu ludzi. Przychodzę zbyt zmęczony kontrolowaniem się i nie mam ochoty rozmawiać ani widzieć kogoś- blond włosy przetarł ręką po twarzy po czym wpatrywał się w moją osobę co miało oznaczać abym odezwała się

-Jest dobrze, rozumiem że masz swoje sprawy, które również są ważne jednak nie powinieneś odsuwać mnie od siebie -spoglądałam na chłopaka, który zmierzał w moją stronę, a kiedy spoczął obok wtuliłam się w jego ramię. Nikt z nas już się nie odezwał tylko przez całą noc spoglądając w ogień, który już powoli gasnął zatopiliśmy się w rozmyślanie.

-Jazz, o czym myślisz? -chłopak przez krótką chwilę spoglądnął na mnie po czym odwrócił wzrok w stronę ognia. Chłopak przez krótką chwilę wahał się jakby nie wiedział czy może mi to wyjawić

-Widzisz, myślę co by było z nami gdybyśmy byli zwykłymi śmiertelnikami. Może wiedlibyśmy szczęśliwe życia u boku partnerów, dzieci i gromadki wnuków a później umarli wiedząc, że wyrośli z nich porządni ludzie? Zostaliśmy uwięzieni w ciałach nastolatków, gdy tak naprawdę nasze żywoty powinny zakończyć się kilkaset lat temu. Oczywiście nie chodzi mi o to, że wtedy nie mielibyśmy się spotkać, a o to, że może życie zwykłego śmiertelnika dostarczyłoby nam więcej radości- słowa towarzysza sprawiły, że jeszcze bardziej zaczęłam się zastanawiać nad podbiciem Volturii przez Dzieci Burzy.

-A ty, o czym myślisz? -głos chłopaka przepełniał mnie ciepłem i uczuciem, którego nie umiałam opisać Może to są te motyle w brzuchu o których mówią wszyscy zakochani?

-Myślę o tym czy nie przerosłaby mnie władza. Volturii dobrze sprawują władzę, więc może po prostu odpuścić? Jednak nie podobają mi się niektóre ustanowione przez nich prawa i uważam, że są krzywdzące i to bardzo dla takich stworzeń jak my

-Myślę, że powinnaś słuchać głosu serca, każda z twoich decyzji będzie dobra. Nikt nie może za Ciebie decydować. Jeśli nie czujesz się gotowa nie musisz tego robić. Pamiętaj, będziemy Cię wspierać niezależnie od decyzji- Jasper ucałował mnie w czubek głowy i trwając w swoich ramionach oglądaliśmy wschód słońca przez szklaną ścianę. 

_______________________________________
Więc rozdział jest😎
Na dniach będzie poprawiony i przepraszam że tak długo musieliście czekać ♥️
Coś się u was zmieniło?
Nie miałam czasu napisać nowego rozdziału ponieważ  nauka pochłania cały czas do takiego stopnia, że czasem zarywam nocki. Mam nadzieję że wszystko u was super i see you soon sun 🌞

Przeznaczona JasperaWhere stories live. Discover now