23.Pinky promise

Start bij het begin
                                    

— Nie pozwolę na to, hyung.

©©©

Słyszał dzwonek. Po wyciszeniu widział lekkie drżenie telefonu, jednak nie mógł pozwolić, by spokojnie śpiący na jego ramieniu szatyn teraz przejmował się tą sprawą. Musiał załatwić to po ochłonięciu i odpoczynku, który był zdecydowanie mu potrzebny.

Westchnął widząc znowu ten sam, dalej nieznany numer. Choć on wiedział, że to właśnie ta osoba, która może zrujnować przyszłe życie młodszego. Poczuł jak Jeongguk delikatnie się podnosi, spoglądając na niego zmęczonymi oczami.

— Śpij jeszcze, Gguk. Jak będzie możliwość to poinformują cię jako pierwszego — powiedział troskliwie starszy. Miał nadzieję, że ten nie zwróci uwagi na drżące urządzenie obok.

Jego nadzieja wyparowała razem z odchyleniem głowy młodszego w drugą stronę. Ten zmarszczył brwi, powoli sięgając po komórkę.

— Nie znam tego numeru, hyung — powiedział śpiąco, mrużąc co chwilę oczy.

— Może lepiej nie odbieraj, co? — spytał niepewnie i zacisnął wargi w cienką linie.

Odebrał. Już po pierwszym usłyszanym słowie wytrzeszczył nienaturalnie oczy, patrząc niezrozumiale na Yoongiego.

— Spokojnie, Gguk — szepnął, licząc, że ten zrozumie, co powiedział.

Upuścił urządzenie z głośnym brzękiem. Czuł piękące łzy w oczach, które mimo wszystko nie wypływały.

— To nie jest żart — odpowiedział, powoli przemieszczając wzrok na zbity telefon na podłodze. — To musi być tylko żart, hyung.

W ostatnim momencie Min zdążył podtrzymać upadającego Jeongguka. Wstając rano obok Hoseoka, nie wiedział na co się dzisiaj piszę.

— Gguk! Jeszcze tego brakowało... — rzekł zrozpaczony. Nie musiał nawet wołać, a kobieta pojawiła się koło niego, pomagając posadzić szatyna. Dalej pozostawał półprzytomny.

Nawet nie zauważył, kiedy pozostał sam na korytarzu. Zupełnie sam.

©©©

— Doktorze? Doktorze! Jedno pytanie — krzyknął nie za głośno, patrząc błagalnie na faceta w białym fartuchu.

— Szybko — odpowiedział krótko.

— Co z Jiminem? Albo Jeonggukiem?

— Obaj dochodzą do siebie — odrzekł z udawanym uśmiechem, wiedząc, co jeszcze go czeka.

I tyle Min widział lekarza.

Sięgnął po telefon. To powoli przerastało już jego nerwy. Nigdy się tak nie zdarzało. Kliknął na ikonę, przedstawiającą jego uśmiechnięte słoneczko.

Hobi? Przyjedź, proszę — szepnął bezsilnie.

Będę za chwilę, hyung — odpowiedział prędko i rozłączył się.

Usiadł na pobliskim krześle, łapiąc głowę w dłonie. Miał już dość. Kilka godzin w tym miejscu, a w międzyczasie parę zakłóceń. Nikogo nie napawało to optymizmem.

Po kilku minutach poczuł na swoich plecach tak delikatne i znane mu dłonie, głaszczące go lekko.

— Co się właściwe stało? — spytał zmartwiony i przytulili się do boku starszego.

— Jimin dostał drzwiami w głowę, a Jeongguk zemdlał. Wszystko przez rzekome posiadanie dziecka przez Gguka — odpowiedział pesymistycznym tonem.

Młodszy brunet westchnął tylko, przytulając się do Mina, by dodać mu otuchy.

— Co z nimi teraz? Wiesz coś więcej?

— Właśnie nie wiem. Doktor mnie prawie że zignorował, a ja nawet nie wiem, w której sali jest Jeongguk — odrzekł załamany, posłusznie wtulając się z młodszego.

— Zostaw to mnie — odparł z lekkim uśmiechem, który miał coś zmienić. I zmienił, sprawiając, że starszy poczuł się lepiej. Bardziej lekko, jakby cały ciężar z niego spadł.

I tyle widział koło siebie Hoseoka. Trzymał kciuki i miał nadzieję, że wyjątkowy uśmiech, energia i gracja młodszego pozwoli im zakończyć etap szpitala szybciej.

©©©

Leżał w niezmiennej pozycji, patrząc przed siebie. Białe ściany i pustka obok wcale mu się nie podobała. Chciał zobaczyć się już z Jiminem.

Jak na zawołanie drzwi obok otworzyły się, a z nich wyłonił się lekarz razem z dobrze mu znaną dwójką. Uśmiechnął się lekko, gdy zauważył Hoseoka. Wiedział, że ten na pewno pomógł Minowi.

— Wygląda na to, że mogę już Pana wypuścić — westchnął ciężko lekarz. — To tylko omdlenie wywołane szokiem. Co do drugiego pacjenta, odwiedziny kogoś są wskazane.

— Ggukkie, może ja pójdę? — spytał cicho Hobi. W końcu przyjaźnił się z Jiminem tyle lat. Wiedział jednak, że najlepszym odwiedzającym byłby Taehyung, którego nikt nie chciał aktualnie w to mieszać. Jung liczył się z tym, że Tae niekoniecznie może się to spodobać.

— Ja pójdę — powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu. — Proszę. Muszę go zobaczyć, hyung — dodał ciszej.

— Idź — westchnął najstarszy z nich. Podał szatynowi rękę i pociągnął go delikatnie. Wymienili ostatnie zdania z doktorem i wyszli z sali, kierując się do następnej, w której już miał czekać na nich bardziej świadomy Jimin.

Jeon uchylił delikatnie drzwi, zza szpary dostrzegając blondyna, który rozglądał się nerwowo. Po chwili otworzył je szerzej i wyczuł na sobie przenikliwy wzrok starszego. Uśmiechnął się smutno w jego kierunku, ale widząc, iż ten darzy go radośniejszym, ucieszył się w myślach. Może nie ma mu tego za złe. Bardzo liczył na to, że blondyn da mu kolejną szansę.

— Jeonggukkie... Ja... Przepraszam — rzekł bardzo cicho, jednak młodszy doskonale go usłyszał. — Nie chciałem — wyszeptał i spojrzał smutno na drugiego.

— To ja tu powinienem przepraszać, hyung — odpowiedział, podchodząc do łóżka starszego. — Pamiętasz wszystko?

— Pokłóciliśmy się. Pamiętam — odrzekł. — Nie chciałem tak gwałtownie zareagować, Ggukkie. Przecież wiesz, że cię potrzebuję — dodał i wyciągnął dłoń w stronę młodszego. Nie miał siły pociągnąć go do siebie, lecz szatyn wyczuł, czego oczekuje Jimin. Przytulił go delikatnie, uważając na każdą część jego ciała. Zranił tylko głowę, ale Jeongguk wolał być ostrożny.

— Po prostu nie zostawiaj mnie, hyung. Obiecaj mi to, proszę — wyszeptał do jego ucha płaczliwym tonem.

— Obiecuję.

A ich małe palce złączyły się delikatnie.

¦¦¦¦¦¦¦¦¦¦¦¦¦¦¦¦¦¦¦¦¦¦¦¦¦¦¦¦¦¦¦¦

Jikookowy live mnie zabił i nie pozwolił skupić się na napisaniu rozdziału XD.

Mam nadzieję, że chociaż trochę się wam spodobał☹️🌻.

Let's drink it! || jikook/kookminWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu