✨Rozdział 2✨

1.1K 97 48
                                    

Kiedy Magnus wyjaśnił zebranym w salonie współlokatorom sytuację, w jakiej się znaleźli i w jakiej znalazł się sam Alec, popił kawę ze swojego niebieskiego kubka z napisem "LEPSZY NIŻ GANDALF" i przejechał wyczekującym wzrokiem po każdej odmiennej, wpatrzonej w niego twarzyczce.

No, chyba że ktoś akurat drzemał tak jak Ragnor z głową leżącą na ramieniu wkurzonego Raphaela.

William zajadający chrupki parsknął gorzko, omal się nie krztusząc.

- Jeszcze czego - z paczką smakołyków wstał z podłokietnika fotela i powędrował do swojego pokoju, pokazując tym każdemu, jak bardzo w nosie ma pomoc. Mimo, że Alec był bratem Jace'a - jego krewnego.

- Zgadzam się z Herondalem - sarknął z założonymi rękoma Santiago. - Nie mamy tutaj miejsca.

- Przecież w twoim pokoju jest wolne łóżko - przypomniał miłym tonem Jem. - Jako jedyny z nikim nie śpisz.

- Co nie znaczy, że nie mam ochoty dalej mieszkać sam - burknął Santiago i, denerwując się coraz bardziej z powodu opierającego się o niego Ragnora, pchnął głowę białowłosego śpiocha w drugą stronę. Fell mruknął sennie i oparł policzek o ramię Catariny.

- Dramatyzujesz - rzekł Magnus i demonstracyjnie wywrócił oczami, popijając kawę. - Możemy się zamienić miejscami. Pójdziesz do Ragnora, a ja z Alekiem do twojego pokoju.

- Zmiany są bardzo dobre w życiu - dodała z szerokim uśmiechem Tessa, zerkając na wkurzonego hiszpana.

- Ustedes son imbéciles! ¡No me mudaré a ningún lado! - krzyknął, łypiąc na pozostałych spod zmarszczonych brwi.

- Nie rozumiemy, więc uznamy, że się zgodziłeś - skomentowała Catarina, nakręcając na palec jeden z jasnych loczków drzemiącego na niej Fella, po czym spojrzała na Magnusa z tkliwym wyrazem twarzy. - Miło z twojej strony, że chcesz pomóc Alecowi. Szkoda mi go...

- ¡No estoy moviendo mi trasero desde aquí!

- Przymknij się - rzucił nagle Will, wracając do towarzyszy z nową paczką chrupków w rękach. Ustał za fotelem, w którym po turecku siedział James, i poczochrał jego srebrne włosy. - Masz w sobie tyle uroku co zdechła dżdżownica, wiesz, Raffaello? - zaintonował specjalnym, wszechwiedzącym głosem, którego używał przy błyskotliwym wplątywaniu do swoich wypowiedzi przeróżnych cytatów z książek.

- Wymyśliłeś to, imbécile... - fuknął rozdrażniony Raphael, niespokojnie poruszając się na kanapie.

- Nie - odparł z przekonaniem Will i zerknął w dół na swojego chłopaka, kiedy Jem odchylił głowę i posłał mu uroczy uśmiech. Całemu zajściu z rozczuleniem przyglądała się Tessa. Czarnowłosy wepchnął sobie do ust garść chrupek i wybełkotał: - To s Ifrzysk Smielci...

- Zmieniłeś zdanie? - Magnus z uniesioną brwią popatrzył uważnie na Herondale'a. - Chwilę temu wyglądałeś, jakbyś był gotów podstawić Alecowi nogę, jeżeli by tylko tu wszedł.

- Nie znam go - zmarszczył brwi Will i oparł łokieć na fotelu przy głowie rozczochranego dzięki niemu Carstairsa. - Więc mu nie ufam.

- To zaufaj Jace'owi?

- To kiedy się gej wprowadza? - zapytała żywo podekscytowana Tessa, podrywając się z fotela i klaszcząc w dłonie. Tym samym zakończyła debatę, która wprawdzie nawet nie zdążyła się rozkręcić.

𝕊𝕠 𝕄𝕦𝕔𝕙 𝔾𝕝𝕚𝕥𝕥𝕖𝕣Where stories live. Discover now