🌙 f i v e 🌙

252 28 17
                                    


Bardzo ważne notka na końcu rozdziału

-Soobin! -Wrzasnąłem wkurzony na telefony, który pokazywał godzine równo 8, czyli początek moich jak i mojego przyjaciela zajęć. Ćwiok obiecał mi, że mnie oprowadzi, ale jak widać nadal go nie ma.

Westchnąłem, żeby się uspokoić i rozejrzałem się po pustym korytarzu w nadziei na kogoś kto może mi pomoc. Nie było dosłownie nikogo, a ja miałem teraz wielką ochotę rozpłakać się.

-Jestem! -Usłyszałem znajomy głosy i odwróciłem się za siebie uśmiechając się do Soo. -Przepraszam ale-

-Nie pierdol tylko mnie zaprowadź pod sale bo zaraz się rozpłacze i chuj będzie z pierwszego dnia szkoły. -Przerwałem mu zagryzając wargę tak, że zrobiła się rana i zaczęła lecieć z niej krew. Starszy wyjął chusteczkę i starł brunatną ciecz. Bez słowa chwycił mój nadgarstek na co się lekko skrzywiłem przez bólu, ale próbowałem nie dać tego po sobie poznać i szybko przywróciłem swoją mimikę twarzy na wkurzenie.

-Tu masz lekcje -Wskazał na drzwi. -No i nie zrób mi wstydu bo masz angielski z moim wychowawcą... A! I masz zakaz podrywania go.

-Zobaczymy czy się zgo- Nie dokończyłem bo mój przyjaciel otworzył drzwi i wepchnął mnie do sali pełnej pierwszorocznych. Obejrzałem szybko wszystkie twarze i dostrzegłem tą jedyną, której nie chciałem już spotykać. To był ten chłopak. Ten który przyniósł mi batona. Batona przez którego musiałem odpuścić sobie i zjeść więcej niż zamierzałem. Pieprzony dupek z niego. Przez chwile zakręciło mi się w głowie, jednak szybko się pozbierałem do kupy i usiadłem do pierwszej lepszej wolnej ławki, która na moje szczęście znajodowala się przy oknie w ostatnim rzędzie.

-Twoje imię i nazwisko? -Zapytał mnie nauczyciel.

-Choi Beomgyu. -Odparłem bez emocji. Pan Kim, którego imię znajdowalo się na tablicy, zapisał sobie coś w notesie i spojrzał się na mnie przez co złapaliśmy kontakt wzrokowy. Nieogarnięty jeszcze chwilowym zawrotem głowy spuściłem wzrok na jego sylwetkę, ledwo próbując nie udławić się własną śliną. Mężczyzna był wysoki oraz umięśniony. Mimo, że byłem z tyłu klasy to mogłem dostrzec, że na dłoniach miał lekko widoczne żyły. Odważyłem wreszcie się spojrzeć na jego twarz bardziej analizując jej całokształt i myślałem, że zaraz zamiast mnie będzie tu moja roztopioną podobizna. Gość wyglądał jak z moich marzeń.

Teraz zaczynam, żałować obietnicy z Soobin'em.

...

Skończyła się pierwsza lekcja, z czego byłem szczerze mało zadowolony. Nauczyciel był boski i gdyby nie fakt, że to moja ostatnia szansa chodzenia do szkoły to odrazu zacząłbym przystawiać się do niego. Może wtedy jakieś korepetycje albo-

-Jak pierwsza lekcja? -Zaszedł mnie od tyłu Soobin, na co przestraszony wzdrygałem odrazu odwracając głowę i mordując go wzrokiem.

-Soobin kurwa nie nawidzę cię! -Krzyknąłem na cały korytarz przez co kilka osób spojrzało na naszą dwójkę. Przeleciałem szybko twarze osób zaciekawionych moim krzykiem i na moje cudowne życiowe szczęście złapałem kontakt wzrokowy z chłopakiem batonikiem. Tak, nazwałem go tak i ani mi się śni zmieniać mu imienia.
-Soobin idziemy, TERAZ. -Wyszeptałem i pociągnąłem wyższego za rękę do najbliższej męskiej toalety.

Otwierałem kopniakiem wszystkie kabiny po kolei, sprawdzając czy nikogo tam nie ma. Usatysfakcjonowany tym, że jesteśmy sami zamknąłem drzwi wejściowe do łazienki szkolnej i wspiąłem się na jedną z toalet najbliżej położoną obok okna otwierając je. Wyjąłem zapalniczkę jak i papierosy z kieszeni odrazu odpalając jednego.

-W kiblu? Wiesz mogliśmy wyjść na luzie za szko-

-Kurwa! Nie uwierzysz kurwa no nie! -Przerwałem mu i zaciągnąłem się najmocniej jak tylko mogłem moją ulubioną trucizną.

-O co ci teraz chodzi? -Zaśmiał się starszy, a ja wypuściłem dym w stronę okna. -To przez Pana Kima jesteś tak słodko zdenerwowany?

-Niestety nie przez niego. -Syknąłem i zgasiłem już prawie sam filter wrzucając go do toalety oraz odrazu spuszczając wodę. Przeszedłem obok opierającego się o ścianę chłopaka i zacząłem myć ręce. -Pan pierdolony „Nie truj się tym" jest ze mną w klasie, ale to nie jest jeszcze najgorsze! -Wyrzuciłem jeszcze mokre ręce do góry lekko ochlapują mnie i Soobina.

-Czekaj kto? O czym ty mówisz? -Zapytał mnie brunet, a ja dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego, że nic nie mówiłem mu o mojej zacnej przygodzie kupowania fajek i alkoholu.

-Taki jeden przygłup myślał, że jak mi nie sprzeda fajek to odrazu przestane się tym truć. -Westchnąłem opierając swoim ciałem o ścianę. -Ale sprzedał mi je i później jak siedziałem niedaleko na ławce z papierosem. Podszedł do mnie, zgasił dopiero zaczętego szluga i dał mi batona I TO JESZCZE MOJEGO ULUBIONEGO! -Po raz koleiny wyrzuciłem ręce w powietrze wkurzony na pana batonika. Nawet nie wiem za co byłem dokładniej wkurzony, ale jego samo istnienie doprowadza mnie do białej gorączki.

-Czyżby ktoś tu się zakochał? -Zachichotał wyższy za co nie za mocno uderzyłem go w ramie wkurwiony. -No weź miłość to nic złego, a tobie się ktoś przyda. Nie będę mógł ciebie zawsze odbierać z komisariatu i szukać po różnych klubach. Ktoś inny będzie musiał ciebie pilnować, a mój tata tego na pewnie nie będzie robił.

-Co masz na myśli? Przecież t-ty mnie n-nie zostawisz prawda? -Zdenerwowałem się lekko ze strachu przed samotnością. Nie chciałem być sam, a Soobin to jedyna osoba, która jest przy mnie i potrafi mnie jakoś ogarnąć to stanu zadowalającego, aby się ze mną dogadać coś na wzór słowami. Bez niego nie przeżyje nawet dwóch dni, bo pewnie znaleźli by moje ciało gdzieś w jakimś hotelu po przedawkowaniu.

-Nie zostawię cie nigdy, ale.. -Wziął głęboki oddech. -W tym roku nie będę mieć tyle samo czasu na ciebie co zwykle. Ostatnia klasa i jest może taka jedna osoba, która.. możliwe, że  zawróciła mi odrobinkę bardzo w głowie.

Wytrzeszczałem oczy nie dowierzając słów Soobina, a dokładniej siedem ostatnich. Byłem w nie małym szoku. Pierdolić już to, że przyjaciel będzie miał miej czasu dla mnie, ALE O ŻESZ KURWA KROWIE W MORDĘ! CHŁOPACZYNA WRESZCIE KOGOSC ZNALAZŁ! Rzuciłem się mu odrazu na szyje ściskając jak najmocniej się da, oczywiście uważając przy tym, żeby nie dusić go przypadkiem za mocno bo chłopak musi dożyć swojego wesela.

-CHŁOPIE GRATULUJE! -Krzyknąłem i odsunąłem się teraz ściskając jego policzki jak babcia swojemu wnukowi. -Boże wreszcie nie będziesz przychodził do mnie mówiąc jak to bardzo brakuje ci kogoś kto cię pokocha za to kim jesteś!




///

!!!WAŻNE!!!

W tej książce mogą się jednak pojawić jakieś nie zgodności z pierwszą częścią przez to, że niestety moja pamięć jest podobna do pamięci złotej rybki i nie jestem w stanie wszystkie szczegóły takie jak np. Kolor włosów lub identyczną reakcje lub słowa zamieścić w tej książce. Będę oczywiście te główniejsze wątki tutaj piłować by było takie same lub podobnej jak najlepiej mogę np. Podejście Beomgyu do Yenjuna i proponowanie mu fajeczki. Tez może się w niektórych momentach plątać wiek bohaterów, ale spokojnie w następnym rozdziale napisze ile kto ma teraz lat oraz w jakiej kto jest klasie. To będzie ułatwienie dla mnie tak jak dla was.


!!!!!!
Następny rozdział ma być z perspektywy:

Beomgyu

Taehyun

!!!!!!


Dodatek do promise jest jak narazie w fazie pisania

A TERAZ

NIECH 2021 BĘDZIE LEPSZY NIŻ 2020!!!

SZCZĘŚLIWEGO trochę spóźnionego NOWEGO ROKU! Kocham was!!!

[*] 🌙s t a y   p l e a s e🌙  Taegyu Où les histoires vivent. Découvrez maintenant