🌙 e l e v e n 🌙

135 14 4
                                    

~Beomgyu~

Naprawdę zastanawiam się co mnie podkusiło, aby zgodzić się na jego propozycje. Po pierwsze nie lubię przebywać w miejscach, gdzie na każdym, kroku można spotkać rodzinkę z gówniakiem, który zacznie płakać od najmniejszego zadrapania. Po drugie i najważniejsze to nienawidzę plaży, ale tak - dobrowolnie się zgodziłem na ten wyjazd. Czy to jest odpowiedni czas na umieranie?
Wydaje mi się, że-

Moje myśli przerwał dźwięk pukania do pokoju, w którym pakowałem torbę. Byłem zdziwiony tym dźwiękiem, ponieważ nikt z mieszkających tutaj osób nie odzywał się do mnie, a co dopiero pukał do pokoju. Soobin, też nie mógł to być, bo był na niby nie randce z Yeonjun'em. Całe moje rozmyślanie jednak wyszło na marne, bo osobą, która odważyła zajrzeć do groty ciemności okazała się być moją rodzicielką.

-Wyjeżdzasz gdzieś? -Zapytała spokojnie, jakby ta rozmowa była pomiędzy szczęśliwym dzieckiem i matką z bardzo dobrą relacją. Niestety była i nigdy nie będzie.

-Em.. tak? - Odpowiedziałem zdziwiony, nie będąc nawet pewny co do czynności, którą robiłem kilka sekund wcześniej. -Co tu robisz?

-Nic, po prostu przyszłam tak o -Odparła swobodnie podchodząc bliżej, na co spiąłem się, nie wiedząc co może knuć ta podła kobieta. -Gdzie wyjeżdżasz?

-Nad morze -Westchnąłem i powróciłem do pakowania ubrań czy też paczki papierosów.

-Palisz? -Spytała zaskoczona, przez co wybuchałem śmiechem,nie mogąc się powstrzymać. Tyle ile sąsiadów już przyszło na skargę, widząc mnie pijanego oraz palącego przed ich domami to byłoby ciężko zliczyć na palcach dwóch par dłoni. -Ah.. rozumiem.

Nie byłem do końca pewny co w tej sytuacji mógłbym odpowiedzieć, więc po prostu najzwyczajniej w świecie zamknąłem torbę i odłożyłem na ją na podłogę obok łóżka. Spojrzałem się na matkę, która siedziała na skraju materaca obserwując każdy mój ruch.

-Schudłeś moc-

-Naprawdę nie mam ochoty na rozmowę z kimkolwiek z tego czegoś, co ma nazywać się domem, więc mogłabyś być tak uprzejma i wyjść z mojego pokoju? -Nie powiem, ale byłem już mocno wkurwiony jej osobą w tym pomieszczeniu. Jak wcześniej próbowałem dawać pozory normalnego syna, to teraz po komentarzu o mojej wadze nie potrafiłem się zahamować.

-Od zawsze nie bałeś się mówić swojego zdania, a nawet do ojca nie hamowałeś swojego języka -Zachichotała cicho i uśmiechnęła się w moją stronę. -Jedziesz z Soobinem?

-Nie. -Prychnąłem, wyciągając rękę w kierunku szarej bluzy, by wyciągnąć z niej moją ulubioną truciznę.

-To z kim? -Zapytała, przyglądając się jak próbowałem znaleźć paczkę papierosów. Co swoją drogą wyszło na marne, ponieważ przypomniało mi się, że ostatnią którą posiadam mam właśnie w torbie.

-Z... Ym.. -zamyśliłem się chwile, nie wiedząc jak mógłbym odpowiedzieć.

Właściwie, kim dla siebie jesteśmy?

-Z dziewczyną.

...

Próbowałem nie być tak sceptycznie nastawiony do całego planu wyjazdu, ale z coraz to nową minutą zacząłem żałować wyjścia z domu.

Zacznijmy od tego, że pociąg mieliśmy o 4 nad ranem. Nie mieszkałem blisko dworca, wręcz mogę stwierdzić, że na drugim końcu świata. Cała droga na umówione miejsce o 3:30 trwała godzinę oraz nie obyło się bez zaczepiających mnie bogatych pijanych dupków, którzy chcieli sobie ulżyć w mojej pięknej kształtnej dupie. Gdyby nie fakt, że się spieszyłem, to oczywiście rozkładałbym nogi nawet i w szpagat. Niestety nie miałem dzisiaj w planach zajmowania się własnymi zapotrzebowaniami, a nie chce nic mówić, ale jak to mówią „chłopiec bez bolca dostaje pierdolca"... albo to szło jakoś inaczej?

Wracając. Gdy już dotarłem do celu, moje życiowe szczęście się odezwało. Widziałem pierdolonego przez psa Kaia zawieszonego na tym głupim dzieciaku.
Szybko ruszyłem do nich. Nie patrząc nawet czy najmłodszy z nas będzie mógł jeszcze kiedykolwiek stanąć na własnych nogach, popchnąłem go "przypadkiem" i stojąc trochę na palcach przytuliłem się do Taehyuna. Od razu mówię, nie byłem zazdrosny, ale nie będzie mi tu ten mały szczyl pchał się pomiędzy mną a idiotą Kangiem. Niech nikogo pozory nie zmylą, ale ja wiem co ten chłoptaś potrafi zrobić, aby zdobyć swój cel. Tak przynajmniej słyszałem od bogatych cymbałów, którzy nie mają nic poza pieniędzmi na tanie dziwki.

-Kai Boże nic ci nie jest? -Wyższy odepchnął mnie lekko na bok oraz pomógł wstać biednemu gówniarzowi. -Beom czemu ty-

-Co ten pajac tu robi?! -Wręcz wydarłem się na najstarszego z dwójki chłopaków i z pewnie już pulsującą żyłką na czole machnąłem ręką, kierując się do wyjścia. -A zresztą niech ta agencyjna kurwa sobie z tobą pojedzie, skoro tak bardzo się do ciebie lepi.

I wyszedłem. Znaczy, bardziej wybiegłem, ale to nie ma różnicy. Tak czy inaczej, opuściłem pomieszczenie z dumą, by wiedział jak mnie to mogło odrobinę zaboleć.

Bardzo, ale to bardzo szybkim krokiem kierowałem się na tyły dworca, gdzie znajdowały się śmietniki. Wyjąłem moją ostatnią sztukę nikotyny, którą udało mi się wygrzebać z kieszeni moich czarnych dżinsów i ze złości rzuciłem pustym opakowaniem o chodnik. Zapaliłem końcówkę papierosa, zaciągając się mocno.

Niech ten dzieciak wpadnie w moje łapy, a rozerwę go na pierdo-

-Beom.. -Usłyszałem miły dźwięk, który wydobył się z osoby ubranej w czarną bluzę oraz tego samego koloru spodniach dresowych. -Co się stało?

-Masz go więcej nie przyprowadzać, kiedy będziemy razem. -Warknąłem odwracając się oraz schylając do pustej paczki po papierosach. Zgnitem ją i wyrzuciłem do stojącego obok śmietnika. -Nie trawie takich mend jak on.

-Jesteś zazdrosny? -Zaśmiał się cicho Tae pokazując swoje zęby przy słodkim uśmiechu.

-A ty idiotą z brakiem stylu! -Natychmiast podszedłem do niego i palcem wskazującym dźgnąłem go w mostek.

Mężczyzna nagle złapał mnie w talii, zbliżając swoją twarz niebezpiecznie blisko mojej. Jego czekoladowe oczy spojrzały na moje usta, po chwili nawiązując ze mną kontakt wzrokowy. Poczułem jak moje policzki lekko się rumienią, a ciało aż krzyczy, by pocałować wyższego bruneta. Pozory mylą, ale jestem mało asertywny szczególnie jeśli w grę wchodzi naprawdę niesamowicie piękny chłopak z czystym oraz nieskazitelnym sercem.
Nie jestem wylewny w uczuciach. Wręcz nie potrafię pokazywać miłości, czy współczucia. Nie nauczono mnie tego, ale teraz pierwszy raz od niezapomnianego spotkania z Soobinem, poczułem przypływ pozytywnych myśli.

Zatapiając się w jego lekko świecących oczach, zapominałem powoli o całym świecie, a czułem tylko bezpieczeństwo oraz akceptację. Nie chciałem tego czuć. Mój umysł krzyczał, abym uciekał i już nigdy nie odzywał się do drugiego chłopaka.

///

Yyy
No
Więc tak

Nie wracam na stałe bo kurna szkoła wykańcza powoli, ale jak patrzyłem sibie to miałem ten rozdział już miesiąc temu sprawdzić i opublikować xD tak więc jak wszyscy wiemy i kochamy moją systematyczną prace, zrobiłem to dzisiaj

Chce zdalne i elo











Nie no kocham was ❤️ siema i trzymajcie się tam

[*] 🌙s t a y   p l e a s e🌙  Taegyu Where stories live. Discover now