Część 5

1.1K 131 66
                                    

Cała czwórka rozstała się, kiedy dotarli do miasta Caiyi. Bez mostu dwaj  młodzieńcy nie mieli innego wyjścia, jak tylko przejść długą drogę. Swoją podróż planowali rozpocząć następnego ranka.
Lan WangJi dał Guo Yi namiar na najlepszego kowala w Gusu, a Wei WuXian kazał im ciężko pracować i kultywować jeszcze więcej, by być coraz lepszymi.

Potem razem Lan WangJi wrócili prędko do Zacisza Chmur. Zanim przybyli, minęła już godzina policyjna, ale nowo odkryta lądowa otchłań nie mogła czekać. Lan Xichen koniecznie musiał się o tym, czym prędzej dowiedzieć.

Chociaż Wei WuXian był jedynie krótko przywitany przez Lan XiChena podczas ceremonii ślubnej, to podobno w czasie negocjacji niezwykle się udzielał w rozmowach z innymi klanami oraz twardo trzymał jego stronę.

Wei WuXian był trochę zdenerwowany, mimo że Zewu Jun był zawsze najmilszym w klanie Lan.

Partnerzy siedzieli koło siebie, delikatnie stykając się kolanami, czekając w głównym salonie Hanshi, aż Lan XiChen wyjdzie im na spotkanie.

- Mistrzu Lan, przykro nam, że cię obudziliśmy tak późno w nocy. - Na wstępie przeprosił WuXian, gdy tylko pojawił się Lan XiChen.

Chociaż technicznie byli tylko kilka lat starsi od siebie to zawsze czuł, jakby rozmawiał z kimś znacznie starszym.

Było mu trochę wstyd, że już pierwszego dnia nie tylko złamał zasady, ale także zmusił swojego męża do złamania ich. Sprawa była na tyle poważna, że Lan XiChen mógł unieważnić małżeństwo tu i teraz. Mimo że Zewu Jun pomógł mu, przyjmując go i klan Wen pod dach GusuLan, to prawdopodobnie znaczne pogorszenie reputacji jego młodszego brata było już ponad jego limit cierpliwości.

- Nie musisz się martwić. -  Lan XiChen podniósł rękę i uśmiechnął się, siadając naprzeciwko nich. - WangJi powiedział mi już, że to pilne. Co się stało?

Wei WuXian pochylił się bliżej Lan Zhana.

- Znaleźliśmy lądową otchłań. - Zaczął od najważniejszej części. - To była moja wina. - dodał skruszony. - Opuściłem teren, nie mówiąc o tym nikomu. To nie była wina Lan Zhana. - dodał, chyląc głowę. Lan Xichen na to jedynie się lekko uśmiechnął i wskazał ręką, by przeszedł do sedna. Wei Wuxian jak natchniony opowiadał całą historię, a na koniec wziął głęboki oddech.

- Jeśli zostaniemy ukarani za złamanie godziny policyjnej, proszę ukaraj tylko mnie. Lan Zhan jedynie mnie szukał. - Pochylił głowę najniżej jak mógł.

Gdy mieli 15 lat Lan Zhan został przez niego ukarany. Wciąż pamiętał w jak wielkim był szoku gdy, nawet jeśli nie było w tym jego winy, bez żadnego słowa sprzeciwu poddał się karze. Od tamtej chwili bardzo go za to szanował i nie miał zamiaru tym razem ciągnąć swojego męża w dół... ze sobą.

Czekał na werdykt, ale zamiast nagany rozszedł się jedynie cichy i delikatny śmiech. Wei WuXian zaskoczył i podniósł wzrok -Lan XiChen się śmiał.

- Nic, a nic się nie zmieniłeś od czasu studiowania tu, młody mistrzu Wei. - Następnie dodał poważniej. - Najważniejszą rzeczą jest ta otchłań lądowa. Technicznie rzecz biorąc, ten wąwóz znajduje się na terytorium Lanling, więc podlega jurysdykcji LanlingJin.  - zamyślił się chwilę, drapiąc się po brodzie. - w sumie, może dobrze się składa. Mam zaplanowane spotkanie z Jinem GuangYao w przyszłym tygodniu z okazji obchodów pełnego miesiąca jego syna, ale mogę przyspieszyć podróż i wyruszyć już. - Gdy skończył, spojrzał na swojego brata. - WangJi, rano wyślij tam kilku naszych kultywujących, aby wznieśli barierę ochronną, dopóki nie poinformuję LanlingJin.

Lan WangJi skinął głową.

- Co do drugiej sprawy. - Rzekł poważniej Lan XiChen, a żołądek Wei WuXiana opadł prawie na kolana. - Choć dobrze, że odkryliście lądową otchłań, zanim pochłonęła życia, to wciąż złamaliście godzinę policyjną. Myślę, że jednorazowe skopiowanie zasad będzie wystarczającą karą.

a stone to break your soul, a song to save it Where stories live. Discover now