soukoku: jak to się zaczęło... 2/2

1.2K 75 37
                                    

Dość brutalnie wszedłszy do zatęchłego lokum, ujrzał samego lokatora, siedzącego pod ścianą tuż obok wejścia do odgrodzonego od reszty sporawego salonu korytarza. Mimowolnie zaczął się zastanawiać, dlaczego nikt jeszcze nie wpadł na pomysł, by sprawdzić dom zaginionego, ale uzmysłowił sobie, że Osamu musiał podać zły adres w dokumentach w razie gdyby postanowił się zabić, tym razem tak, by nikt mu w tym czynie nie przeszkodził. Chuuya znał jednak jego położenie i wyglądało na to, że był pierwszą osobą poza właścicielem, która zjawiła się w nim od momentu jego zakupienia.

– No proszę – powiedział wtedy, krzywiąc się, gdy do jego nozdrzy doszedł odór od dawna niesprzątanego domu. – Całe miasto cię szuka, a ty sobie robisz wakacje w domciu? – pomachał dłonią ostentacyjnie przed nosem, starając się odgonić kłujący zapach. – Nie wiem, jak możesz żyć w tym syfie. Wali tu jak w oborze, ohyda.

Dazai poruszył się nieznacznie, prawie niezauważalnie, gdy Nakahara się odezwał, ale nie zrobił nic poza tym. Zirytowany brakiem jakiegokolwiek odzewu rudowłosy podszedł do niego.

– Nie musisz udawać martwego, nie jestem żadnym drapieżnym zwierzem. Tak cuchniesz, że nawet niedźwiedź by cię nie dotknął, tym bardziej ja nie mam zamiaru. Ej, słuchasz mnie? – już do reszty zdenerwowany Chuuya kopnął go w przedramię, tym samym go przewracając.

Nieco zaskoczony zlustrował spojrzeniem jego wątłe, opadające na podłogę ciało. Pomijając płaszcz oraz buty, brunet był w swoim zwyczajowym ubraniu, ewidentnie niepranym od dłuższego czasu. Powieki miał lekko uchylone i wpatrywał się w niego, a oczy miał puste, tak przejmująco puste, że zajęty ich obserwowaniem Nakahara niemal nie zauważył tego, co wypadło mu z ręki wraz z uderzeniem o posadzkę.

Kiedy niebieskie oczy dostrzegły pustą strzykawkę, w uszach ich właściciela rozległ się przeciągły pisk. Lewy rękaw koszuli Osamu był podwinięty, a na przedramieniu widoczne były ślady po wielokrotnych ukłuciach, czego rudzielec nie zauważył od razu. Teraz i apatyczność Dazaia, i jego żałosny stan oraz otumanienie były jasne jak słońce, niemniej jednak to słońce było parzące i drażniące, powodujące duszący, wzbierający się w gardle gościa gorąc.

– Nie wierzę, że do tego wróciłeś – wycedził przez zęby, nagle potwornie wściekły.

Osamu miał poważne problemy z narkotykami, gdy jeszcze pracował w Portowej Mafii. To zazwyczaj one były odpowiedzialne za jego czasami niemożliwe do zrozumienia, wyjątkowo lekkomyślne oraz infantylne zachowanie. Chuuya nigdy nie zapomniał widoku odtruwanego przez Moriego byłego partnera, tak samo jak jego wielokrotnego okropnego stanu, w którym znajdywał go w jakichś spelunach czy też zwyczajnie we własnym mieszkaniu. Choć zawsze pozostawiały one w jego sercu dziwną wyrwę, starał się przekonywać samego siebie, że całe to cierpienie było jak najbardziej zasłużone. W pewnej chwili Dazaiowi udało się całkowicie odciąć od swojego uzależnienia, ale widocznie tutaj kończyło się to błogie, trzeźwe szczęście. Jego głupota oraz własne zdenerwowanie były czymś, czego rudzielec nie mógł w tamtej chwili zrozumieć, ale chyba nawet nie chciał.

– Jesteś idiotą – wysuszone wargi uniosły się lekko, co tylko najeżyło go bardziej. Zacisnął pięści. – I z czego rżysz? – podszedł do strzykawki i zgniótł ją z całą siłą, a że miał jej całkiem sporo, zrobił stopą dziurę w drewnianej podłodze. – Nie wierzę w ciebie, po prostu nie wierzę. Masz pojęcie co się dzieje na zewnątrz?! – warknął i znów spojrzał na tego zepsutego narkomana, który już się nie uśmiechał. – Cała ta twoja zasrana Agencja dostaje pierdolca, bo zniknąłeś. Mafia została nawet oskarżona o porwanie, a oni chcą to nagłośnić w mediach, by nas zniszczyć, co jest oczywiście śmieszne, ale w chuj problematyczne. A ty najzwyczajniej w świecie zamknąłeś się w swojej chatce z gówna i ćpasz w najlepsze? – cichy chichot, choć złowrogi, wyrwał się z jego ust. – Jesteś tak kurewsko żałosny, że nawet mi cię żal. Ale to wszystko.

pragnienia // bsd oneshotsWhere stories live. Discover now