Rozdział 16 - Bułeczki

126 41 12
                                    

Pewne pytanie już jakiś czas zaprzątało głowę Frei. W końcu przyszedł moment, by mogła wypowiedzieć je na głos, a nawet otrzymać nań sensowną odpowiedź.

— Czy mój brat jest dobrym hrabią?

Właśnie spędzała swoje wolne chwile w kuchni, w zabrudzonej mąką oliwkowej sukni, z niedbale nałożonym białym fartuszkiem i byle jak upiętymi włosami, które bardzo chciały wpadać do ciasta na brioszki. Na szczęście nie zdążyły, zwinnie zakładane za ucho za każdym razem, gdy próbowały się oswobodzić. Słodkie bułeczki zaś właśnie dochodziły w gorącym piecu.

Gdy przed południem zauważyła Wiktora w gabinecie, tak bardzo zaangażowanego w przerzucanie dokumentów, iż nie dostrzegł nawet przyglądającej mu się siostry i nie przerwał nucenia pod nosem nieznanej jej melodii, postanowiła sama poświęcić się czemuś równie zajmującemu. Tak oto wylądowała przy obszernym stole oklejonym resztkami ciasta drożdżowego w towarzystwie dwóch dziewcząt, których wcześniej nie miała okazji poznać osobiście.

Po obu jej stronach stały bliźniaczki. Wpadła na nie dwie godziny wcześniej, wbiegając do kuchni, by zająć myśli podczas pieczenia czegokolwiek. Najlepiej czegoś, co wymagałoby od niej dużo czasu i skupienia, nie zostawiając w głowie zbyt wiele miejsca na zbędne troski.

A troski towarzyszyły jej od samego poranka. W końcu był to wielki dzień.

— Cóż... — mruknęła Estella, gdy jej spokojniejsza siostra długo zwlekała z odpowiedzią, wpatrując się w migoczące w promieniach słońca drobinki kurzu i mąki.

Na pierwszy rzut oka bliźniaczki wyglądały identyczne. Te same brązowe włosy, te same smukłe figury. Obie też mierzyły o głowę wyżej niż Freja, jednak im dłużej ta z nimi przebywała, tym więcej różnic zaczynała dostrzegać — miały zielone oczy i kiedy Mirella chowała swoje za bujnymi rzęsami, Estella cały czas cieszyła rozmówcę żywym, błyszczącym spojrzeniem, co było prawdziwym skrótem do poznania ich odmiennych temperamentów.

— Nie traktuje nas źle, jeśli o to chodzi — kontynuowała Estella, z impetem siadając na ławie i opierając plecy o stół. — Niczego nam nie brakuje, tylko...

— Mógłby się więcej uśmiechać — dokończyła za siostrę Mirella, stojąc przy piecu. — Choć i tak robi to częściej, odkąd panienkę odzyskał.

— Jest taki przystojny — ponownie zabrała głos Estella, po chwili krzywiąc się na twarzy — a czasami ten jego grymas wszystko psuje. Może nas dalej traktować jak duchy, ale nie zniosę, gdy specjalnie odejmuje sobie uroku.

Duchy — powtórzyła w myślach Freja, czując ciarki na plecach. Z jednej strony martwiły ją słowa brata, ale z drugiej... Bliźniaczki były zbyt namacalne, by wypadało kwestionować ich ludzkie istnienie. Jednak to traktowanie — ignorowanie służby, która przecież robi dla nich tak wiele.

— Muszę z nim porozmawiać — oznajmiła Freja, opierając się łokciem o pokryty mąką stół, nie przejmując się już brudną sukienką. — Powiem mu, by lepiej was traktował.

— Jest panienka kochana — odpowiedziała Estella — ale to i tak raczej nic nie zmieni. Jesteśmy tylko służbą, a służba ma pracować, nie rzucać się w oczy.

Freja rozdziawiła buzię, słysząc ponownie te same słowa, które wcześniej powiedziała jej Magali.

— Tak — poparła siostrę Mirella. — Przywykłyśmy do tego. Do bycia niewidzialnymi.

— Dosłownie.

— Dosłownie? — powtórzyła po Estelli Freja, chcąc dowiedzieć się, czego miała dotyczyć owa dosłowność. Niestety odpowiedzi nie dostała, gdyż w tym momencie do kuchni weszła zdyszana Magali, łapiąc jedną ręką za futrynę, a drugą za obolałe plecy.

Gallanger (wstrzymane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz