Gad w szeregach Zakonu

845 24 4
                                    

- Malfoy, człowiek Zakonu ! - po kuchni rozniósł się donośny krzyk, a miny wszystkich zgromadzonych pokazywały strach, szok, oburzenie, lub zupełnie nic.

- Ron uspokój się - powiedział Remus i ze zmęczenia potarł oczy. Lupin był jednym z nielicznych, którzy w tej dziwnej i wręcz nienormalnej sytuacji zachowywali spokój. - Zanim rozwalisz cokolwiek, daj chociaż wyjaśnić. Nie znasz powodu, więc na razie po prostu usiądź i nic nie mów. - Młody Weasley westchnął i spojrzał na byłego nauczyciel OPCM surowym i rozbieganym wzorkiem, ale widząc zmęczenie na twarzy mężczyzny usiadł i spojrzał wyczekująco po wszystkich osobach, zgromadzonych przy stole.

- Pan Malfoy, wykazał się ostatnio... Można powiedzieć, że objawem buntu, wobec Śmierciożerców. Jeżeli tak to można nazwać.

- Buntu ? -  do rozmowy włączyła się, do tej pory cicho siedząca Hermiona.

- W rzeczy samej, a konkretnieeej... - Lupin nie dokończył, gdyż ziewnął i poprawił, już i tak w totalnym nieładzie włosy.

- Może ja dokończę, ty prędzej uśniesz, niż  wszystko opowiesz, a znając ciebie , to coś pominiesz, albo przekręcisz - powiedział Moody, który jak na razie patrzył na wszystkich nieprzeniknionym wzrokiem, a jego sztuczne oko kręciło się niespokojnie, we wszystkie strony, co jakiś czas zatrzymując się na jednym z członków Zakonu Feniksa.

Remus tylko pokiwał głową i oparł głowę na ramieniu Tonks, która pogłaskała go czule po włosach.

- Więc tak - zaczął Alastor. - Jak wszyscy tu wiecie, przed rozpoczęciem szóstego roku, Malfoy został Śmierciożercą, a jego zadaniem było zabicie Dubledora. - Na wspomnienie o dawnym dyrektorze, wszyscy posmutnieli, a niektórzy w tym Moody, zacisnęli ręce w pięści. Jednak mimo smutnych wspomnień, były auror kontynuował.

- Jednak Draco okazał się za słaby, choć mimo wszystko jego zadanie dokończył, jak wszyscy tu wiedzą Snape. Jednak kiedy Śmierciożercy zaczęli się  wycofywać i po zniszczeniu Wielkiej Sali, chcieli wyjść z zamku, kilkoro uczniów, zaatakowało ich.

- Tyle wiemy, może niech opowie Pan o mniej oczywistych rzeczach - mruknął Fred i westchnął, ale zaraz wyprostował się i posłał przepraszające spojrzenie w stronę Moody'ego, widząc jego irytację, na twarzy. - Albo nie, chętnie posłucham, już będę cicho. - Powiedział, po czym uśmiechnął się niewinnie.

- Więc, kontynuując. W trakcie walki, jeden ze Śmierciożerców, uprzedzając pytania nie wiemy który, chciał zaatakować Profesor McGonagall. Zaklęcie prawie w nią uderzyło, gdy coś, a raczej ktoś je odbił, tym kimś był Malfoy. Po tym jednym czynię, z nieznanych nam powodów, zaczął walczyć po naszej stronie i to dość zaciekle. Niestety, mimo, iż dobrze sobie radził, został ranny. Jednak wszystko już z nim dobrze.

- Więc czemu, go po prostu nie wypuścimy, po co nam taki gad i zdrajca w szeregach. To niedorzeczne i głupie ! - Ron znowu zaczął krzyczeć i uderzył pięścią w stół.

- Niestety sprawa nie jest taka prosta. Pan Malfoy ma pewne... Wymagania, czy raczej warunki.

- Warunki ? On się powinien cieszyć, że nie wymarzemy mu pamięci i nie zostawimy gdzieś na środku Londynu, żeby znaleźli go Śmierciożercy ! - krzyknął Fred.

- Dokładnie, zasłużył na to, jak nikt inny.

- Cisza ! - wrzasnął Alastor. - Uciszcie się w tej chwili.

- Idioci - szepnęła Hermiona.

- W rzeczy samej. Tak więc wracając do głównego tematu. Nie, nie możemy usunąć Draco pamięci, ani nic podobnego.

 Dramione ~ Zła strona dobra Where stories live. Discover now