Niech mnie piekło pochłonie

123 7 3
                                    

Za dzieciaka, gdy ojciec uczył go o wszystkich ważnych rzeczach, które powinien wiedzieć nosząc nazwisko Malfoy, najbardziej zapamiętał jedną konkretną radę, a w sumie to bardziej rozkaz ojca:

- Pamiętaj jedno Draco, nosisz moje nazwisko, a to wiąże się z nie lada odpowiedzialnością i chcę żebyś zapamiętał, by w przyszłości gdy będziesz już dorosłym mężczyzną, którego każdy będzie szanować, masz żyć, masz iść, masz mówić tak by każdy od razu wiedział kim jesteś, by każdy od razu mógł poznać z jakiej rodziny pochodzisz i jaką masz krew. To twój obowiązek, by prezentować się godnie i nie zhańbić tego nazwiska.

O tym, że przesadzał Draco wiedział już wtedy, dlatego nigdy nie miał zamiaru aż tak stosować się do tej rady, co jednak nie starając się zrobił.
Gdziekolwiek by się nie pojawił, gdziekolwiek nie zabrałby głosu, wszyscy wiedzieli kim jest i jeszcze nie tak dawno temu go szanowali.

Aktualnie zaczynał żałować tego, że zwracał na siebie swoim zachowaniem taką uwagę ( a może to przez włosy ).

I chociaż nie chciał by w trakcie jakiejkolwiek misji dla Zakonu ktoś go rozpoznał, to zarazem nie chciał by zrobiono z niego piąte koło u wozu, które idzie z wszystkimi na doczepkę, bo albo nie chcą go zostawiać samego w domu bo mu nie ufają, albo nie chcą by czuł się wykluczony ( i tak każdy wiedział, która intencja była prawdziwa ).

- Nie ma mowy Granger - to były jego ostateczne słowa i nie miał zamiaru zmieniać zdania. Znał swoją godność do cholery i wiedział na co go stać, a to było poniżej jego godności.

- W takim razie nie idziesz na misję Malfoy.

- Na to też nie ma mowy - wtrącił się Ron. Draco podejrzewał, że to głównie on nie chce go zostawić na Grimmauld Place samego i z jednej strony cieszył się, bo naprawdę nie chciał siedzieć bezczynnie, gdy inni będą nadstawiać karku, ale plan Granger był po prostu idiotyczny.

Jej genialny umysł nie potrafił wymyślić niczego lepszego, niż by Draco przemienił się za pomocą eliksiru w jednego z ochroniarzy i jak to ujęła „ dopatrywał i pilnował by misja szła zgodnie z planem, nie wychylając się, jeśli nie będzie to potrzebne ".
Plan idealny, nie ma co.

- To jeszcze raz - westchnęła kręcono włosa i znowu spojrzała na blondyna, jakby był dzieckiem, które nie rozumie co się do niego po raz kolejny mówi. - W Ministerstwie każdy strażnik ma przypisane miejsce którego pilnuje, tak by nie panował tam chaos. Jedni stoją przy wejściu, drudzy przy windach, inni przy konkretnych drzwiach, generalnie są wszędzie. Niektórzy jednak mają większą można powiedzieć swobodę i patrolują całe Ministerstwo, po prostu po nim chodzą zaglądają w różne miejsca i jest to kompletnie normalne i właśnie to byłoby idealne zadanie dla ciebie. Chodził byś blisko jednego z nas, albo ogólnie szwędał się gdzieś w pobliżu i zawsze możesz zareagować w razie potrzeby.

- Rozumiem, ale nie uważasz, że to będzie podejrzane, gdy będę tak za wami łaził.

- Dlatego nie musisz trzymać się ciągle nas... - nie dał jej dokończyć.

- Czemu nie mogę po prostu zamienić się w mojego ojca ? - zapytał, a ona spojrzała na niego zszokowana, nie wiedząc skąd mu to wogóle przyszło do głowy. - Mam jego włosy przy sobie, mojej matki zresztą też i wiem jak nim być, to mi właśnie wychodzi najlepiej. - Zmroziła go wzrokiem, bo dobrze wiedziała, co się kryje za tymi słowami i nie była specjalnie szczęśliwa, że znowu o tym mówi, zwłaszcza teraz. - Wpada czasami do Ministerstwa po jakieś drobiazgi, ale nie zrobi tego teraz, bo gdy Czarny... Gdy On jest u nas w domu, prawie z niego nie wychodzi w trosce o matkę. Gdyby któreś z was zamieniło się w nią moglibyśmy spokojnie się tam udać. Nikogo nie zdziwiłby widok Lucjusza z żoną, bo jak przed chwilą powiedziałem, sytuacja jest, jaka jest i zabrałby ją ze sobą, załóżmy, że w jakiejś ważnej sprawie. Ponadto mielibyśmy więcej możliwości. Mój ojciec może wejść praktycznie wszędzie i nie musi trzymać się przy tym ludzi, którzy mogą go o coś podejrzewać. Ten plan jest o wiele prostszy. Będziemy blisko Umbrigde bez zbędnych podejrzeń i dostaniemy się gdzie tylko chcemy, nie prosząc nikogo o zgodę.

 Dramione ~ Zła strona dobra Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon