Zawsze giną najlepsi

374 20 2
                                    

Chłodny wiatr owiewał jej odsłoniętą szyję, a włosy spięte w kucyk opadały na jej koszule w kratkę. Razem z innymi członkami Zakonu stała przed całkiem ładnym i przytulnym domem przy Privet Drive 4. Stres zżerał ją od środka, a w głowie huczało jej od nadmiaru myśli.

- Już czas - westchnął Moody i podreptał, powoli ku drewnianym drzwiom. - Ruszcie się, nie mamy całej nocy, a jeżeli chcemy, by wszystko poszło dobrze, to lepiej się pośpieszyć.

Hermiona szybko odzyskała, zdolność logicznego myślenia i ruszyła ku drzwiom. Nie chciała, ale w jej głowie, rodziły się najczerniejsze scenariusze, o których nie mogła teraz myśleć. Stanęła tuż za Alastorem i z napięciem czekała, aż drzwi się otworzą. W końcu przed oczami błysnęła jej czarna czupryna, Harry'ego, a ona nie wielde myśląc rzuciła mu się na szyję.
Tak długo się nie widzieli, a mieli sobie tyle do powiedzenia. Gdy oderwała się od Pottera, przyjrzała się jego twarzy i uśmiechnęła się do niego promiennie. Z niechęcią odsunęła się od czarnowłosego i weszła w głąb domu. Rozejrzała się po jego wnętrzu. Była tu pierwszy raz. Wujek i ciotka Harry'ego, nie tolerowaliby, gdyby Hermiona odwiedzała Harry'ego. Za bardzo bali się, że rzuciłaby na nich jakiś urok, mimo, że przecież nie mogłaby tego zrobić poza szkołą.
Gdy wszyscy stali, już w salonie, a Harry patrzył się na nich radosnym i rozbieganym wzrokiem, Moody wyszedł na środek i wyciągnął małą, rzeźbioną buteleczkę.

- Co to jest ? - zapytał Harry i spojrzał się na Moodyego zdziwiony. Eliksir w buteleczce, wydzielał nieprzyjazny zapach tak, że były auror odsunął go od siebie na na długość ręki i skrzywił się, po czym spojrzałam na Harrego wymownym spojrzeniem.

- O nie, wybijcie to sobie z głowy. Jeżeli sądzicie, że pozwolę żebyście się dla mnie narażali...

- Robiliśmy to już nie raz, więc możemy to zrobić kolejny, co nie ? - przerwał mu od niechcenia Ron i uśmiechnął się do przyjaciela.

Harry pokręcił głową, na znak protestu, ale w tej sprawie, nie miał zbyt dużo do gadania. Plan był ustalony już wcześniej i dopracowany pod każdym kątem, nie było czasu, ani możliwości, by go zmienić, więc Wybraniec, musiał po prostu pogodzić się z faktem, że tak musi być. Logiczne było jednak, że nie da z wygraną, a dyskusja z nim, nie miała w tej chwili żadnego sensu. Hermiona wykorzystała więc, chwilę nieuwagi przyjaciela i podeszła, do niego od tyłu, wyrywając mu kilka włosów, na co ten zareagował, chwytając się z sykiem za tył głowy. Nie czekając, na jego protest, wsypała kilka włosów, do buteleczki z eliksirem i wróciła na swoje miejsce, niewinnie uśmiechając się do, wyraźnie oburzonego chłopaka.

- No, to pora zaczynać. Trzymaj - Moody wystawił rękę z eliksirem, w kierunku Freda i patrzył, jak ten z powątpiewaniem, podstawia go pod nos i wącha, krzywiąc się nieznacznie.

- Śmierdzi - powiedział po chwili i spojrzał na byłego aurora.

- A co myślałeś, to nie ma dobrze pachnieć, tylko dobrze działać. Pij nie gadaj - warknął, wspomniany wcześniej mężczyzn i gestem ręki, zachęcił Freda do picia.

Rudowłosy wypił szybko łyka i omal nie zwymiotował, na podłogę w salonie.

- Na Godryka, to smakuje obrzydliwie. Jak coś takiego, ma niby dobrze działać, kiedy czuje, że umieram ?! - zapytał z oburzeniem Fred i spojrzał, na swojego równie oburzonego brata, którego włosy, powoli zaczęły zmieniać kolor.

- Księżniczka się znalazła. Pić, nie gadać ! - krzyknął Alastor, po czym rzucił kilka par koszulek i spodni na ziemię. - A potem wszyscy, macie się w to przebrać.

Nikt nie komentował rozkazów, tylko w spokoju wykonywał polecenia. Hermiona również, nie miał zamiaru się sprzeczać. W końcu eliksir, dostał się w jej ręce, a ona uprzednio, biorąc głęboki oddech i zatykając nos, by nie wdychać paskudnego zapachu, wzięła małego łyka. Poczuła dziwne mrowienie w przełyku i podchodzące jej do gardła śniadanie, bo obiadu oczywiście nie jadła, tak samo jak kolacji, gdyż była zbyt zdenerwowana. Nim się spostrzegła, było po wszystkim, obracając się do lustra, zobaczyła idealną kopie, jej przyjaciela, Harry'ego.
Czym prędzej chwyciła, przygotowane ubrania i okulary, a następnie czekała na dalsze instrukcje.

 Dramione ~ Zła strona dobra Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum