— Ale nie o to ci chodziło, prawda?
— Nie...
— Cóż, a co chcesz, żeby się stało?
Nico myślał przez chwilę, zanim odpowiedział.
— Cóż, powiedziałbym, że chcę, żeby między nami było tak, jak dotąd. Czuję się przy tobie bardzo komfortowo. Nie chcę, żeby to się zmieniło.
— Wyczuwam tu "ale".
— Ale — powiedział Nico — to też mi się podoba. — Wskazał pomiędzy ich dwóch.
— Jeśli mam być szczery, myślałem o tym od dawna — powiedział Will.
— Ja też — wyszeptał Nico.
— Więc, tak jak wcześniej, ale bardziej jak para?
— Tak mi się wydaje. Tak, to brzmi dobrze — westchnął Nico. — W takim razie pewnie powinienem wyoutować się przed tatą.
— Cóż, nie musimy robić tego tak szybko. Spędźmy miło te Święta, a porozmawiamy z nim, jak wrócimy, jeśli chcesz.
— Okej. To brzmi dobrze.
---
Ubrali się i zeszli do kuchni. Nico planował zakładać szyny tak często, jak tylko się da podczas Świąt, ale ból w kościach spowodowany wczorajszym upadkiem go przed tym powstrzymał.
Jak zwykle w kuchni był tylko Lester. Nalał im ich ulubione gorące napoje i postawił śniadanie na stole.
— A, jesteście. Tak sądziłem, że wcześnie wstaliście — powiedział z uśmieszkiem. Nico zarumienił się wściekle i spróbował ukryć twarz za kubkiem z kawą.
Will roześmiał się.
— Rozumiem, że mamy nie ma w domu?
— Nie, zabrała dziewczynki na świąteczną paradę jakąś godzinę temu. Kayla i John nadal są w łóżku.
— Dzięki Bogu — wymamrotał Nico. Nigdy by sobie nie wybaczył, gdyby dziewczynki go usłyszały. — A co z pozostałą dwójką?
— Och, wyjechali wczoraj wieczorem, kiedy obaj poszliście spać.
— Naprawdę? — zapytał Will, jakby nie mógł uwierzyć. — Coś naprawdę zdołało zmotywować ich zawsze mające rację dupy do wyjazdu?
— Cóż, mogłem im w tym trochę pomóc — wymamrotał Lester.
Nico wzdrygnął się po raz drugi tego poranka. Naprawdę, co Nowy Jork z nim robił?
— Uhm, przepraszam za to.
— Nie ma za co. Stanąłeś w obronie mojego syna i doceniam to. Powinniśmy byli to zrobić już dużo wcześniej. Nie byliśmy najlepszymi rodzicami dla Willa w tej całej sytuacji. W każdym razie, nie chcieli zbytnio zostać, a my nie chcieliśmy, żeby zostali. Shawn będzie musiał teraz podjąć decyzję: Will albo Jenny. Jeśli wybierze Jenny, to będzie jego strata.
Will ominął go i pocałował Nico w czoło. Lester zaśmiał się. Nico spojrzał na mężczyznę, ale to tylko jeszcze bardziej go rozśmieszyło.
— Więc, tato, jakie są plany na dzisiaj? — zapytał Will, kiedy usiadł do swojego naleśnika i sałatki owocowej naprzeciwko Nico przy stole.
— Cóż, kiedy twoja matka wróci z dziewczynkami z parady za jakieś dwie godziny, myślę, że otworzymy prezenty, a potem zjemy albo późny lunch, albo wcześniejszy obiad, jakkolwiek chcecie to nazwać. A potem możemy robić, co chcecie. Zająć się prezentami, posiedzieć z rodziną, może pograć w planszówki.
![](https://img.wattpad.com/cover/217221680-288-k577851.jpg)
YOU ARE READING
Kalifornijska ucieczka
FanfictionNico jest tak poważnie ranny po udziale w wypadku samochodowym, że tymczasowo traci czucie w nogach i czekają go miesiące rehabilitacji. Kiedy wraca do domu ze szpitala, jego ojciec zatrudnia dla niego całodobowego pielęgniarza. Bardzo przystojnego...
Rozdział 8
Start from the beginning