Rozdział 21: Masz coś na tyłku ✘+18

Start from the beginning
                                    

— Może — zaczął odpowiedź na moje wcześniejsze pytanie, które nie znosiło zwłoki. Mniejszy jakby doskonale to wiedział, bo akurat teraz stał się nieznośnie nieoczywisty w swoich słowach. — Zależy, jak mój Króliczek jest przygotowany — zapytał niskim, dość uwodzącym głosem, aczkolwiek dało się w nim usłyszeć też to drugie dno. Zalążek jakiejś obawy, strachu i niepewności względem wieczornych planów. Mogłem się poczuć urażony, że ma jakieś wątpliwości co do tego, jak go dziś wypieszczę. Jednak uspokajała mnie myśl, iż to wszystko najpewniej wynika ze spontaniczności sytuacji. W końcu mieliśmy iść na imprezę, zorganizowaną nawet na naszą cześć, upić się i mieć na jutrzejszy dzień kaca bez żadnych wyrzutów sumienia.

       Jimin nawet zafundował nam spóźnienie, bo tak długo układał włosy w łazience. Z perspektywy czasu nawet tego nie żałowałem. Może gdybyśmy przyszli równo na czas to byliśmy w podobnym stanie do Junga i Mina? Czyli na pewno nie takim, gdzie mogliśmy rozmawiać o bezpiecznym, pierwszym razie. Tak to może porobiliśmy za gosposie, zajmując się wypadkiem w salonie, ale koniec końców znaleźliśmy się w naprawdę korzystnej sytuacji.

— Jimin — jęknąłem zrezygnowany, aby samym tonem wypowiedzi zasygnalizować mu, iż nie proponowałbym tego, gdybym nie był pewny. Z czystym sumieniem mogłem powiedzieć, iż teorie z homoseksualnych forów znam na pamięć, a to co moje oczy widziały na filmach, było czasem nawet ponad wymagania. Wiedziałem, że praktyka to nie to samo, ale jej nie zdobędę inaczej jak przez właśnie seks z Parkiem. — Przecież wiesz, że Cię nie skrzywdzę, Skarbie... — odpowiedziałem naprawdę stanowczo oraz śmiało. Byłem pewny, że w moim oczach dało się dostrzec przebłysk pewności, która wręcz poraziła Jimina. Przynajmniej tak wnioskowałem po jego nikłym uśmiechu na pełnych ustach.

— O tym nawet bym nie pomyślał, Jungkookie... — mruknął, co wywołało u mnie przyjemny dreszcz. Wciąż wypowiadał to, będąc blisko mojego ucha, które w tamtym momencie było bardzo wrażliwe. — Zawsze dbasz o mnie najlepiej — dodał, a ja zachowywałem się trochę jak dziecko, któremu obiecano najsmaczniejszego lizaka świata.

        Ekscytacja nieznanym doznaniem, powodowała u mnie samoistny, szeroki uśmiech na ustach. Czułem, że to trochę niepoprawne tak oddawać się podnieceniu, gdy mój partner wyraźnie posiadał wątpliwości. Ja sam nie miałem żadnych, będąc pewnym, iż pierwszy raz chcę przeżyć tylko i wyłącznie z Park Jiminem.

       Mogłem nawet uznać, że nasz związek nie ma tutaj nic do rzeczy. Blondyn po prostu był potwornie przystojny, seksowny oraz uroczy zarazem, powodując u mnie wieczny zachwyt. Nigdy nie potrafiłem pojąć jak tak idealny człowiek, mógł powstać. Gdybym go nie znał kompletnie z charakteru, nie wiedział o nim nic, a zaproponowałby mi seks - zgodziłbym się bez większego namysłu.

       On mnie naprawdę bardzo, bardzo mocno pociągał oraz podniecał.

— Chcesz się stąd ulotnić, Słonko? — zaproponowałem, przeczesując smukłymi palcami włosy mojego słodkiego blondyna, przyglądając się również jego reakcji. Miałem nadzieję, że nie odmówi, nie kiedy tak bardzo tego pragnąłem.

— A obiecujesz mi zrobić dobrą kolację w domu? — zapytał cicho, mieszając to z uroczym chichotem, jaki posiadał tylko i wyłącznie on. Mogłem zaobserwować, że powoli się rozluźnia, ale jednocześnie poważniej zamyśla, co było pewnie spowodowane sytuacją, w jakiej nas postawiliśmy. Istniała gdzieś w mnie obawa, iż mimo moich szczerych oraz dużych chęci, niższy może mi odmówić. Nie protestowałbym, po prostu... Poczułbym lekki zawód z powodu braku, aż takiego zaufania między nami.

— Ty będziesz jej głównym daniem — zażartowałem ze śmiechem, jednak doszukując się w tym ziarenka prawdy. W końcu wracalibyśmy do domu tylko po to, aby nawzajem pożreć nasze ciała. Jednak zapamiętałem sobie, że najpewniej mój Szczeniaczek jest głodny i po wszystkim muszę mu zrobić dobrą kolację z ciepłą herbatą. Mimo całego podniecenia dalej pamiętałem, kto jest dla mnie najważniejszy w życiu oraz o jaką Kruszynkę muszę pilnie dbać.

HOMOPHOBIC┊ᴊɪᴍɪɴ x ᴊᴜɴɢᴋᴏᴏᴋWhere stories live. Discover now