Część 1

1.6K 150 88
                                    

Po krótkiej ceremonii ślubnej Wei WuXian został zaprowadzony do Jingshi - prywatnej kwatery Lan WangJi, gdzie służący przyniósł im jeden z prostszych i całkowicie pozbawionych smaku, tradycyjnych posiłków.

- Lan Zhan! Tylko jeden drink! - wyjęczał Wei, szczerząc zęby do swojego nowego męża, który siedział niewzruszony po przeciwnej stronie stołu. Wei, który przewidywał, iż nie będzie mu dane nawet zamoczyć ust w alkoholu, wydał instrukcje Wen Ningowi, by załatwił dla niego czarkę Uśmiechu Cesarza. Wyszczerzył się radośnie, gdy dostrzegł przy drzwiach czekający na niego trunek.

- Proszę, to nasz ślub. Możesz przynajmniej wypić choć jednego drinka. - nalegał .

- Alkohol jest zabroniony w Chmurach - Powiedział, Lan WangJi nawet na niego nie spoglądając.

Powoli zdjął talerze z tacy i rozdzielił między nich, dając partnerowi troszkę większą porcję.

- Błagam. Tylko jedna uroczysta szklaneczka Lan Er-Gege. Na lepsze życie, na brak problemów. - targował się. Był niemal bliski płaczu, a Lan Zhan pozostawał nieugięty.

- Bez wyjątków. - na co, mały wymuszacz wydął wargi.

- W porządku, jeśli nie chcesz pić, to ja napiję się za nas oboje - zawołał, ochoczo wstając z miejsca.

- Powiedziałem, bez wyjątków.
Lan WangJi zmroził go spojrzeniem.

- To, w zasadzie dotyczy ciebie jako członka klanu Lan - skwitował, sięgając po alkohol, lecz Wangji go ubiegł. - och, nie mów mi, że zmieniłeś zdanie? - zawołał, uśmiechając się szeroko, a Lan Zhan zmrużył oczy.

- W chwili, gdy zostałeś moim mężem, to też twój klan i również twoje zasady. Konfiskuję. - dodał, zabierając czarkę i położył koło siebie, by z samego ranna wyrzucić to.

- Ugh, jesteś taki nudny - jęknął zrezygnowany Wei WuXian, ale nie chciał z nim już dłużej walczyć. Przynajmniej nie dziś wieczorem.

Usiadł wygodnie i przeciągając się, dodał:

- Nie mogę uwierzyć, że ja, Wei WuXian, poślubiłem cię przed tymi wszystkimi ludźmi.
Lan WangJi rzucił mu kolejne ostre spojrzenie i zaczął jeść.

- Skoro to nasz bankiet weselny. Przynajmniej pozwól mi mieć trochę przypraw - mruknął Wei WuXian, gdy również podniósł swoją parę pałeczek. Westchnął, patrząc na jedzenie - zwykły biały ryż, gotowane na patelni bok-choy i tofu. Nawet nie mięso! Tofu!

Prawda była taka, że mimo ulicznych plotek to nie była prosta miłość. To nie był nawet żaden sojusz, jak zapisano w księgach genealogicznych. To było zorganizowane z czystej desperacji.

Po tym, jak Wei WuXian zaatakował Ścieżkę Qiongqi i zabił tam czterech kultywujących Sekty Jin. Zabarykadował siebie i resztkę członków klanu Wen w Kopcach Pogrzebowych Yiling. Głowy pięciu sekt zwołały radę nadzwyczajną, która miała na celu rozwiązać sprawę założyciela demonicznej kultywacji. YunmengJiang było nadal uważane za słabą sektę, która dochodzi do siebie po masakrze rodowej. Natomiast Wei WuXian stworzył sobie wroga z niemal każdego. Każdy albo się go bał, albo był zły, bo nie dało się go kontrolować. Jiang Cheng, chcąc ratować klan i honor wyszedł z jasnym przesłaniem - by zerwać więzi z Wei WuXianem.

Jednakże, na niewiele się to zdało. Naciskany ze wszystkich stron, Jiang Cheng poszedł do jedynej sekty, z którą czuł, że mógłby rozmawiać - GusuLan.
Oprócz młodej dziewczyny, MianMian, tylko Lan XiChen i Lan WangJi stawali po ich stronie w radzie.

Miesiąc negocjacji minął w Zaciszu Obłoków przed zawarciem małżeństwa między Wei WuXianem, a Lan WangJi. Tam byłby bezpieczny pod czujnym okiem najsurowszych i najbardziej moralnie uczciwych ze wszystkich sekt. Nikt nie odważyłby się otwarcie krytykować GusuLan, gdyby przyjęli Wei WuXiana, aby go zreformować. Co więcej, był mężem Hanguang-Juna, którego reputacja była nie do pobicia w świecie kultywacji. Lan Wangji był idealnym kandydatem, który nie był przy tym liderem sekty Lan, więc nawet gdyby nigdy nie miał dzieci, nie byłby to, aż tak duży problem. To małżeństwo było zorganizowane, aby uratować Wei WuXiana.

a stone to break your soul, a song to save it Where stories live. Discover now