Oczywiście nie było bankietu weselnego. Jak tylko ceremonia się zakończyła, Lan XiChen odprowadził Jiang Chenga i Jiang YanLi, którzy wracali do Przystani Lotosu. Ich zadaniem było dokończyć wszystkie inne sprawy Wei WuXiana. Tuż przed odejściem Jiang YanLi złapała swojego ukochanego brata za ręce i obiecała, że następnym razem przyniesie mu, jego ulubioną zupę z lotosu na żeberkach.

- Mówienie podczas posiłku jest zabronione - urwał nagle Lan WangJi.

- Lan Zhan, zabijasz mnie tutaj! - marudził Wei WuXian. Zjadł swoją porcję, najszybciej jak potrafił, by móc kontynuować. - Normalne wesela powinny mieć alkohol! Dobre jedzenie! Dużo ludzi, muzyki i dużo rozmów! - stwierdził z pełnymi ustami.

Lan WangJi nie przejął się zbytnio uwagami męża i kontynuował jedzenie, ostrożnie żując każdy kęs. Oznaczało to, że zanim skończył jeść, Wei WuXian był już tak bardzo znudzony, że położył się na podłodze i próbował stopą dotrzeć do czarki z alkoholem. Za każdym razem, gdy jego stopa się zbliżała, Lan Zhan przesuwał alkohol dalej.

- Czy skończyłeś już jeść? - zapytał podekscytowany, gdy jego partner odłożył pałeczki. Odpowiedziało mu skromne skinienie głową . - Czy to oznacza, że możemy teraz rozmawiać? - Lan Zhan natomiast rzucił mu kolejne chłodne spojrzenie, przecież i tak przez cały czas nie przestawał mówić.
Wei WuXian uśmiechnął się szeroko.

- A więc Lan Zhan, gdzie przebywają Wen? - zapytał.

Mimo, iż Wei WuXian wiedział, że był właśnie obarczony najnudniejszą osobą na świecie jako jego nowy mąż, całkiem dobrze przyjął tę wiadomość. Jiang YanLi protestowała bardziej niż on - w końcu, chociaż poślubił mężczyznę, to nie można było tego nazwać małżeństwem kochającym. To nie tak, że, Wei WuXian miał jakąś konkretną dziewczynę, którą byłby zainteresowany. Dzięki małżeństwu mógł ze sobąprzenieść klan Wen na Zacisze Obłoków. Wiedział przecież, że Sekta GusuLan nigdy ich nie będzie ich źle traktować i będą dobrze chronieni. W ten sposób YunmengJiang nie byłoby zmuszone do zerwania z nim więzi, że będzie mógł zobaczyć Jiang YanLi i Jiang Chenga, kiedy tylko będzie chciał, a nawet weźmie udział w ślubie Jiang YanLi bez względu na to, jak bardzo nie tolerował Jin ZiXuan. Idealny układ.

Potajemnie też nie mógł się doczekać, by zobaczyć wyraz twarzy Lan WangJi, gdy pojawi się jako jego narzeczona. Ale nawet gdy namówił siostrę, by nałożyła mu odrobinę różu na policzki i wargi, to jego ledwo drgnęły, kiedy go zobaczył. Byłoby bardziej spektakularne, gdyby był ubrany w pełny strój ślubny. Niestety, wszystko zostało zorganizowane tak pospiesznie, że żadna ze stron nie miała czasu, aby zdobyć jakiekolwiek ubrania ślubne.

- Są tymczasowo zakwaterowani w kwaterach uczniów. Jutro rozpoczniemy budowę ich stałego mieszkania - odpowiedział Lan WangJi. Zebrał talerze i pałeczki, układając je starannie na tacy i zostawił je w korytarzu przed drzwiami, aby służący mógł je później odebrać.

- Och, to dobrze, idę ich dowiedzieć - powiedział Wei WuXian, zrywając się na równe nogi. - Dobranoc!

- Zaczekaj - zawołał WangJi, blokując wyjście, a on spojrzał na niego niezrozumiale. - Pora snu - oznajmił, a uśmiech Wei WuXiana znów się poszerzył.

- Pora snu? Wow, Hanguang-Jun, jesteś taki szybki. - dokuczał śmiejąc się. Poczym wyjąkał nieśmiale. - N-nie wiem tylko-o czy je-jestem go-gotowy.

- Naprawde, starał się być poważny, zwłaszcza jak na te słowa jego towarzysz momentalnie poczerwieniał. W duchu Wei ucieszył się, że udało mu się w końcu wywrzeć jakaś reakcję na mężu.

- Jest godzina policyjna - odgryzł się, gdy oddech mu powrócił przerywając żarty.

Faktycznie Wei WuXian zupełnie zapomniał o godzinie policyjnej wymuszonej przez klan.

- Jeszcze nie jest tak późno. Proszę, tylko kilka minut.

- Jest późno - zakończył.

- Lan Zhan, nie mogę uwierzyć, że tak bardzo chcesz się ze mną spać. Nie sądziłem, że tak szybko będziesz chciał zaciągnąć mnie do łóżka - Wei WuXian wypróbował inną taktykę.

Jeśli nie byłby w stanie przekonać Lan WangJi do rozluźnienia jego zasad, być może mógłby sprowokować go wyrzucenia.

Jiang Cheng powiedział Wei WuXianowi, że wiele czasu zajęło namawianie GusuLan do zawarcia tego małżeństwa. Na szczęście z Lan WangJi poszło dużo lżej, w zasadzie przystał na propozycję od razu. Był naprawdę bardzo ciekaw, dlaczego zgodził się na nie tak szybko.

- Cóż, jeśli nalegasz. - Pochylił się i oparł o niego. - Lan Er-Gege bądź dla mnie delikatny. - szepnął trzepocząc rzęsami.

Poczuł, jak Lan WangJi zesztywniał pod jego dotykiem i pogratulował sobie. Mentalnie już przygotował się na uderzenie i nagłe wyrzucenie z pokoju, ale zamiast tego poczuł, że coś jest nie tak. Jego ciało nagle zaczęło słabnąć i osunął się na ziemię. Słyszał już kiedyś o zaklęciu blokującym, ale nigdy tego nie doświadczył. Lan Zhan za to wziął go na ręce i przerzucił sobie przez ramię.

- Lan Zhan! Er-Gege! - krzyczał, protestując. - Daj spokój, to niesprawiedliwe! Kiedy nauczyłeś się tego zaklęcia? Czy zaklęcie wyciszające nie jest już wystarczająco złe? Ty, GusuLan, kilka...

Nie dane było mu dokończyć, jego usta zamknęły się w następnej chwili i bez względu na to, jak bardzo próbował hałasować lub się poruszać, nie mógł nic zrobić. Lan WangJi otworzył drugie drzwi i podszedł do łóżka. Ten pokój był wyraźnie sypialnią, sądząc po ogromnym łóżku, które zajmowało całą jego stronę. Sama wielkość łóżka, kolor drewna, jego rama-żadne z nich nie pasowało do reszty, prawie nieistniejącego wystroju w tym apartamencie. Oczywiste więc było, że ktoś musiał go przynieść specjalnie dla nich. Zastanawiał się, co stało się ze starym łóżkiem Lan WangJi, ponieważ to łózko mogło zmieścić co najmniej pięciu dorosłych mężczyzn. Ktoś też rozłożył czerwone koce i przykleił duży czerwony papier ze znakiem „szczęście" namalowanym nad łóżkiem. Wei WuXian zaczął się śmiać w sobie - och tak, on i Lan WangJi z pewnością potrzebowali dużo szczęścia, aby małżeństwo było trwałe.

Jego mąż położył go łagodniej, niż się spodziewał, trzymając głowę tak, aby nic go nie uderzyło. Poczuł, jak układa również jego nogi, dopóki nie leżał płasko, a potem naciągnął koc na jego nieruchome ciało.
Następnie Wei usłyszał szuranie i poczuł, że łóżko się porusza - Lan Zhan musiał położyć się po drugiej stronie. Nie był nawet wystarczająco blisko, by mogli się dotknąć na tym gigantycznym łóżku. Chwilę później Wei WuXian usłyszał delikatny podmuch wiatru i latarnie zostały zdmuchnięte, a potem wszystko ucichło.
Lan WangJi naprawdę go nie dotknął. Wei WuXian prychnął niezadowolony i pogodził się z kilkoma nudnymi godzinami spędzonymi na liczeniu królików, by móc zasnąć.

🖤🖤

晚安 - Wǎn'ān - dobranoc! 🖤

a stone to break your soul, a song to save it Where stories live. Discover now