Następny dzień nie zapowiadał się na lepszy od poprzedniego. Deszcz nie przestawał moczyć miejskich ulic. Tego dnia wszyscy pracownicy przybyli do biura z dużym wyprzedzeniem, aby wcześnie rozpocząć poszukiwania zaginionego prawnika. Każda godzina się liczyła.
Mimo wietrzenia pomieszczenia przez panią Watson, wynajmowaną przez Boba sprzątaczkę, główne biuro nadal było przesiąknięte zapachem papierosów.
-A więc, zrobiłam rozeznanie. –oznajmiła Alice tuż po wejściu
do biura.-Kawy?- spytał Andriej.
-Z chęcią. Okazało się, że zaginęło trzech kolejnych mężczyzn.
-Niech to szlag!- warknął policjant.-W takim tempie za miesiąc poszukiwana będzie połowa Manhattanu.- zacisnął palce na grzbiecie nosa zastanawiając się nad zaistniałą sytuacją.
Clara obserwowała strużki wody ścigające się po gładkiej tafli szyby okiennej.
-Nie ma niczego w pańskich gazetach?- rudowłosa dziewczyna zwróciła się do szefa.
-Nie przypominam sobie.- odpowiedział z namysłem.
-A masz jeszcze poprzednie numery?-spytała Beth.
-Nie. Od razu, gdy przeczytam najnowszy numer wyrzucam ją. Nie lubię trzymać niepotrzebnych rzeczy na biurku.
Milczenie było nie do zniesienia.
-Mój stary, dobry znajomy pracuje w bibliotece miejskiej. Tam powinni mieć wszystkie wydania gazety.-rzekł Mike.
-No to na co czekasz?
-Aż deszcz przestanie padać.
-Z cukru nie jesteś.- zaśmiała się pogardliwie Elisabeth.-Ale mogę dać ci moje auto.- oparła się łokciem o kolano.
-Ja prowadzę.- zgłosiła się ochoczo Clara.
-Ale...-Mike krótko się zająkał.
-Nie ma żadnego „ale".
Beth włożyła kluczyki do płaszcza kolegi i dosłownie wypchnęła
go z biura, a Clara grzecznie pomaszerowała za nim z uśmiechem
na ustach. Elisabeth stała z dumnie założonymi rękami i przyglądała się jak jej współpracownicy powoli wychodzą.Nowy Jork pomimo niesprzyjającej pogody i niskiej temperatury nadal zachował swój charakterystyczny urok dużego miasta. Budynki
z czerwonej cegły ocieplały atmosferę, a drapacze chmur wciąż zapierały dech w piersiach tak jak robiły to w ciepłe, letnie dni.Dwójka antykwariuszy wsiadła do całkiem nowego samochodu.
-Skąd ona ma na to pieniądze?- zadziwił się mężczyzna rozglądając się po wnętrzu auta.
-To lekarz.
-Racja.
Budynek biblioteki znajdował się zaledwie kilka przecznic od głównej siedziby, lecz przejście chociażby jednej alei gwarantowało przemoczony płaszcz. W takich warunkach ulice były prawie całkowicie puste, a więc dojazd do biblioteki trwał kilka minut. Clara zaparkowała naprzeciwko ich celu podróży.
Gmach zbudowany był z białego piaskowca, do wejścia prowadził rząd schodów a duże drewniane drzwi zdobił przepięknie rzeźbiony portal. Wykończenie neodoryckiej biblioteki stanowiły szeroko rozstawione kolumny po obu stronach głównych odrzwi.
-Clarkson, załóż płaszcz na głowę, bo zniszczysz fryzurę.- zaśmiał się cicho Attaway.
Clara przewracając oczami wyszła z pojazdu i poczekała, aż jej towarzysz do niej dołączy. Po chwili obok niej stawił się Mike i razem ruszyli przed siebie. Gdy przekroczyli próg drzwi wejściowych ukazał im się ogrom zbiorów, lektur, czasopism oraz wielu, wielu innych utworów literackich. Dębowe regały sięgały prawie pod sam sufit,
a dostęp do ostatnich półek umożliwiała przesuwana drabina.
Po prawej stronie znajdowało się biurko za którym siedział starszy człowiek. Był to dobry znajomy Mike'a. William Tall jak zwykle z resztą siedział zaczytany i nie zwracał zbytnio uwagi
na to, że do pomieszczenia weszli ludzie.
![](https://img.wattpad.com/cover/220709007-288-k840548.jpg)
JE LEEST
Zenith || Nevrisa Darano
FanfictieWstrząsająca opowieść o nowo powstałej agencji detektywistycznej "Zenith" w Nowym Jorku. Rok 1920. Mieszkańcy małej wsi zaczynają masowo znikać. Ta sprawa jest pierwszą od wielu miesięcy. Przyczyna zaginięć jest bardziej skomplikowana niż by się wy...