Pisane Inaczej

3.3K 87 41
                                    


Harry siedział w swoim biurze od rana. Nie mógł się na niczym skupić. Jego głowę cały czas zajmowała Vi. Musieli znaleźć skład trucizny. Tylko jak? Dziewczyna była już w śpiączce od tygodnia. Złoty chłopiec nagle wpadł na pomysł. Był dość ryzykowny i nie zgody z prawem. Ale trudno Vivi musi przeżyć, a bez antidotum może być z tym ciężko.

Chłopak szybko wyszedł z swojego gabinetu. Po wyczerpującym biegu wpadł do biura Malfoy'a. Zdziwił go widok który zastał. Blondyn siedział przy biurku z głową opartą o blat. Przed nim stała Amanda. Dziewczyna cały czas coś mówiła i próbowała seksownie usiąść na biurku.

-Amanda, idź już!- powiedział głośniej  Draco który nawet nie zauważył gościa.

-Ale, Draco przecież tak świetnie się rozmawia- powiedziała przybliżając się do chłopaka. Harry przyglądał się temu z zaciekawieniem.

-Mam dziewczynę którą kocham więc nie licz na nic- warknął Malfoy- po prostu wyjdź i znajdź sobie jakiegoś innego.

-Jak chcesz-przewróciła oczami- zmieniłeś się przez tą całą Granger

-Do widzenia- powiedział wstając i nareszcie zauważając Harrego.

-Nie komentuj-westchnął Draco.

-Yhm, mam nadzieję, że ty i ona żadne cimci-rimci?-zapytał dla pewność.

-Boże nie, fu- powiedział Draco- możemy utrzymać to w tajemnicy?

-Luz-powiedział siadając na krześle przed biurkiem, Harry sięgnął po kubek Draco i napił się kawy.

-Okej czemu tu jesteś i dlatego pijesz moją kawusie?- powiedział zabierając kubek od przyjaciela.

-Mam pomysł jak zdobyć skład-powiedział ewidentnie zadowolony z siebie.

-No więc słucham?

-Włamiemy się do mieszkania Chang- powiedział pewnie.

-Nie zbyt legalne, ale wchodzę w to, wiesz gdzie ta suka mieszka?-spytał

-Tak, sprawdziłem w papierach- uśmiechnął się.

-No to kiedy zaczynamy?-zapytał Malfoy.

-Już, bierz wolne i lecimy, akurat teraz nie powinno jej być w domu- chłopak wstał- czekam na ciebie przed ministerstwem- powiedział i wybiegł.

Parę minut później dwójka przyjaciół spotkała się w wyznaczonym miejscu.

-No to prowadź Potti-rzekł Draco.

-Pozwolisz? - zapytał wyciągając rękę.

-No nie wiem, wolę dziewczynki, ale wiem, że jesteś od zawsze moim fanem więc mogę się zgodzić- zaśmiał się

-No nie wiem kto tu jest czyim- rozbawiony oczami.

Chłopcy po chwili teleportowali się na jedno z londyńskich osiedli.

-Wow nieźle się urządziła- stwierdził Malfoy- musi mieć niezłego sugar daddy.

Była to bogata okolica. Wszystkie domy były wystawne. Harry ruszył w nikomu nieznanym kierunku. Stanęli przed jednym z budynków.

-No to co teraz?- zapytał Draco.

-Ty powinieneś mieć wprawę w łamaniu prawa-wzruszył ramionami Harry.

-To ty łamałeś je częściej-zauważył-włamałeś się do Gringotta więc chyba dasz radę tutaj-powiedział.

-Dobra to wejdźmy oknem, jest otwarte -stwierdził Harry wyjmując coś z kieszeni. Była to peleryna niewidka którą ich okrył.

-A to po co? Rozumiem, że chciałeś być bliżej mnie-poruszył brwiami.

-Jasne marzę o tym, pamiętasz po co tu jesteśmy? Musimy uratować Vi i Spencer'a, a peleryna jest po to, że jak pójdziemy dalej to mogą złapać nas kamery- wytłumaczył Potter.

-Dobra chodźmy.

Przyjaciele ruszyli ku oknie. Uważnie  przez nie wspięli się do mieszkania.

-Dobra szukamy czegoś co może pomóc-powiedział Draco.

-Dobra, nie mamy dużo czasu- dodał Harry.

Przez najbliższe parę minut przeszukiwali mieszkanie. Nie mogąc nic znaleźć usiedli na ziemi. Malfoy ewidentnie o czymś myślał i raczej nie była to sprawa antidotum.

-No o co chodzi Draco? Widzę, że coś ci jest, jesteś dziwnie rozkojarzony i bardziej bezmyślny niż zwykle- zapytał po chwili Potter.

-Miona znalazła adwokata-wyrzucił z siebie.

-To chyba dobrze?-zapytał zdziwiony.

-Było by gdyby nie był nim Krum- warknął.

Harry spojrzał się na niego i wybuchł śmiechem.

-Co jest w tym śmiesznego? To jej były- oburzył się.

-Posłuchaj ona cię kocha i nie zdradzi się nagle z nastoletnią miłością, chyba- dodał na końcu.

-Ha ha ha bardzo śmieszne po prostu nie chce żeby nagle magicznie coś ich połączyło- prychnął- ale przecież ja jestem od niego lepszy i przystojniejszy masz rację Potter, on nie ma u niej szans- powiedział uśmiechnięty chłopak.

-O boże no tak! Accio skład trucizny- powiedział Harry.

-Czy ty w ogóle mnie słuchałeś?- zapytał urażony Draco.

-W połowie- powiedział Harry, a w jego ręce wpadł cały stos pergaminów.

-O Kurwa! Ona jest chora- stwierdził Draco widząc stos papierów.

-Dobra bierzmy to wszystko do Miony i ona sprawdzi które z tego jest naszym sprawcą- stwierdził Harry.

Nie tracąc czasu chłopcy teleportowali się do Munga. Pobiegli odrazu do gabinetu Hermiony. Gdy do niego wbiegli zobaczyli dziewczynę przy kupie papierów.

-Boże co wy tu robicie?- zapytała zdziwiona.

-Chyba mamy odtrutkę- powiedział zdyszany Harry.

Wszyscy razem przeglądali papiery. Po godzinie Hermiona znalazła ten który najbardziej pasuje do efektu stanu ich przyjaciół. Była to stara receptura na umocnienie amortencji. Była ona bardzo niebezpieczna nawet w małych ilościach. Po tym jak Alex i Draco podali odtrutkę na amortencje w organizmie zostało samo ulepszenie które działa jak trucizna.

Dziewczyna następne parę godzin spędziła na robieniu antidotum. Nie wiadomo czy to się uda. Wszyscy byli zestresowani.

Hermiona gotowy już eliksir podała Vivi i Spencer'owi.

Teraz trzeba czekać na efekty.



×××××××××××××××××××××
Siemka!

Uda się czy nie uda? 🤔

«𝙸𝚗𝚜𝚝𝚊𝚐𝚛𝚊𝚖 » 2 𝙷𝙿Where stories live. Discover now