two - right now, I wish you were here with me

3.7K 249 56
                                    

Miał być w poniedziałek, ale macie na Mikołajki xx :)

-Chłopcy, przypominam wam o dzisiejszym wywiadzie dla StopFM - oznajmiła Eva, kobieta zajmująca się "wyglądem publicznym" One Direction.

Niall, Zayn, Liam, Harry i Louis czekali na Simona - ich opiekuna podczas trwania X-Factor'a. Mieli dzisiaj się dowiedzieć jaką piosenkę śpiewają i przy okazji zrobić pierwszą próbę.

Cała piątka siedziała na dwóch skórzanych sofach, rozmawiając o błahostkach. Niedaleko nich, na podobnych kanapach czekali choreografowie i nauczyciele śpiewu.

Harry obudził się dzisiaj późno; po Louis'ie nie było już śladu. Brunet czuł się lekko zawiedziony, ale szybko odgonił natrętne myśli. W końcu nikt mu nie obiecywał radosnego poranka w objęciach Tomlinson'a.

Szatyn czuł się głupio przez to że przyszedł w nocy do Styles'a. Okazał mu swoją słabość. Chłopak, wiecznie rozbawiony, żartujący ze wszystkiego, oby tylko wokół niego nie było ciszy, przychodzi do młodszego kolegi, prawie płacząc ze strachu przed kilkoma błyskawicami.

Patrząc na smutną twarz bruneta i jego nieobecny wzrok, niebieskooki poczuł ukłucie w okolicy klatki piersiowej, miał wyrzuty sumienia, choć nie był pewny czy to na pewno przez to, że rano tak zniknął. Mimo wszystko, Louis postanowił porozmawiać z Harry'm i sprawić, by na jego twarzy pojawił się uśmiech, okraszony słodkimi dołeczkami. Tymi, przez które kąciki ust Tomlinson'a podnosiły się.

*~*

Wszystkie próby i zajęcia śpiewu i tańca skończyły się po kilku godzinach, a Louis bez problemu mógł porozmawiać ze Styles'em.

-Harry! - krzyknął niebieskooki łapiąc bruneta za ramię tym samym odwracając go do siebie.

-O co chodzi Louis? - zielonooki zmarszczył brwi. Nie miał pojecia o co może chodzić Tomlinson'owi, tym bardziej, że dzisiaj chodzi niespokojny i wygląda na zmartwionego.

-Możemy...porozmawiać? - spytał niepewnie, wbijając wzrok w swoje tenisówki. Czuł, że jego policzki są równie czerwone, co wczorajszej nocy.

-Um...jasne - odparł brunet, myśląc czy nie ma nic ważnego do zrobienia - poczekaj, pójdę tylko po kurtkę.

Zrobił tak, jak powiedział i już po chwili ramię w ramię szli ulicami Londynu. Co chwilę podbiegały do nich fanki, czasem jedna, czasem grupka, nie pozwalając nawet zacząć normalnej, swobodnej rozmowy.

Gdy już opanowali tłum wrzeszczących nastolatek, weszli do małej, kameralnej kawiarenki znajdującej się blisko London Eye. Po otworzeniu drzwi, usłyszeli dość głośny dzwoneczek, a starsza pani stojącą za ladą, uśmiechnęła się do nich przyjaźnie.

Harry odwzajemnił uśmiech, ciągnąc Louis'a do małego stolika w kącie pomieszczenia. Obaj byli zadowoleni wyborem lokalu, ponieważ tu, w odróżnieniu od innych miejsc, nie atakowały ich fanki i mogli spokojnie usiąść, napić się, czy chociażby po prostu posiedzieć.

Gdy tylko usiedli, przy ich stoliku pojawiła się kelnerka. Ładna, na oko 17-letnia, niska czarnowłosa dziewczyna o bardzo jasno szarych tęczówkach.

-Witam w Coffee Paradise, co dla was? - wyrecytowała delikatnym głosem.

Styles spojrzał na przyjaciela i zmarszczył brwi. Tomlinson siedział sztywno i jak zahipnotyzowany wpatrywał się w czarnulkę. Brunet wiedział, że nie łatwo będzie go teraz wybudzić z transu, więc szybko złożył zamówienie na dwie karmelowe kawy i dwa kawałki szarlotki z lodami.

Dopiero gdy kelnerka zniknęła na drzwiami prowadzącymi, najprawdopodobniej, na zaplecze, Louis ocknął się i odwrócił w stronę towarzysza.

-Przepraszam - wymamrotał spuszczając głowę na swoje dłonie, które w tym momencie zdawały się być bardzo interesujące.

through the dark // larryTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang