four - counted all my mistakes and there's only one

3K 220 25
                                    

Harry'emu nie szło dzisiaj dobrze na próbie; chodził rozkojarzony i ociągał się. Kilka razy dostał nawet reprymendę od choreografa i nauczyciela śpiewu.

-Styles! Ogarnij się albo do domu! - wrzasnął po raz kolejny Aaron-jeden z choreografów.

Louis nie czuł się najlepiej wiedząc, że to przez niego i jego niewyparzony język brunet teraz nie może się skupić na niczym i wygląda jak tysiąc nieszczęść. Dręczyły go straszne wyrzuty sumienia, ale nie dał po sobie tego poznać. Tomlinson jest zdecydowanie lepszy w ukrywaniu uczyć, niż Harry.

Gdy tylko spojrzenie Styles'a spotykało się ze spojrzeniem szatyna, ten pierwszy niemal natychmiast odwracał wzrok. Nie chciał patrzeć na te niemal wypełnione współczuciem błękitne tęczówki.

Tomlinson chciał porozmawiać z przyjacielem, ale ten nawet nie myślał o chociażby krótkiej wymianie zdań. To bolało Louis'a najbardziej-Harry nie chce nawet wysłuchać jego wyjaśnień, czy chociażby przeprosin.

*~*

Po skończonej próbie wszyscy rozeszli się w swoich kierunkach. Zayn i Niall wybrali się na pizze ze znajomymi mulata, a Liam postanowił spędzić czas z niedawno poznaną dziewczyną-Danielle. Chcąc nie chcąc Harry i Louis musieli wracać razem.

Styles naprawdę nie miał najmniejszej ochoty patrzeć na Louis'a, a tym bardziej przebywać z nim w jednym samochodzie, ale Eva-pracownica Modestu chciała inaczej.

Louis kilka razy próbował zagadać do Harry'ego, ale po kilkunastu minutach ignorowania, Tomlinson przestał się wysilać. Uważał, że młodszy z nich powinien go wysłuchać, mimo że zachował się jak nieodpowiedzialny gówniarz, ktorym, przyznajmy szczerze, jest.

Widząc podpuchnięte i zaczerwienione oczy bruneta, niebieskooki czuł się jeszcze gorzej. W końcu, jakby nie patrzeć, to wszystko wina wielkiego ego pana Tomlinson'a. Gdyby nie jego homofobiczne zachowanie, teraz na pewno śmieliby się z żartów szatyna, które nie zawsze jednak są śmieszne.

Teraz jednak siedzą w ciszy; niezręcznej ciszy. Harry chce jak najszybciej wysiąść z samochodu i po wzięciu prysznica, położyć się do łóżka i leżeć bezsensownie wbijając wzrok w ścianę i zastanawiając się, dlaczego Louis jest tak negatywnie nastawiony do tego, co robili. W końcu, to właśnie Tomlinson jako pierwszy przyszedł z prośbą, a potem sam chciał, aby Styles został z nim w nocy. W czym w takim razie problem?

Odpowiedzi na to pytanie Harry nie uzyskał przez następne kilka dni, w ciagu których starał się unikać Louis'a i jego przepraszającego spojrzenia, jak ognia. Reszta chłopaków również zauważyła, że coś między tą dwójką nie gra, ale postanowili się nie wracać w ich prywatne sprawy. Niall, jak na typowego śmieszka przystało, przy każdym spotkaniu starał się rozśmieszyć któregoś z obrażonych przyjaciół, ale na marne szły jego starania.

O ile Tomlinson starał się chociaż udawać, że wszystko jest okej, tak Harry nawet nie wysilał się, aby cokolwiek wyjaśnić; przed próbami wychodził na długie spacery, a po przećwiczeniu choreografii i piosenki, wracał do domu i po krótkim prysznicu, rzucał się na łóżko i zasypiał wsłuchując się w dźwięki ulubionych melodii. Nie wiedział jednak, że co noc Louis przychodzi do niego, tylko żeby popatrzeć na niesforne loki okalające twarz Styles'a i jego lekko rozchylone wargi, w kąciku których zbierała się ślina.

Za każdym razem czuł potrzebę pocałowania bruneta w czoło i życzenia mu dobrej nocy, mimo że on i tak tego nie słyszał. Tej nocy było inaczej; Harry był bardzo zdenerwowany jutrzejszym występem w półfinale X-Factora, więc do późna nie mógł zasnąć.

Niespodziewanie drzwi pokoju zielonookiego otworzyły się i smukła sylwetka Louis'a wślizgnęła się do środka, podchodząc do łóżka. Tomlinson cmoknął czoło Styles'a podczas gdy on w pół-śnie otwierał zasapane oczy. Louis już miał wypowiadać pożegnanie, gdy wyprzedziły go słowa Harry'ego.

-Co ty robisz? - spytał uroczym, zachrypniętym głosem.

Szatyn otworzył szeroko buzię zupełnie zszokowany tym, że pierwszy raz od kilku dni Harry odezwał się do niego, i to w takim momencie. Zdezorientowany wypuścił z płuc powietrze obserwując jak ciało Styles'a opada na poduszki, czemu towarzyszyło ciche skrzypnięcie łóżkowych sprężyn.

-J-ja - zająknął się Louis; zupełnie nie spodziewał się, że zostanie przyłapany na gorącym uczynku, dlatego jego policzki oblały się czerwienią - pójdę już - wymamrotał, czym prędzej udając się w stronę drzwi prowadzących na korytarz i juz po chwili zniknął za drewnianą powłoką.

Z najlepszego przyjaciela Louis znalazł się na miejscu zupełnie obcej osoby. Harry nie poznawał jego zachowania. Wiecznie wesoły i roześmiany chłopak teraz jąkał się i wstydził.

*~*

Harry tej nocy nie zmrużył oka, choć wiedział, że musi być wypoczęty, żeby nie zawalić występu. Nie mógł zrozumieć jaki cel ma zachowanie Tomlinsona; raz wyzywa go od najgorszych, a potem przychodzi do niego i całując go w czoło, życzy dobrych snów. Logika szatyna była dla Stylesa co najmniej nie do pojęcia.

Louis też nie czuł się wypoczęty; budził się w nocy co jakiś czas, mając przed oczami nienawistne spojrzenie przyjaciela. Oczywiście, niebieskooki wiedział, że będzie w końcu musiał porozmawiać z młodszym brunetem, a ta myśl nie dodawała mu otuchy.

Harry, jak zwykle, wstał wcześniej od reszty i jak co niedzielę zabrał się za robienie śniadania dla całej piątki. Wszyscy zgodnie uważali, że Styles gotuje najlepiej z zespołu, więc przez większość czasu to on gotował.

Upewniwszy się, że wszystkie składniki są w kuchni, chłopak zabrał się za robienie ciasta na gofry. Podczas smażenia tych pyszności, postanowił pokroić owoce i wyjąć masło czekoladowe i orzechowe, dżem, bitą śmietanę oraz,specjalnie dla Louis'a, marchewki pokrojone w kostkę. To że był zły na przyjaciel, nie znaczy, że zapomniał o ulubionym dodatku.

Wspominając dzień, w którym Tomlinson po raz pierwszy ukazał swoją miłość do marchewek, jedząc gofry właśnie z pomarańczowym smakołykiem, Harry uśmiechnął się pod nosem. Doskonale pamięta krzywe spojrzenia Liam'a, Zayn'a i Niall'a, którzy uważali zachowanie najstarszego za dziwne.

Zaparzywszy herbatę i jedną czarną, mocną kawę-dla Zayn'a-Styles poszedł budzić chłopaków. Do pokoju Louis'a nie wszedł-z wiadomych powodów-a jedynie zapukał w drzwi i zimnym, oschłym głosem oznajmił, że śniadanie jest gotowe i zszedł na dół, do kuchni.

Po sytym śniadaniu i szybkim, gorącym prysznicu, Harry miał godzinę dla siebie, więc postanowił przećwiczyć jeszcze piosenkę, którą mieli śpiewać w dzisiejszym finale programu.

Zaczął nucić melodię, aby już po chwili zająć się tekstem. Złapał się na tym, że kilka razy pomylił tekst, ale winę zwalił na Louis'a, który ciągle chodził mu po glowie; przez to nie mógł się skupić. Po ponownym zaśpiewaniu swojej kwestii-tym razem bez pomyłek- zorientował się, że za niespełna kwadrans razem z chłopakami muszą wyjeżdżać, żeby zdążyć na próbę generalną.

Upewniwszy się, że zabrał ze sobą wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy, łącznie ze szczęśliwym naszyjnikiem, w pośpiechu otworzył drzwi, przy okazji uderzając nimi w kogoś, kto najwyraźniej schodził już na dół; jakież było zdziwienie chłopaka, gdy ofiarą jego nieskoordynowanych ruchów stał się właśnie Tomlinson. Harry burknął ciche przeprosiny i czyn prędzej skierował się na schody, chcąc uniknąć szatyna.

through the dark // larryМесто, где живут истории. Откройте их для себя