Rozdział 7

8 3 1
                                    


~Nie daj się sprowokować. Nie daj się sprowokować, słyszysz?!

Moja podświadomość już drugi raz w ciągu godziny była po mojej stronie. Coś ewidentnie było nie tak. Zabijałam właśnie wzrokiem strażnika, który pilnował wejścia do miasta Po Drugiej Stronie. Ten jednak nie robił sobie nic z tego, siedząc za biurkiem pisał coś na pergaminie, który ciągnął się stąd, aż do tej pieprzonej jaskini. Co więcej, głupi bufon prychnął na mnie. Na mnie! To przeważyło szalę.

~Nie rób tego! Proszę cię...

Nabrałam powietrza w płuca i ryknęłam, aż podskoczył:

-Po cholerę pilnować miejsca, z którego nie da się uciec?!

Mężczyzna poruszył się na krześle i uniósł wysoko głowę.

-Proszę stanąć w kolejce. Otrzyma pani numer. Po wywołaniu numeru proszę podejść do biura numer 6. Tam zostanie pani wpisana na listę mieszkańców Drugiej Strony. Po wpisaniu się musi się pani skierować do sekcji numer 95 po zdjęcie, stamtąd do sekcji 66 po dowód. Z dowodem proszę skierować się do biura numer 2 żeby ubiegać się o pracę. Aby ubiegać się o pracę skieruje się pani do sekcji numer 128, stamtąd pójdzie pani do sekcji 325. Po wydaniu wszystkich dokumentów przejdzie pani do biura numer 2, stamtąd wyślą panią do biura numer 3 gdzie zostanie pani przekazana sekcji 657, gdzie będzie pani musiała zdać połowę swojej wypłaty na rzecz edukacji i podatków. Później musi pani się skierować do biura numer 4, gdzie będzie się pani ubiegać o mieszkanie. Żeby ubiegać się o mieszkanie musi pani przejść do sekcji 849, stamtąd wrócić się do biura numer 1 o pozwolenie na zamieszkanie, następnie musi pani iść do miasta i ubiegać się o pracę. Ale najpierw proszę stanąć w kolejce.

~Gościu, właśnie skazałeś się na śmierć.

Byłam niemalże pewna, że ujawnił się mój tik nerwowy w postaci drgającej powieki. Odetchnęłam głęboko. Okej. Może nie będzie tak źle. Dostosuję się. Nie jestem u siebie i nie powinnam się wyróżniać. Rozejrzałam się chcąc dostrzec osobę za którą powinnam się ustawić w kolejce.

Problem w tym..., że nie było tu nikogo.

-Przecież tu nie ma żadnej pieprzonej kolejki!-warknęłam waląc pięścią w biurko, aż podskoczyło.

Złapałam spanikowanego mężczyznę za kołnierz koszuli unosząc go bez problemu nad ziemią.

-Posłuchaj mnie uważnie. Jestem bardzo zdenerwowana, a gdy jestem zdenerwowana robię się niebezpieczna, a ty chyba chcesz oszczędzić sobie uszczerbku na zdrowiu, tak?

Pokiwał energicznie głową.

-Teraz dasz mi przejść i nikomu nie piśniesz ani słowa, rozumiesz?

Gdy ponownie pokiwał głową puściłam go, a on z hukiem znalazł się na biurku.

-M-miłego p-pobytu P-po D-drugiej St-tronie ży-ży-życzę-wydukał otwierając przejście.

Przeszłam przez drzwi. Drzwi! Wyjdziecie z jaskini pełnej potworów, trafiacie na polanę, na końcu polany biurko a za nim nadęty bufon. Za nadętym bufonem drzwi. Drzwi, na polanie. Co za popieprzony świat. Przechodzicie przez drzwi a tam co?

Londyn. Połączony z Paryżem z czasów pieprzonego średniowiecza. Tylko, że bardziej zdemolowany, zapadnięty i zniszczony. Poza tym wszędzie panuje mrok i ciągle sypie. Ale nie śnieg. To popiół. Popiół spalonych lub zniszczonych tutaj dusz.

Straciłam czujność, ktoś złapał mnie za włosy i mocno za nie pociągnął. Odwróciłam się rozzłoszczona lecz mój wzrok napotkał wielki, zielony brzuch. Z grymasem obrzydzenia na twarzy zadzieram głowę by spojrzeć w oczy, a właściwie oko cyklopa. Młody, jednooki potwór, chcący mieć swoją jedyną niewolnicę. Po moim kuźwa trupie.

Piekielna CórkaOù les histoires vivent. Découvrez maintenant