Will wraz z Gilanem właśnie ujrzeli już na horyzoncie zamek Redmont. Zwiadowca nie wytrzymał i puścił się wraz z Wyrwijem galopem. Gilan zaskoczony nagłą zmianą tempa również przyśpieszył. Zaraz później wjechali do bramy zamku gdzie czekali na nich liczni ludzie. Will wypatrzył w nich Blond włosom kurierkę i od razu podbiegł do niej z uśmiechem na twarzy, aby ją wyściskać. Następnie ruszyli do stajni, aby oporządzić Wyrwija. Po drodze Alyss złapała się za brzuch.
- Alyss nic ci nie jest? - Spytał zaniepokojony Will.
- Nie, od jakiegoś czasu miewam po prostu bóle brzucha. - Odparła coraz bardziej szczerząc się w grymasie bólu.
- Słuchaj, powinniśmy iść z tym do uzdrowiciela - Powiedział Zwiadowca - I to natychmiast.
- Spokojnie to tylko... - Nie dokończyła ponieważ zwymiotowała. (sorki jak ktoś jadł starałem się jak najłagodniej)
- Koniec tego. - Powiedział coraz bardziej zaniepokojony Will - Idziemy do uzdrowiciela i to natychmiast.
- A co z Wyrwijem? - Spytała Alyss
- Czy jest tu jakiś chętny, aby oporządzić konia zwiadowcy? - Spytał na cały głos Will.
Po niemalże chwili zza rogu wybiegł zdyszany młodzik.
- Panie - Wycedził cały zestresowany - Mogę ja? Błagam to moje marzenie. Podziwiam pana oraz Wyrwija!
- W takim razie proszę. - Powiedział zawstydzony Will. Nigdy nie lubił sławy ani tym bardziej się nią nie chwalił. - Myślę, że wykonasz swe zadanie aż nader dobrze.
- Ja... Nie wiem co powiedzieć. Dziękuje panie Willu Treaty! Złapał wodze Wyrwija i zniknął za rogiem.
- No dobrze. - Zwrócił się do Alyss - A teraz chodźmy już
Gdy dotarli do sali uzdrowiciela Will został poproszony o opuszczenie komnaty. I chodź niechętnie oraz z ociąganiem wkrótce znalazł się za drzwiami. Stwierdził, że to idealny moment, aby zameldować się do Barona więc powiedział żonie, aby czekała na niego przed drzwiami do komnaty uzdrowiciela.
<--------<<<
Gilan właśnie wstąpił do chaty Jenny, aby zabrać swojego konia, gdy ta niespodziewanie wybiegła z kuchni i uściskała go.
- Gilan! - Wykrzyknęła - Jak dobrze, że jesteś. Tak się martwiłam, że rozważałam opcje wybłagania Willa, aby zabrał mnie ze sobą.
- Dobrze już dobrze - Odpowiedział Gilan - Jak widzisz nic mi nie jest więc nie ma się co denerwować.
Usłyszał rżenie zza domu Jenny i od razu ruszył w tamtą stronę wraz z młodą kucharką.
- Blaze! - Wykrzyknął - Jak dobrze cie widzieć! Na co konik odpowiedział krótkim rżeniem.
- Mam nadzieję, że zbytnio go nie utuczyłaś? - Spytał się z uśmiechem Jenny.
- Nie wybaczyłabym sobie tego. - Odparła również z uśmiechem na twarzy.
Spędzili jeszcze resztę dnia. Później wybrali się na krótką przejażdżkę na Blazie. Gilan zastanawiał się nad złożeniem w tym momencie Jenny oświadczyn, ale szybko odrzucił tą myśl z powodu zbliżającej się wojny.
<--------<<<
Will właśnie wszedł do komnaty barona Aralda.
- Dzień Dobry Willu! - Zakrzyknął - Jak miło Cie znów zobaczyć.
- Dzień Dobry - Odparł z uśmiechem na twarzy.
- Widzę, że misja się udała? - Spytał jak zwykle rozpromieniony Arald, lecz po chwili zdał sobie sprawę z ważnego faktu. - Zaraz. A gdzie Halt?
YOU ARE READING
Zwiadowcy - Ostatnia Podróż
FanfictionWill dowiaduje się, że Gilan został porwany przez ludzi reprezentujących tajemniczy spisek, który powstał w lennie Norgate. Will Wyrusza na poszukiwanie przyjaciela, a towarzyszyć mu będzie nie kto inny jak Horace. Co wydarzyło się Gilanowi? Czy Wil...