Kłamstwa, kłamstewka

2.8K 162 13
                                    

Będzie mi bardzo miło jeśli polubisz mój profil na FB: WARTKA AKCJA i ZAOBSERWUJESZ NA INSTAGRAMIE: wartka_akcja Znajdziesz tam informacje o książkach, odnośniki do strony internetowej z moimi opowiadaniami, inspirujące cytaty... Jeśli lubisz czytać to co pisze na wattpad to serdecznie Cię zapraszam na moje profile :-)

***

Emily 

Stała na werandzie kurczowo trzymając rączkę walizki.  Po tygodniu spędzonym wśród przyjaciół, nadszedł dzień w którym miała wrócić do Nowego Jorku.  Początkowo planowała wrócić razem z Jess, ale przyjaciółka stwierdziła, że zostanie u Vi jeszcze trochę. Emily była  pewna, że ta zwłoka ma związek z Zachem, bratem Victorii, który wpadł jej przyjaciółce w oko. Jess lubi igrać z ogniem, pomyślała Emily mając na myśli wysokiego, nieokrzesanego mężczyznę, którego skóra pokryta była tatuażami,  i z którego ust padały setki przekleństw. No, ale Jess, w przeciwieństwie do niej, zawsze lubiła wyzwania.  Tak samo jak Victoria,  była dziennikarka śledcza, która okazała się być wilkiem i której przemianę miała okazję oglądać poprzedniego wieczoru.  Zadrżała. 

-Zimno ci? - Nawet nie spostrzegła gdy wysoki, jasnowłosy mężczyzna stanął obok.

-Nie... ja... - Wciąż nie wiedziała co sądzić o Edwardzie.  Kiedy poznali się podczas przyjęcia, wydawał jej się gościem, którego powinno się zamknąć w zakładzie psychiatrycznym. Pytał ją o jakieś klany, o to skąd jest, a był przy tym tak natarczywy, że gdzieś w głębi siebie Em poczuła niepokój. Wszystko zmieniło się jak w kalejdoskopie, gdy towarzystwo orzekło, że odda ją pod jego opiekę, gdyż ten spec od zabezpieczeń, przedsiębiorca i złoty medalista olimpijski w łucznictwie sprzed ośmiu lat, zapewni jej w Nowym Jorku należyte bezpieczeństwo. Tyle, że ona nie była tego taka pewna, a jej wątpliwości nie zniknęły wcale po zapewnieniach Robina. Niestety jak tylko zaczynała głośno o nich mówić, dziewczyny twierdziły, że przesadza i że powinna się cieszyć, że taki gość jak Ed zapewni jej bezpieczeństwo. Tyle, że one nie czuły na sobie jego przeszywającego spojrzenia ilekroć pojawiały się z nim w jednym pomieszczeniu. Nie widziały też jego mocno zaciśniętych ust, gdy mówiła o swojej rodzinie... A może faktycznie ma paranoje? 

-Będzie nam ciebie brakować, kochanie! - Victoria podeszła do niej i mocno ją wyściskała, przerywając tym samym niezręczne milczenie. - Dzwoń często!

-Oczywiście - wymamrotała uśmiechając się do swojej przyjaciółki. 

-Tylko nie myśl sobie, że nie przyjedziemy na premierę Em! - Wtrąciła Jess przeczesując swoje długie ciemne włosy ręką. - A ty - zwróciła się do Edwarad - Masz o nią dbać inaczej dobiorę ci się do skóry!

-Tak jak Zachowi? - w głosie Edwarda dało się słyszeć lekką ironię, ale Jess tylko się roześmiała na ten przytyk. - Nie mój drogi, w przeciwieństwie do niego, twoje jaja będą w większym niebezpieczeństwie! 

-Jess! - Emily nie mogła powstrzymać się by upomnieć przyjaciółkę, tym bardziej, że dwóch mężczyzn, którzy towarzyszyli Edwardowi spojrzało na nią z nienawiścią w oczach.  Jeden z nich, nawet zwrócił się w stronę jej przyjaciółki jakby miał ochotę jej coś zrobić.  Em spojrzała na Edwarda. Uniósł rękę, powstrzymując swoich przyjaciół, a następnie się odezwał. 

-Jesteś wiedźmą Jess, ale prawdopodobnie jeszcze o tym nie wiesz...  - odparł, a jego wargi zadrżały od powstrzymywanego uśmiechu. - Możesz mi wierzyć, że twoja przyjaciółka będzie bezpieczna. 

-W takim razie twoje jaja również - odparła Jess i wspięła się na palce by pocałować go w policzek.  

Em zauważyła, że Edward nieco się spiął, ale błyskawicznie się opanował. Nie mogła mu się jednak dłużej przyglądać bo po chwili sama utonęła w uścisku przyjaciółki. 

-Noś różowy kwarc, który ode mnie dostałaś i głowa do góry, kochanie!  - upomniała ją Jess.

-Oczywiście - odpowiedziała. Wolała nie lekceważyć przestróg przyjaciółki, tym bardziej, że w przypadku Victorii, Jess miała rację. 

- Gotowi? - głos Robina przedarł się przez wesołe rozmowy. 

- Gdyby nie pożegnanie już dawno bylibyśmy w drodze - powiedział Edward spoglądając na słońce, jakby chciał ocenić, która jest godzina. 

-Przepraszam już idę - powiedziała i już miała podnieść swoją walizkę, gdy jego szczupła dłoń zacisnęła się na jej nadgarstku. 

- Któryś z chłopaków ją weźmie, chodź - powiedział ciągnąc ją za sobą do limuzyny. 

Zdumiona obróciła się jeszcze w tył i pomachała wszystkim na pożegnanie.  Jess i Victoria uśmiechały się wesoło, mina Robina wyrażała powagę, a przerażający Zach stał gdzieś obok i patrzył na nią z kpiącym uśmiechem. Widząc jego reakcję, wyszarpnęła rękę z uścisku Eda.

-Zostaw, robimy widowisko - powiedziała wsiadając do luksusowego auta.

Wzruszył ramionami, po czym poprosił kolegów, żeby ruszyli i odgrodził ich od szoferki ciemną szybą. Dopiero wtedy nachylił się nad nią i przyszpilił swoim spojrzeniem.

-A teraz - powiedział. - Teraz powiesz mi wszystko o tym swoim tajemniczym wielbicielu i nic nie będziesz ukrywać.

-Ale ja... - Niemal czuła jak na jej policzki wypływa rumieniec.

- Jestem w stanie zrozumieć, że nie chciałaś martwić swoich przyjaciółek, ale ja chcę usłyszeć całą prawdę.

-Skąd wiesz, że... 

-Em! - przerwał jej ostrzegawczo. -Nie karz mi proszę powtarzać pytania. 

-To dość długa historia... -doprawdy nie miała pojęcia, jak łatwo udało mu się ją rozgryźć. Czy on miał jakiś radar, czy co? Faktycznie nie mówiła wszystkiego swoim przyjaciółkom, ale fakt, że tak łatwo ją przejrzał wydawał się być niepokojący.

-Mamy przed sobą kilkugodzinną podróż, więc zaczynaj - powiedział mrużąc oczy i rozsiadając się wygodnie na skórzanej kanapie. 

-Ja... - przełknęła nerwowo ślinę. 

-Bez żadnych kłamstw Em! Chcę poznać prawdę. Tym razem całą! 

OdnalezionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz