XII

132 12 3
                                    

2/3

Przechodziłam przez ulicę i co było dalej sama nie wiem. Widziałam już tylko ciemność i słyszałam krzyk blondyna.

Reece POV

Stałem przed wejściem do domu Nanc. Byłem też załamany, bo nie wiedziałem jak będzie z Nancy. Zauważyłem, że wraca do domu cała zapłakana. Też mnie zauważyła, po chwili usłyszałem tylko głośny huk. Spojrzałem na drogę i zobaczyłem na niej moją nieprzytomną księżniczkę. Dalej było słychać tylko szybki pisk opon samochodu. Podbiegłem do Nan, w wtym czasie zdążyła wyjść sąsiadka i wezwać pogotowie. Nancy krwawiła z okolic brzucha, próbowałem zatamować krew, ale ledwo co się udawało.

-Nie odchodź ode mnie Nanc. Nie idź w stronę światła kochanie. Jestem przy Tobie.

Poleciały mi łzy. Przyjechała karetka, więc wsiadłem do niej i pojechałem do szpitalu razem z Nancy. Lekarze od razu wzięli ją pod opiekę, a mi kazali zostać w poczekalni. Zawiadomiłem jej mamę, chłopaków i Lindsey. Wiedziałem, że Linds może nie przyjść, ale większe prawdopodobieństwo było takie, że się zainteresuje. Po około godzinie przyjechała Pani Hayley i zaczęła mnie pytać co stało się z jej córką. Minuty mijały, a lekarze nadal nie wychodzili z sali Nanc. Nie wiedziałem co się dzieje, bałam się, że coś jej się stało bardzo poważnego. Przyjechali chłopacy.

-Stary co się stało?!

-Nancy potrącił samochód. Pokłóciła się z Linds. Potem wam wszystko opowiem. Boję się o nią w cholerę, bo jeśli nie przeżyje?

-Nie mów tak. Jesteśmy w najlepszym szpitalu w Londynie, myśl pozytywnie - próbował mnie pocieszyć George.

-Jak ma  myśleć pozytywnie, kiedy wiem, że moja dziewczyna leży w takim stanie nieprzytomna i od dwóch godzin nie wyszedł z sali żaden lekarz! - coraz bardziej wpadałem w panikę.

-Reece usiądź i się uspokój. Wszyscy się denerwujemy, bo to nasza przyjacióła i traktujemy ją jak rodzinę. - wbiegła Lindsey i przerwała Blake'owi.

-Co się jej stało?!

-Nancy miała wypadek. - wyręczył mnie z tłumaczenia najbardziej spokojny z nas George. Ten to ma nerwy.

-To przeze mnie! Mogłam tak na nią nie naskakiwać. Pewnie teraz to ona nie będzie chciała mnie znać. - rozpłakała się Lindsey.

-Linds to nie Twoja wina. Przechodziła przez ulicę, była zapłakana i nie wiedziała co się dzieje. Weszła na drogę i nie spojrzała, czy coś jedzie - wtrąciła mama Nancy.

-Uspokujmy się wszyscy. Stało się co się stało. Łzami, ani krzykiem nie pomożemy Nancy. 

Wszyscy nagle spojrzeliśmy na otwierające się drzwi.

-------------------------------------------------------------

v2 kto by się spodziewał?

If I love you... R.B_New Hope Club|ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz