chapter two: "come on, eat me"

1.7K 187 134
                                    

Od razu po otworzeniu włazu do podziemia, doszedł do niego syk lecącej z prysznica wody

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Od razu po otworzeniu włazu do podziemia, doszedł do niego syk lecącej z prysznica wody. Zmarszczył lekko nos. Tylko Jungkook mógłby brać prysznic o trzeciej w nocy. Zszedłszy po drewnianych schodach, Taehyung niedbale zrzucił buty w drodze do wysłużonej kanapy, na którą pyrgnął swoją skórzaną kurtkę i chowanego za paskiem glocka siódemkę, po czym skierował się na lewo do prowizorycznej łazienko-garderoby. Skradał się, bosymi stopami cicho stawiając kroki, w międzyczasie sięgnąwszy do sprzączki paska, żeby go odpiąć i pchnąć w dół razem z luźnymi jeansami. Skopnął je w drodze, będąc już zapatrzony w sylwetkę ciała Jeona, rozmytą przez powłokę prysznicowej zasłonki. W myślach już sunął palcami po jego bokach, chłonąc bijącą z niego boskość.

Przeciągnął koszulkę przez głowę i ją także odrzucił byle gdzie, pozostając w samej bieliźnie tuż przed "kabiną prysznicową", będącą nieco pożółkłym, kwadratowym brodzikiem, wystającym ze ściany natryskiem i przezroczystą zasłonką, nawleczoną przez wybite śrubokrętem dziury na wygiętą, wbitą między niechlujnie poprzyklejanymi błękitnymi kafelkami rurą. Odruchowo uśmiechnął się połowicznie, gdy przy wgapianiu się w Jungkooka poczuł wzbierające w nim uderzenie gorąca, które falą ogarniało jego zmysły. Jeon nawet wtedy kiedy nie zdawał sobie z tego sprawy, zdawał się celowo go kusić, także zwyczajnym myciem się. Ruchy dłoni po ociekającym wodą atrakcyjnym ciele wcale nie sprawiały wrażenia przypadkowych, czy zwyczajnie intuicyjnych, a przemyślanych, celowych i niesamowicie niepoprawnych. Piana powoli spływała po krzywiznach Jungkooka, wywołując w Taehyungu zazdrość za to, że to ona pozwalała sobie go gładzić; gładzić to, co należało do niego.

Nie czekając dłużej, ściągnął ostatnią okrywającą go część ubioru i niczym dziki kot, płynnie wlazł za zasłonkę, by od razu przylgnąć do pleców Jungkooka i ułożywszy mu dłonie na biodrach, wpić się ustami w jego kark. Odrobinę zaskoczony z początku Kook najpierw wzdrygnął się, ale czując pieszczące go wargi Taehyunga, od razu odpuścił i z rozkoszą odchylił głowę na bark tamtego, uśmiechając się do siebie.

- Dobrze, że jesteś - zamruczał odprężonym głosem. - Chciałem o czymś porozmawiać.

Tae przerwał obcałowywanie jego karku i popatrzył na profil psotnie przytulonego do niego Kooka.

- To brzmi tak jak w filmach któraś ze stron chce mieć dziecko. A ja nie chcę mieć dziecka, Jeon.

- Boże Święty - westchnął, zaciskając oczy. - Jestem ciekawy twojej miny, kiedy już będziesz chciał je mieć i się dowiesz, że to niemożliwe.

- No właśnie, skoro sam nie chcesz go mieć, to dlaczego zaczynasz o tym rozmowę? Poza tym, kto powiedział, że kiedyś będę je chciał? Jeśli ty uważasz to za niemożliwe, to ja tym bardziej. Ja nie lubię bachorów, ani rodziców, a jeśli mielibyśmy dziecko, to nie lubiłbym ani jego, bo byłoby bachorem, ani ciebie, bo byłbyś rodzicem, więc co miałbym z tego mieć?

Kolejne zrezygnowane westchnienie wyleciało z Jungkooka niczym resztki nadziei na normalną rozmowę z Taehyungiem. Obrócił się przodem do niego i momentalnie na ułamek sekundy zapomniał co chciał w ogóle zrobić jako następne, napotkawszy wzrokiem jego twarz. Bo trzeba było przyznać, takiej twarzy pozazdrościłoby mu wielu modeli z całego świata. No... Może odrobinę mniej zakurzonej i spoconej, ale wciąż.

goddamn || taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz