without you i'm nothing

172 13 2
                                    

Przez kolejny rok Armitage dosłownie upaja się chaosem. Ivory z kolei dopiero uczy się z nim współpracować, pomiędzy tym wszystkim stając się oczkiem w głowie chłopaka, nie tylko na sali treningowej, ale i poza nią. Zapewne dlatego Hux czyni ją własnym ochroniarzem – chociaż nie, żeby takowego potrzebował – kimś na kształt prywatnego brygadzisty, tak, aby mieć ją blisko siebie. Ivory stanowi w pewien sposób broń prawie idealną, która należy wyłącznie do niego, całkiem zwyczajnie, jak ukochany mebel, przedmiot, bez którego nie wyobrażamy sobie życia.

A przeprowadzka na nowego niszczyciela, Absolution, która następuje parę dni po awansowaniu dziewczyny, pozwala im rozpocząć nowy rozdział w ich poniekąd wspólnym życiu.

✕ ✕ ✕

Metaliczny posmak krwi rozpływa się na koniuszku języka Huksa, kiedy przegryza wargę Ivory. Dziewczyna mocniej zaciska dłoń na jego karku, przywierając do Armitage'a całym ciałem. Wymieniają się ciepłymi oddechami, łącząc usta w głębokim, agresywnym pocałunku. Hux czuje, jak robi mu się goręcej, nie tylko w szczupłej piersi, ale i tam niżej, gdy Ivory przesuwa wolną ręką wzdłuż jego pleców, wywołując przy tym również lekki dreszcz na jego papierowej skórze. Boleśnie trzyma ją za biodra, wpijając palce w jej kościste ciało, tak, aby dziewczyna nawet na sekundę się od niego nie odsunęła.

To przecież on tutaj rozdaje karty, prawda?

Armie. – Z piersi Ivory wydobywa się głośne sapnięcie, odbijające się echem w jego pustej kwaterze oficerskiej. – Armie...

To pierwszy raz, kiedy Ivory pozwala sobie na zdrobnienie jego imienia. A Hux musi przyznać, przynajmniej przed sobą samym, że odrobinę go to podnieca. Ale nie wspomina o tym na głos; zwyczajnie pozwala jej cieszyć się smakiem tego słowa na języku, gdy z każdą sekundą pogłębiają łapczywe pocałunki.

Pomiędzy magnetyzmem ich ciał jest też miejsce na urwane myśli, głównie przebiegające przez ciemnowłosą głowę dziewczyny, które ta szybko stara się od siebie odgonić. Biedna, mała Ivory wie, że jest tutaj na dożywocie, dlatego stara się czerpać siłę z tych krótkich chwil, podczas których czuje się prawie tak, jakby była wolna. Jej prywatne źródło z terminem przydatności. W takich momentach to, co ją otacza, przestaje istnieć, a ona nigdy nie staje się tym, kim jest. Trzyma się więc kurczowo tych sekund – dłuższych, krótszych – spędzonych w ramionach Armitage'a, jak kilkuletnie dziecko przytula się do ulubionej zabawki.

✕ ✕ ✕

Corellia, planeta znajdująca się w Światach Jądra oraz dom rodzinny samego Hana Solo, to pierwsze miejsce, jakie Ivory widzi od czasu porwania z Lehon. Dotychczas to statki pochłonięte przez ciemności kosmosu były jej domem. Teraz zaś, towarzysząc Huksowi niczym jego prywatny cień, ma okazję zobaczyć coś innego, niż wnętrze Absolution czy tropikalne Lehon, które czasami widuje w swoich snach, choć ostatnio coraz rzadziej. Ma także szansę po raz pierwszy od bardzo dawna odetchnąć świeżym powietrzem i poczuć prawdziwe promienie słońca na śniadej skórze.

Pułkownik Hux oraz admirał Brooks pojawiają się tutaj, aby odebrać ważny transport broni dla nowo wyszkolonych Szturmowców. Jest to również pewnego rodzaju rozeznanie, tak na przyszłość, gdyby jako większa i bardziej zaawansowana już organizacja, mieli zacząć zajmować planety i poszerzać militarne zasięgi. A ta wydaje się wręcz idealna do tego, co Armitage notuje w pamięci.

– Możemy wracać – oświadcza Hux, podchodząc do Ivory. Przez soczewki wypolerowanego na błysk hełmu dziewczyna chłonie wzrokiem otoczenie, tak różne od tego, co zazwyczaj widuje na statku: stal, ciemność, strach. Ale mimo otaczającej jej zewsząd nowości, nie traci czujności choćby na moment. – Szturmowcy zaniosą broń na statek.

unsustainable ∆ star warsDove le storie prendono vita. Scoprilo ora