1-Unexpected discovery

269 8 2
                                    

Jeongguk

-No szybciej, chodź tu!- szepnąłem ze śmiechem, ponaglając swojego przyjaciela. Ale ten nadal próbował być jak najostrożniejszy, żeby tylko nikt go nie zauważył. A przecież byliśmy w tak zarośniętym lesie, że ta dwójka policjantów potrzebowałaby co najmniej supermocy, żeby nas dostrzec. Szczególnie, że nie mieli pojęcia gdzie się znajdują, w przeciwieństwie do nas. Mieliśmy przewagę, a Hoseok i tak wydziwiał. Czasem zastanawiałem się czemu w ogóle cały czas się z nim trzymałem. Był największym strachajłem jakie znałem, a i tak ciągle upierał się, że chce wszędzie ze mną chodzić. Patrząc po jego spłoszonej minie, aż bałem się o jego serce. W końcu mnie adrenalina jedynie napędzała do kolejnych działań, a jego aż paraliżowało i poważnie zastanawiałem się kiedy to wpakuje nas w poważne kłopoty. Ale nie miałem mu tego za złe. Po prostu już się przyzwyczaiłem, że każdy nasz wypad właśnie tak wyglądał. Ja- całkowicie zafascynowany wszystkim dookoła, a Hoseok- kurczowo zaciskający ręce w pięści, przyciągający je aż do twarzy i podskakujący na niemal każdy dźwięk. To było w pewnym sensie aż słodkie i zawsze przywoływało na moje usta uśmiech.

Przyjaciel w końcu do mnie dołączył i kucnął za gęstym krzakiem razem ze mną, pilnując, żeby żadnemu z nas przypadkiem nie wystawał ani jeden włos poza granice naszej kryjówki.

-Niech oni już stąd pójdą, błagam.- jęknął rozpaczliwie Hobi, kuląc się w sobie i roztrzepując nerwowo włosy. Ewidentnie dalej nie radził sobie z groźbą złapania. Ale czy to nie dla niej robiliśmy te wszystkie głupie rzeczy? Nie żeby poczuć na karku oddech śmierci? Ja na pewno. I stale próbowałem przekonać Hoseoka, że moje "głupie pomysły" mają w sobie też coś ekscytującego. Niestety nigdy mi nie wierzył, zawsze będąc zbyt przestraszonym na odnajdywanie w tym frajdy.

Po kilku minutach udało nam się umknąć poszukującym nas policjantom, dzięki czemu Hoseokowi na pewno ulżyło. Zostawiliśmy las za plecami i teraz już zbliżaliśmy się do naszego starego miasteczka. I już przy pierwszym straganie postanowiłem uprzykrzyć Jungowi życie, po raz kolejny go stresując przez kradzież torby z mięsem jednej z klientek. W biały dzień i przy ulicy pełnej ludzi. Starsza kobieta zdążyła zauważyć tylko moją rękę, a gdy wrzeszczała "łapać złodzieja!", my już dawno odbiegliśmy w jedną z ciasnych alejek. Ale nie mogliśmy jeszcze zwolnić. Gonitwa za nami zapewne dopiero się zaczęła. Niestety przejście ktoś postanowił zagracić starymi meblami wystawionymi z domu. Mój przyjaciel natychmiast zaczął się gorączkowo rozglądać za innymi drogami ucieczki, ale wyglądało na to, że jesteśmy w potrzasku. Przynajmniej dopóki Hoseok nie zauważył jak wspinam się na wysoką komodę.

-Co ty robisz? Zwariowałeś?! Przecież musimy się schować!

-A myślisz, że co właśnie próbuję zrobić? Wskakuj i nie marudź. Chyba, że masz jakiś lepszy pomysł- popatrzyłem chwilę na bruneta, ale widząc jego zdezorientowanie, już byłem pewien, że za chwilę ruszy za mną. W końcu naprawdę nie mieliśmy zbyt wiele czasu ani tym bardziej możliwości. Złapałem barierkę balkonu i podciągnąłem się, żeby móc na niego wejść, po czym pomogłem przyjacielowi z dostaniem się na górę, bo on w porównaniu do mnie był raczej wątły.

Przeszliśmy kilka kroków po balkonie i wtedy usłyszeliśmy za plecami niesamowity wrzask mężczyzn próbujących wymierzyć nam sprawiedliwość. I aż się zagotowałem z podekscytowania. Przeskoczyłem przez barierkę, skoro nie było aż tak wysoko, ale niestety przy lądowaniu musiałem się jeszcze podeprzeć rękoma, przez co moja skradziona zdobycz uległa pewnemu zabrudzeniu. Jednak ważniejsze teraz było zachęcić Hoseoka do zrobienia tego samego. Ale obyłoby się prawdopodobnie i bez moich słów, bo samo usłyszenie i zauważenie zagrożenia w postaci pary rąk chwytającej barierkę za nim wystarczyło, żeby zleciał na dół ze słowami "zabiję cię za takie akcje!". Te plany musiały zostać odłożone na później, bo gdy tylko mój przyjaciel stanął na nogi, ruszyliśmy sprintem w stronę nieco oddalonego od reszty budynków domu, który jeszcze parę miesięcy temu stał zupełnie pusty. I liczyłem, że nadal tak jest.

FLESH & BONES// JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz