Śledził po kolei ludzi, których już w miarę kojarzył z widzenia przez ostatni miesiąc, kiedy postanowił zmienić swoje stałe miejsce, właśnie na to. Kiedy zobaczył Yoongiego, nogi poprowadziły go właśnie do niego, każąc usiąść na stołku.

– Hej, hyung – mruknął niewyraźnie, chowając swoje ręce w kieszeni, aby nie musieć się w nie bezczynnie wpatrywać.

– Czyli jeszcze jest źle... – odpowiedziała dla samego siebie brunet, dobrze widząc, że stan młodszego niewiele zmienił się od ich ostatniego spotkania.

– Miałeś kogoś przyprowadzić...? – powiedział pytająco, chcąc zwinnie zmienić temat, aby chociaż trochę się nie dołować.

– Zaraz przyjdą. Najpierw przyjdzie znajomy, a potem jego przyjaciele. Tyle mi powiedział – odrzekł, zamawiając sobie trochę trunku.

– Jak ty go w ogóle poznałeś? – zapytał zdumiony, nie potrafiąc pojąć, że jego hyung mógłby znaleźć kogoś innego, a jak głębiej o tym pomyślał to... Wiedział, że pójdzie w odstawkę, kiedy Yoongi znajdzie sobie przyjaciela, a on zostanie sam. Kompletnie sam... To uczucie przeszyło go, sprawiając lekki dreszcz na jego plecach, jednak zaraz się otrząsnął, próbując udać, że nic nie miało miejsca.

– Ej, wszystko okej? – zapytał troskliwie, a szatyn jedynie skinął głową.

– Pytałem się ciebie coś – wymruczał lekko znudzony. Już nic nie było dla niego takie atrakcyjne po poznaniu blondyna. To on był w centrum jego zainteresowania, lecz nie miał jak je jemu okazać, gdyż ten zwinnie go unikał.

– Nie miał pieniędzy w sklepie i próbował ukraść zakupy – zaczął, śmiejąc się już na wstępie. – Więc zapłaciłem za niego, żeby ochrona go potem nie śmigała, a skoro było to tylko kilka tysięcy wonów to co miałem do stracenia... Potem umówiliśmy się na kawę i jakoś tak zleciało – odpowiedział, krzyżując lekko dłonie na torsie, czekając na odpowiedź młodszego.

– Fajnie – odrzekł z zaciśniętymi zębami. Każdy kogoś poznał i spędzał z tym kimś czas, tylko nie on. Jednak co mógł zrobić. Stłumić w sobie złość o możliwości straceniu przyjaciela i jakoś poradzić sobie ze wszystkim.

– Chyba nie myślisz, że cię zostawię? – zapytał zszokowana reakcją szatyna. Nigdy by tak nie zrobił. Nie był w stanie tak zranić młodszego.

– A co mam myśleć? Jakby kolejna osoba mnie zostawiła to ja już nie wiem, co bym zrobił... Jestem słaby bez ciebie i dobrze o tym wiesz. Nie poradzę sobie – załkał cicho, popijając delikatnie alkohol wodą.

– Nie zostawię cię. Nigdy. Przecież znasz mnie, młody... Jak mogłeś pomyśleć, że zniszczyłbym nasz kilku letnia przyjaźń dla kogoś innego? – zapytał z żalem w głosie, mając lekkie pretensje do drugiego, że miał takie zdanie o tym, jak i o nim.

– Nie, hyung... To nie tak... Ja już po prostu nie chce stracić kolejnej osoby, nie zniósłbym tego, dlatego wolę przygotować się na najgorsze wcześniej, aby jakoś móc się z tym później pogodzić – westchnął cicho, opierając swoje czoło o dłoń. Następnie uniósł jednak głowę, dostrzegając mężczyznę, kierującego się w ich stronę.

– Hej, hyung! – krzyknął radośnie do Mina, a Jeon wykrzywił tylko swoje usta w fałszywym uśmiechu, starając się jednak aby wyglądał jak najbardziej naturalnie. – Oraz ty – dodał, patrząc na szatyna nie znając jeszcze jego imienia. – Jung Hoseok, miło mi cię poznać – przedstawił się z lekkim uśmiechem, podając dłoń młodszemu.

– Jeon Jeongguk – odpowiedział i uścisnął lekko dłoń drugiego, już z lekkim uśmiechem na ustach.
– Również miło mi cię poznać.

Następnie spędzili trochę czasu na rozmowie i popijaniu swoich kieliszków alkoholu. Wbrew pozorom najmłodszy szybko znalazł wspólny język z Hoseokiem, mogąc wymieniać się z nim różnymi swoimi i Yoongi-hyunga historiami. Śmiali się dźwięcznie, kiedy w końcu cała trójka dostrzegła przyjaciół Hoseoka.

Jeongguk automatycznie stanął jak wryty, patrząc na obraz przed sobą. Przed nim stał sam Jimin we własnej osobie, dawnej blondyn, a teraz jego głowę zdobił ognisty rudy kolor. Poczuł jak jego serce rozpada się na drobne kawałki. On żyje i go unika. Gra z nim. Bez zastanowienia wybiegł z sali, kierując się do łazienek, które znajdowały się w pobliżu. Poczuł jak po jego policzku spływa łza. Jedna samotna, a następnie następna. Rudowłosy po prostu bawił się jego uczuciami, a szatyn nie mógł zaprzeczyć, że nie było mu z tego powodu przykro.

Otworzył gwałtownie drzwi, natychmiast je za sobą zatrzaskując. Dobrze wiedział, że nikt nie przychodzi tutaj, więc po prostu pozwolił swoim łzom opuścić swoje miejsce. Siedział oparty o ścianę, patrząc tępo w drzwi przed sobą, jednocześnie płacząc. Nigdy nie poczuł takiego bólu, jak właśnie to, co zdarzyło się przed chwilą. Żaden ból fizyczny nie liczył się z tym rodzajem goryczy i bólu.

Zaraz wyczuł ruch koło drzwi, po chwili dostrzegając rudą czypryne, wyłaniająca się spod płatu drewna. Widząc jego spokojną twarz poczuł jeszcze większą frustrację i żał do niego. Bolało. I to cholernie.

– Ja... – próbował ułożyć jakieś sensowne zdanie, lecz nic nie przyszło mu do głowy.

– No co? Co ty?! Zastanawiam się, czemu mi to zrobiłeś, co? Aż tak lubisz bawić się cudzymi uczuciami? Aż tak lubisz ranić? – zapytał, śmiejąc się szyderczo, a w jego głosie można było wyczuć ból.

– Przepraszam, Jeonggukkie... Nie mam nic na swoje wytłumaczenie – odpowiedział, spuszczając swój wzrok na kafelki. – Ja... Bardzo przepraszam, naprawdę – dodał, patrząc niepewnie na młodszego.

– Czemu? Odpowiedź mi tylko na to pytanie – powiedział z żalem, dalej siedząc na podłodze z twarzą w dłoniach.

– Bo spotkanie z tobą były inne... Bałem się tego, rozumiesz? Jak można przywiązać się do osoby w dwa dni? To dziwne – westchnął, patrząc na swoje buty.

– Też to zauważyłem – odpowiedział, podnosząc niepewnie wzrok na rudzielca.

– Przepraszam... – wypowiedział po raz kolejny, przybliżając się spokojnie do szatyna, aby potem przytulić się do niego. Chciałby aby to on sam mógł objąć młodszego, jednak wielkość jego ciała nie pozwalała mu na to, będąc zmuszonym do oddania się w ramiona Jeona, lecz nawet trochę postarał się, żeby tym razem to on mógł go objąć, co ukończyło się powodzeniem.

– Nie rób tak już – poprosił, wtulając swoją twarz w szyje starszego.

– Nie zrobię, obiecuję – odpowiedział, przystawiając swój mały palec do tego szatyna, aby następnie wykonać z nim znak obietnicy, której teraz nie mógł już udać, że nie pamiętał. Jednak czy się do niej dostosuje i nie złamie...

Let's drink it! || jikook/kookminOnde histórias criam vida. Descubra agora