Każdy ma swoje asy w rękawie

4 0 1
                                    


Pov: Lee Yu Jin

 

Zaśmiałem się cicho. Przynajmniej w tej kwestii był szczery. W końcu trochę się zabawiliśmy w nocy. Szczególnie ja. Jednak nie żałuję. Byłem zaskoczony jego zachowanie. Uniosłem pytająco brew patrząc mu oczy.

 - Mmmm w porządku. Uwielbiam poranne numerki.

Widząc jego język zacisnąłem mocno dłonie na jego biodrach.

 - Każdy ma swoje priorytety.

Zakręciłem lekko swoimi biodrami. Okazało się, że to on chce tym razem górować. Poddałem się mu i nie żałuję. Był całkiem niezły. Przynajmniej umiał mnie zaspokoić. Po szybkim numerku czas było się pożegnać. On ogarnął się jako pierwszy.

 - Ja również Ci dziękuję. Możliwe, że tak będzie.

Na odchodne dałem mu delikatnego klapsa. Kiedy słyszałem, że odjechał wstałem. Sam jakoś się wyzbierałem wychodząc z domku. Na mnie również czekało już auto. Wsiadłem do niego zaraz odjeżdżając. Na szczęście był tylko kierowca i jeden ochroniarz, przez co nikomu przynajmniej teraz nie musiałem się tłumaczyć.

 

Willa Upadłych

 

Droga trochę czasu nam zajęła. Za ten czas wykonałem kilka telefonów oraz wysłałem kilkanaście wiadomości. Będąc już na miejscu wysiałem z auta. Ruszyłem szybkim krokiem do swojego pokoju. Miałem ochotę na kąpiel i jakieś dobre śniadanie. Oczywiście w środku nie omieszkano mnie zalać lawiną pytań. Ja zaś nie omieszkałem ich olać. Warknąłem tylko, że później porozmawiamy. Nie lubiłem, gdy się wtrącali w coś, co ich nie dotyczyło. Przynajmniej w danej chwili. Jak tylko znalazłem się w pokoju ściągnąłem z siebie ubranie. Nagi ruszyłem do łazienki. Przygotowałem sobie szybko kąpiel po chwili zanurzając się w cudownie ciepłej wodzie. Moja cudowna chwila samotnego relaksu nie trwała długo. Jeden z upadłych postanowił mi zakłócić spokój. Musiałem go niestety wysłuchać, gdyż wyglądał jak śmierć. Kiedy dotarło do mnie co mówi to tak się wkurwiłem, że biedny zemdlał. No trudno się mówi. Wyszedłem z wanny zarzucając na siebie szlafrok. Dosłownie 10 minut zajęło mi zwołanie tych imbecyli do salon.

 - Ja przez was kiedyś naprawdę zawału dostanę! Co wy sobie do cholery myślicie?! Nie wiem czy ten kretyn co teraz leży u mnie nieprzytomny w łazience już was uświadomił co się stało, jeśli nie to pozwólcie, że powiem wam skróconą wersję. W jednym aut, które wczoraj wygrał Nazo było bardzo ważne dokumenty. Owszem są zaszyfrowane, jednak jeśli dać je odpowiednim ludziom to szybko ogarnął co i jak. Nie wiem imbecyle jak to zrobicie, ale te dokumenty do jutra mają wrócić!

Ostatnie zdanie wykrzyczałem głośno. Głód odszedł całkowicie, tak jak i dobre samopoczucie. Wiedziałem, że chyba tego wieczoru muszę wyjść i trochę się zabawić inaczej ich pozabijam w końcu. Jednak do tego czasu stwierdziłem, że trochę popracuję, żeby jakoś zabić czas. Zresztą miałem kilka nurtujących mnie pytań, na które musiałem szybko znaleźć odpowiedzi. Musiałem działać na razie sam. Czas przy pracy zleciał mi cholernie szybko. I o dziwo otrzymałem dość ciekawe informacje na nurtujące mnie pytania. Zasadniczo mogłem się tego wszystkiego spodziewać. Stwierdziłem, iż to wszystko zachowam na razie dla siebie. Tak na wszelki wypadek. Okazało się też, że niby Nazo nie ma tych dokumentów. Kłamca. Aktualnie cały dom prawie chodził, gdyż szykowaliśmy się do wyjścia. Każdy musiał być odpicowany. Ja zacząłem się szykować najwcześniej, gdyż wiedziałem, że trochę mi to czasu zajmie. Przygotowanie się do wyjścia zajęło nam wszystkim dobrych kilka godzin. Jednak w końcu, gdy byliśmy gotowy ruszyliśmy na imprezę.

 

Heaven Card

 

Postawiliśmy dziś na miejsce w którym miała być jedna z lepszych imprez. Oczywiście nie musieliśmy czekać, aż nas wpuszczą. Było już dość sporo ludzi. Skierowaliśmy się od razu do przygotowanego dla nas miejsca. Czułem te wszystkie spojrzenia. Jednak w danym momencie miałem ich gdzieś. Może później jak się napiję to pójdę się zabawić. Nie byłem tak jak reszta. Oni od razu rzucili się na jakiś świeży towar. Żenujące normalnie. Ale nie Mój fiut, nie Moja dupa, nie Mój problem. Przelotem wydawało mi się, że widziałem Nazo. Jednak stwierdziłem, że to raczej niemożliwe. Kilka minut później zmieniłem zdanie. Gdy dostarczono alkohol od niego podziękowałem. Jednakże nie wziąłem, aby go skosztować. Miałem swoje zasady, których się trzymałem i nie ważne o kogo chodziło. Chwilę później otrzymałem od niego wiadomość. Uśmiechnąłem się pod nosem. Czyli jednak się nie pomyliłem. Skoro właśnie tak chciał grać, to chętnie się przyłączę do tej gry. W końcu każdy ma swoje asy w rękawie. Wstałem poprawiając swoje ubranie. Wśród tylu przeciętnych ludzi nie trudno było mi wypatrzeć go. Skierowałem się w jego stronę. Coś czułem, że i ta noc może być dla mnie dość ciekawa.


Upadli Królowie:PoczątekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz