Rozdział 9. Lepsza żywa mysz niż zdechły lew

1.4K 145 209
                                    


Opcja nr 1 była Waszym wyborem, dlatego nasz wampirek przedstawi się Tarze. Zapraszam na rozdział po tak dużej przerwie.

Nikolaj z wielkim trudem wyszedł z kajuty. Nie chciał zostawić dziewczyny samej, ale widząc jej paniczny strach, zrobił w tej sytuacji najlepsze co mógł. Całe jego ciało ciągnęło go w przeciwnym kierunku niż ten, w którym szedł. Był wściekły i sfrustrowany. Nie takie emocje chciał w niej wzbudzać, a teraz, gdy miał ją w obok siebie wszystko po komplikowało się jeszcze bardziej. Jeszcze ta sytuacja z ojcem i cholerny szpieg nad głową i to właśnie teraz, gdy wreszcie spokój był mu tak bardzo potrzebny.

Wszedł na poziom gdzie przesiadywała załoga i hukiem otworzył drzwi do większego pomieszczenia, w którym mieściła się jadalnia. Pięć rosłych wilkołaków podniosło się na baczność szurając krzesłami.

- Który z Was to szpieg mojego ojca? Ty? - Nikołaj podszedł do pierwszego z brzegu mężczyzny i pchnął go na ścianę.

- A może ty?

Skierował wzrok na kolejnego, tym razem młodszego osobnika, który opuścił głowę i potrząsnął nią szybko.

Jego krzyk odbijał się głuchym echem po pomieszczeniu. Wampir warkną z wściekłością i wysunął kły. Złość kumulowała mu się pod skórą. Już miał skoczyć do trzeciego chłopaka, któremu serce biło najszybciej, gdy za plecami usłyszał głos Bituma:
- Coś się stało, Panie? Jest jakiś problem?

- Oczywiście, że jest! Mamy tu kreta! Któryś z tych skurwysynów donosi mojemu ojcu. Masz dobę, by dowiedzieć się, który to, bo inaczej wszyscy zostaną ukarani - sykną szefowi ochrony prosto w twarz.

Nikolaj ruszył do drzwi nawet się nie oglądając.

- Panie ... - głos Bituma zatrzymał go wpół kroku -...to mnie szukasz. To ja.
Nikolaj przystanął i wolno się odwrócił. Nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał.

- Wszyscy won! - krzyknął nie spuszczając wzroku z wilkołaka, który od lat był nie tylko solidnym i godnym zaufania pracownikiem, ale prawie członkiem rodziny.

Żaden zmiennokształtnych się nie poruszył. Dopiero na znak Bituma niechętnie kolejno opuszczali pomieszczenie, oglądając się za siebie.

- Kogo kryjesz? Którego bronisz? Co? Tego młodego, co trzęsie się jak galareta ? - zapytał wampir ze złością, gdy zostali już sami.

- Nikogo, panie. To ja. - Bitum spuścił wzrok i pochylił głowę.

- Nie rozumiem? Dlaczego? Przecież jesteś moim przyjacielem, druhem. Razem się wychowywaliśmy. A teraz szpiegujesz dla mojego ojca? Zagroził ci czymś? Powiedz? - warknął Nikolaj i zacisnął pięści.

Nie mógł pojąć, jakim cudem, ktoś, komu ufał okazał się zdrajcą i donosicielem.
- To nie tak... Mam być szczery? - zapytał wilk.

- Nie inaczej. Mów.

- Nigdy nie byliśmy przyjaciółmi. Jesteś moim władcą. Wychowywaliśmy się razem to fakt, ale ja byłem tylko zabawką. Pupilkiem do towarzystwa. Nigdy nie byłem traktowany na równi, więc nie jesteśmy przyjaciółmi, Panie. Wykonuję tylko to, co do mnie należy...

Nim wilkołak zakończył, Nikolaj uniósł dłoń uciszając go.

- Masz rację Bitum, nigdy nie byliśmy przyjaciółmi...- Nikolaj wyszedł zostawiając ochroniarza samego.

Bitum stał przez chwilę w całkowitej ciszy. Zacisnął szczękę i napiął mięśnie. Powiódł oczami w stronę ciemnego korytarza, z którego wyłonił się po chwili młody wilkołak.

Fixated bloodWhere stories live. Discover now