Chapter 6

59 4 0
                                    


            Kolejne dni mijały w zastraszającym tempie. Każdy dzień był identyczny, wyróżniał się tylko ilością godzin spędzonych na uniwersytecie. Codziennie to samo – wstać, ubrać się, zjeść śniadanie i pędzić ile tchu na autobus, który jak zwykle przyjechał zbyt wcześnie, wieczorem z kolei pociągając nogami i szurając butami o chodnik należało wrócić do domu. Jednak dzisiejszy poranek miło mnie zaskoczył, byłam pełna energii i czułam, że mogę zrobić dziś wszystko.

Właśnie jechałam do biblioteki, żeby skompletować wszystkie potrzebne mi publikacje. Przepychając się w stronę wolnego fotela zabrzęczał mój telefon. Odczekałam aż na spokojnie usiądę i dopiero wtedy wyjęłam komórkę. Ledwie zerknęłam na wyświetlacz i zrobiło mi się gorąco. Szybko odebrałam i nie czekając na odzew z drugiej strony rzuciłam:

- Zapomniałam! Na śmierć zapomniałam!

W słuchawce usłyszałam tylko parsknięcie, które miało oznaczać szok i niedowierzanie.

- Co z tobą? Nie wierzę, że zapomniałaś! – Clarie nie wydawała się zadowolona, raczej znudzona i może lekko rozdrażniona. – Nie potrafię ciebie zrozumieć. Wciąż zapominasz o naszych sprawach, Tove.

- Spokojnie, wyluzuj. Idę na ten bal przecież... - nie udało mi się dopowiedzieć, gdyż przyjaciółka mi przerwała.

- Tove, od godziny na ciebie czekam! Miałyśmy się szykować razem, kurwa!

To nie były przelewki, Clarie naprawdę się wkurzyła i jak najbardziej miała prawo. Chciałam już powiedzieć, że będę u niej za parę minut, jednak musiałam wrócić do domu po suknię, którą specjalnie z okazji balu nabyłam na zakupach z Clarie i Felix'em.

- Będę, już pędzę do ciebie. Przepraszam! – odparłam krzywiąc się na twarzy. Naprawdę było mi głupio.

- Już to widzę... - zaraz po tym dziewczyna się rozłączyła, a ja najszybciej jak mogłam zmieniłam kierunek podróży. Mój cel: złapać kreację, pędzić do Clarie, albo wcześniej wstąpię do alkoholowego po wino na przeprosiny. Ot co, genialny plan!

Nieco zdyszana stałam przed brązowymi drzwiami ze starą obdrapaną farbą przy zamku. Zapukałam mocno do drzwi, gdy zorientowałam się, ze dzwonek nie działa. Usłyszałam zamieszanie po drugiej stronie i chwilę potem drzwi otworzyły się z impetem. Uśmiechnęłam się najbardziej pokornie jak mogłam, jednocześnie nieznacznie kuląc się w sobie i wyciągając w kierunku rudowłosej butelkę wina.

- Wyglądasz jak upośledzona z tym uśmiechem – rzekła bardzo oschłym tonem, lecz po chwili został on zmieniony na mocno wyniosły – i ani waż mi się pyskować, wystawiłaś mnie jak ostatnią sucz.

- Gdybym cię wystawiła to nawet bym tu nie...

- Milcz z łaski swojej – ucięła – zastanowię się nad wybaczeniem tylko, jeśli wino będzie dobre.

Całe szczęście, że wydałam na nie więcej niż kilka nieznaczących funtów.

- Dobra, właź – złapała mnie za ramię i wciągnęła do mieszkania – nie mamy czasu, więc ty idziesz myć głowę, a jak już wysuszysz to zaczynamy brać się za robotę. A ja w tym czasie będę smakować twoje winko.

- Po co mam myć głowę? Myłam wieczorem... - skrzywiłam się, przecież to nie wesele.

- Laska, chcę żeby ten dzień był super-ekstra. Jasne? Obydwie mamy szansę właśnie kogoś sobie znaleźć i ty mi w tym planie nie przeszkodzisz. Rozumiemy się?

- A jakżeby inaczej, szefowo – parsknęłam a ona w tym czasie trzepnęła mnie czymś w głowę – dobra, już idę, idę!

Clarie była już pomalowana jak wyszłam z łazienki, jednak ja postanowiłam jeszcze odrobinkę udoskonalić jej makijaż i pododawałam kilka nowych cieni. Następnie była moja kolej na strojenie się.

Od zawsze z Clarie dzieliłyśmy się przygotowaniami, ja robiłam sobie i jej makijaż, ona nam fryzury. Pamiętam, gdy jako nastolatka dałam jej pomalować sobie włosy jakąś dziecinną zabawką – nie mogłam zmyć tego różowego gówna z włosów przez dwa tygodnie. Dwa bite tygodnie wyglądałam jak pieprzony teletubiś!

- W ogóle czy jak poszłaś do Manley'a to był jakiś niemiły? – zagadałam niby od niechcenia, przyglądając się swoim paznokciom.

- Czy ja wiem? Nie zwracam uwagi na takie rzeczy. A ty, kochana? – uśmiechnęła się ironicznie. – Chcesz mi może coś powiedzieć?

Zamurowało mnie, tyle w temacie.

Good Morning  || student storyWhere stories live. Discover now