Chapter 3

81 4 5
                                    

Siedziałam na swoim pojedynczym łóżku, w dłoniach trzymałam gorący kubek raz po raz chuchając w stronę jego środka. Clarie tymczasem siedziała przy biurku, kreśląc placem na blacie tylko sobie znane wzory.

- Serio, aż trudno mi w to wszystko uwierzyć. Wydawał się być taki dojrzały – mówiła po cichu kręcąc przy tym głową. Właśnie skończyłam opowiadanie jej jak wyglądał mój ostatni związek z Maxem. – To zwykły frajer, co on sobie myślał, że będzie miał laskę do chwalenia się?

- Nie wiem co sobie myślał, ale zdecydowanie coraz poważniej patrzę na niego z myślą, że byłam tylko przykrywką jego gejowskiego związku.

Przyjaciółka tylko tępo się zaśmiała i strzeliła sama siebie w czoło.

- Nie rozumiem, cholera jesteś taką laską, mądra, elokwentna, seksowana, a on n i e ma czasu? Co to ma być w ogóle?!

- Już mam to w nosie, serio. Nie przejmuję się tym, zaczynam nowe życie. Weszłam samotnie w dorosłe życie, ale zdecydowanie nie będę go samotnie kończyć.

- Moja krew! – zawołała – znajdziemy ci faceta, spokojnie.

- Wyluzuj – zaśmiałam się – poradzę sobie, na razie nikogo nie szukam. Muszę chyba odpocząć.

- Masz znakomitą rację! Teraz czas na wyrywanie i podryw, potem przyjdzie czas na poważne związki.

Spojrzałam na nią z uniesioną brwią i lekko zmrużyłam oko.

- Chyba nie do końca to miałam na myśli, wiesz?

Dziewczyna spojrzała na mnie i tylko wzruszyła ramionami. Chwilkę posiedziałyśmy w ciszy, po czym Clarie klepnęła się w uda z głośnym wydechem.

- Dobra, laska, zmywam się na chatę. Mam jutro przedstawiać referat ze schizofrenii, a niejako jest jeszcze w kropce.

- Czemu nie zaczęłaś robić go wcześniej? – zapytałam odstawiając kubek na stoliczek nocny.

- Bo nie miałam czasu. Ciągle coś, a to „chodź na piwo", a to „dziś jest dyskoteka". Wyobraź sobie, że totalnie nie miałam czasu – rozłożyła ręce z niezwykle realistycznym zszokowaniem. – Ja to nie rozumiem, myślałam, że jak przyjdę na studia to będę się uczyć, a ja po prostu nie mam czasu!

- Clarie, trzeba wybrać priorytety... Matko Boska, nie możesz tak często wychodzić, jeśli nie ogarnęłaś swoich studenckich spraw – zaczęłam ją pouczać.

- Dobra, dobra. Ty tu jesteś dla nauki, ja dla zabawy. Ty chcesz robić doktorat, ja nie potrafiłam znaleźć innego ciekawego kierunku. Tym się właśnie różnimy. Dla mnie studia są tylko fajnym elementem życia, ale nie wiążę swojej przyszłości ze szpitalem psychiatrycznym czy nawet uczelnią. Sorry – taka prawda.

Zatrzymałam swój wzrok na dziewczynie i uśmiechnęłam się pobłażliwie. Nie do końca potrafiłam wytłumaczyć czemu się przyjaźnimy. Różnimy się totalnie wszystkim. Nie potrafimy razem się uczyć, bo Clarie tego nienawidzi, ja kocham i mam wyrzuty sumienia, jeśli tego nie zrobię. Nie spędzamy razem dużo czasu na wyjściach na piwo, bo ja zmywam się po kilku godzinach, ona siedzi do rana. Nie zgadzamy się do spraw sercowych – ja uważam, ze to dość istotna sprawa dla człowieka z punktu jego potrzeb duchowych, potem cielesnych, pogląd Clarie jest idealnie odwrotny. Co więcej uważa, że przygodny seks przy dobrym zabezpieczeniu jest czymś normalnym.

- Jeszcze ci się zmieni, po prostu musisz dojrzeć do tego – powiedziałam pewna swego, na co ona tylko machnęła ręką i dodała:

- Ach, daj spokój! Zajmij się książkami i swoim kochanym wykładowcą.

Good Morning  || student storyWhere stories live. Discover now