Rozdział 66

128 4 0
                                    



Drogi pamiętniku

Wróciłem do hotelu a jej nie było pokoju.Pomyślałem, że jest u Belli za ścianą.Nie chciałem im przeszkadzać, więc wziąłem się za pakowanie.

Trasa-westchnąłem w myślach-były to na samym końcu takie migawki w głowie, które przechodziły w tej chwili, gdy zbierałem się na powrót.Czas znów minął.Zostawiłem za sobą kolejne miasta, twarze fanów, którzy nas w nich wyczekiwali.Zostały wspomnienia dla nich i dla nas.

Usiadłem i popatrzyłem jeszcze raz na spakowane ciuchy.

Jednak to nie było najważniejsze.Większą wagę nie stanowiły same wspomnienia a to skąd się wzięły, gdyż osiągnąłem wszystko, co zamierzałem w życiu : znalazłem miłość, o którą wyłem dniami i nocami i o którą składałem modły.Uwierzyłem w marzenia-karierę muzyka i osiągnąłem to.Zawsze, gdy trasa kończyła się przed świętami i końcem roku snułem przemyślenia i podsumowywałem ten miniony czas.Właśnie wtedy wolałem być sam, bo nikt nie mógł mnie zrozumieć.Ten czas zostawiałem dla siebie i wtedy wszyscy dawali mi spokój, gdziekolwiek byłem.Ten rok i ten miniony czas był najlepszym jaki przeżyłem, pomimo kilku trudniejszych chwil.Ta trasa także była ciężka.Wkładaliśmy w serca naszych fanów muzykę i siłę.Cieszyłem się widząc tłumy.Cieszyłem się widząc w ich dłoniach plakaty i naszą płytę.Wracałem wykończony do hotelu, nie mając sił spędzać z nią czasu a ona wciąż musiała być przez to z siostrą.Męczyłem się tak chcąc jej dać te chwile, ale byłem zbyt zajęty i czasami stawało się to nie możliwe.Dziś w końcu miałem wolne i poświęciłem jej czas.Byłem dumny z siebie, że mi się to udało.Czułem, że Mel coraz gorzej znosi trasę i miałem nadzieję, że dzisiejsze popołudnie było dla niej odskocznią, dzięki czemu poczuła się lepiej. Cieszyło mnie to, że udało nam się pobyć razem a potem znów biegłem grać koncert, drżący od środka skakałem ze szczęścia na scenie a wszystko miało sens wraz z tym śniegiem, który dziś z nieba zatoczył koło nad głowami ludzi, gdy prawie przekraczałem próg hotelu.Georg trzymał się od nas zawsze z daleka.Oczywiście, gdy byliśmy razem, kiedy Mel trzymała mnie za rękę traktował nas obco.Jednak, gdy ona wychodziła gdzieś z Bellą, spędzała z nią czas, wszystko się zmieniało: byliśmy roześmiani, wygłupialiśmy się jak dawniej, tłukliśmy się jak dawniej, rozmawialiśmy jak kiedyś i traktowaliśmy się koleżeńsko.Podczas ostatnich dni każdy z nas ledwo stał na nogach i żaden nie myślał o niczym jak tylko o powrocie.Przytulony nocami do Mel, czasami tylko, gdy nie mogłem zasnąć marzyłem by być w domu, aby wrócić już z trasy i odpocząć choć chwile.Włożyłem ostatni t-shirt do walizki i uśmiechnąłem się.Spakowanie kosmetyków zostawiłem na jutro, bo miałem ich użyć jeszcze rano .Wyjrzałem za okno.Ciemność okrywała świat.Nadeszła chyba pora była pójść oznajmić Mel, że wróciłem.Wyszedłem z pokoju i zapukałem do sąsiednich drzwi.

-Proszę-usłyszałem słodki głos Belli i wszedłem, na mój widok dziewczyna podskoczyła na łóżku o mało nie zwalając laptopa.

-Eee, wróciłem.Gdzie jest Mel?-zapytałem

-Tooo może wejdziesz-rzekła i rzuciła się do drzwi, z których pociągła mnie aż do ławy po środku pokoju-A gdzie Tom?

-Zaraz będzie, dłużej mu zeszło, bo został z chłopakami sprawdzać sprzęt i go pakować a gdzie Mel?

-Yyy, wiesz-pchnęła mnie lekko na fotel-stęskniłam się za nim.Hmm a może chcesz soku?-zapytała a ja czułem, że coś kreci.

-Bella?

-Tak?-popatrzyła na mnie nalewając sok do szklanki

-Czemu ignorujesz moje pytanie?

-Ech-westchnęła i podała mi szklankę napoju

TH by MelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz