Rozdział 59

99 3 0
                                    

Ruszyłam do sadu.Postałam tam chwile patrząc w niebo w ciszy.Nie miałam w głowie ani jednej myśli.Wszystko wyparowało, aż w końcu do mnie to dotarło.On chciał mi się oświadczyć.Chciał zrobić ten cudowny krok w moje urodziny.Chciał mi dać tym najlepszy prezent a ja go odrzuciłam przez strach, przez to, iż nie byłam pewna czy to dobry pomysł. Poczułam ból swojej decyzji.Chyba źle zrobiłam.Wróciłam do środka, żeby z nim porozmawiać.Stwierdziłam, że może powinnam go przeprosić za to jak ostro zareagowałam.Wiedziałam, że powinnam mu wytłumaczyć, dlaczego to zrobiłam.Powinnam wyjaśnić, iż bałam się, że im mocniej się z nim zwiąże tym gorzej będzie dla nas jeżeli to by się rozleciało.Wierzyłam w jego słowa o uczuciach do mnie, w zakochane oczy, w nasze piękne wspólne chwile a jednocześnie bałam się rozczarowania, bo to było zbyt piękne by mogłoby trwać wiecznie.

Ale to jest zbyt piękne, żeby było prawdziwe
tak, jestem tak bardzo w tobie zakochana
to zbyt piękne, żeby było prawdziwe
nic nie jest lepsze od ciebie *

Zamknęłam drzwi wejściowe za sobą i weszłam do rozbawionej sali.Ujrzałam Georga tańczącego z jakaś szatynką, podeszłam i złapałam go za rękaw.Jego oczy lśniły.Widać było, że już trochę napił.

-Nie widziałeś czasem Billa?

-Eeee..

-No Billa Kaulitza?

-Eee, chyba nie.

Rany, z tym to nawet nie miałam, co rozmawiać.Jego umysł prawie nie pracował od wypitej wódki.Przeszłam miedzy tańczącymi przebierańcami i nagle ujrzałam coś, co zmroziło moją krew.Bill całował się z Bellą. Stali oparci o filar przy schodach.Chłopak nawet mnie nie zauważył, bo taki do cholery był zajęty.

I teraz wsadzasz jej lodowato

Swój język w gardło**

Ruszyłam do stołu.Nie wiedziałam, który kieliszek jest czysty, wzięłam pierwszy lepszy i miałam ochotę nalać sobie coś mocnego.Jednak w jednej chwili przypomniało mi się, co wydarzyło się jak wypiłam ostatnio alkohol.Nie, to i tak nic nie zmieni.Nie, to nie dla mnie.Rozglądnęłam się po stole.Odstawiłam kieliszek a mój wzrok powędrował na dziewczynę tuż za mną, miała złotą maskę na oczach a jej twarz była mocno wymalowana.

-Chcesz się napić?-zapytała, trzymając w dłoniach szklankę z colą

-Tak, szukam jakiejś czystej szklanki-odparłam

-Ta jest czysta

-Ale nie ma w tym alkoholu?To nie drink?

-A co?

-Nie pije alkoholu

-Spokojnie, tu nic nie ma, to czysta cola-odparła, uśmiechając się i podając mi napój-miłej zabawy-dodała odchodząc.

Obudziłam się.Spojrzałam na zegarek, właśnie wybijała 15:10.Gdzie ja byłam?Przetarłam oczy i się rozejrzałam próbując ogarnąć fakty.Zorientowałam się, że jestem w pokoju Toma!Co ja tu robiłam?!Wstałam pośpiesznie i w lustrze ujrzałam moją cudną fryzurę.Po tapirze zrobionym na imprezę zrobił się mi na głowie kołtun, gdyż przed snem ich nie rozczesałam.Dodatkowo każdy włos był w inną stronę.Zorientowałam się, że nie mam na sobie gorsetu od sukni.Byłam w samym staniku i dole od sukni.Coś tu nie grało.Zaczęłam próbować usilnie przypomnieć sobie, co ja wczoraj robiłam.Jednak miałam tylko jedną czarną dziurę.Głowa pulsowała mi jeszcze bardziej z bólu, kiedy starałam się cokolwiek sobie przypomnieć.Ostatnie wspomnienie jakie do mnie przyszło to szklanka coli i widok Billa całującego się z moją siostrą.Łzy napłynęły do oczu.Stanęłam przy firance w oknie.

Tak, to nie był sen-on całował się z Bellą-ta świadomość mnie dobiła.

W tej chwili miałam ochotę wziąć nóż i wbić sobie w to moje popieprzone serce, które czuło dojmujący ból w klatce piersiowej a ból skroni potęgował go tak, że miałam ochotę umrzeć.

TH by MelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz