Prolog

1.5K 76 5
                                    

Siedziałam w samochodzie na miejscu pasażera i obserwowałam bloki, które w tej chwili wydawały się jeszcze straszniejsze niż w dzień. Dopiłam swoją latte, którą wziął mi na wynos Dick i pusty już kubek włożyłam do podstawki. Otworzyłam lusterko, które znajdowało się przed przednią szybą I z kieszeni kurtki wyjęłam mój różowy błyszczy, którym przejechałam kilka razy po ustach. Siedzimy tu od jakichś dwóch godzin a mężczyzn jak nie było tak nie ma. Zaczęło mi się nudzić przez ten czas, więc zaczęłam szperać po samochodzie ale nie znalazłam nic ciekawego ani pożytecznego.  

-Długo jeszcze będziemy tak siedzieć?- mężczyzna spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami i odwrócił się ponownie w stronę okna.

-Siedź, wytrzymasz- powiedział nie odwracając nawet głowy i ponownie zaczął o czymś intensywnie myśleć, przeglądając papiery z policji, które wyniósł z pracy. Po niespełna kilku minutach z budynku wyszło kilku mężczyzn z tajemniczą torbą. Zmarszczyłam brwi i próbowałam dostrzec co jest w środku ale nic nie zobaczyłam, zawiedziona znów spojrzałam na Dicka, który w tej samej chwili skanował tęczówki by wyjąć broń i przebrać się w strój Robina. Wyszedł z auta i poszedł w stronę bagażnika. Szczęśliwa, że już nie musze siedziec w samochodzie, poszłam za nim, a on tylko spojrzał na mnie spod zmarszczonych brwi i ponownie przeniósł wzrok na broń, którą miał w bagażniku.

-Ty nie idziesz, nie ma mowy zostajesz w samochodzie- powiedział, kiedy przyczepiał bomby dymne do kombinezonu i inne jego durne zabaweczki. Założyłam ręce na piersi i spojrzałam na niego z podniesioną brwią, ale dalej nie zwrócił na mnie uwagi i już w pełnym stroju Robina nareszcie na mnie spojrzał. 

-To po co ja tutaj jestem? Żeby posiedzieć sobie w samochodzie? Na przejażdżce? Jestem pełnoletnia nie możesz mi zabronić- mówiłam coraz bardziej zdenerwowana -Przecież mogę się przydać no weź- wzdęłam usta i zmarszczyłam brwi, mężczyzna spojrzał na mnie z grymasem na ustach.

- Nazywaj to sobie jak chcesz, nie idziesz. Taylor nie zachowuj się jak dziecko, proszę cię- i poszedł, zła usiadłam na swoim miejscu w samochodzie i obserwowałam  rozwój akcji.  Opuściłam okno w samochodzie i odpaliłam papierosa, którego znalazłam w kieszeni mojej jeansowej kurtki, zaciągnęłam się i wypuściłam dym przez szybę. Widziałam jak Dick nieźle radzi sobie z nimi ale nie byłabym sobą gdybym się nie wtrąciła. Wzięłam papierosa w lewą rękę, a prawą wystawiłam poza szybę. Zgięłam wszystkie palce i zrobiłam szybki ruch nadgarstkiem. W tym samym momencie jeden z mężczyzn poleciał z całej siły w ścianę i stracił przytomność. Przez ułamek sekundy widziałam  wzrok Dicka skierowany w moją stronę ale szybko wrócił do walki. Z cynicznym uśmieszkiem starłam krew, która poleciała mi z nosa i zaczęłam przeglądać papiery jakie mężczyzna miał w samochodzie. Gdy skończyłam Dick wrócił i usiadł za kierownicą, a ja podałam mu chusteczkę, którą wyciągnęłam z tylnej kieszeni moich jeansowych spodni, którą chętnie przyjął nawet nie dziękując.

- Miałaś się nie wtrącać- powiedział zły i starł krew z twarzy, spojrzałam na niego z uśmieszkiem. -i nie pal bo umrzesz- powiedział patrząc w moja stronę, zachichotałam i zaciągnęłam się papierosem jeszcze raz po chwili wyrzucając go przez okno samochodu.
-Na coś trzeba- powiedziałam niewinnym głosem, poprawiając moje blond włosy, które sięgały mi trochę przed ramiona i włączyłam radio w samochodzie. Mężczyzna spojrzał na mnie z takim samym uśmieszkiem co ja i odjechaliśmy w stronę naszego aktualnego domu.

Polaris ■ TitansWhere stories live. Discover now