2

101 12 2
                                    

- Więźniowie zostali już zabrani na statki transportowe, dowódco - poinformował jeden z żołnierzy ruchu oporu.

- W porządku. Finn i co z tymi ludźmi? - odezwał się do przyjaciela, który stał koło niego.

- Wszystko dobrze. Prawdopodobnie spotkali Rey. Pomogła im - oznajmił uśmiechając się pod nosem.

- Ta to zawsze gdzieś się wtrąci - prychnął Poe - Zbierz kilku ludzi i powiedz by ich eskortowali.

- Nie ma problemu - odpowiedział i odszedł.

Dowódca natomiast rozkazał powrót na statki. W tym czasie zamyślił się, a po jego głowie chodziła brązowowłosa. Wkurzała go i to nie raz jednak brakowało mu ich kłótni no i jej towarzystwa.

Po chwili razem z innymi wystartował kierując się do ich domu.

~~~

- Już jutro mogę wracać - wymamrotała sama do siebie omijając kolejną wydmę.

Jej trening miał trwać pięć miesięcy, a jutro właśnie miało tyle minąć. Postanowiła go wykonać z kilku powodów. Pierwszym i najważniejszym z nich było to że już nikogo nie chciała zawieść ani stracić, chciała być silniejsza. Drugim powodem było trenowanie nowych Jedi, a żeby to zrobić musiała być przygotowana. Co miesiąc leciała na wybraną planetę, a jej ostatnim miejscem pobytu miało być Jakku. Postanowiła to dokończyć na niej by pogodzić się z przeszłością, z którą chciała się zmierzyć. Ból oraz cierpienie prawie ustąpiły jednak nie do końca...

Po wejściu na następną górę piasku zauważyła kogoś kto leżał nieprzytomny kilkadziesiąt metrów dalej. Gdy tam podbiegła zdała sobie sprawę, że leżał tam mały chłopiec. Na oko miał około sześć lat. Kucnęła przy nim delikatnie go odwracając na plecy. Jego oddech był prawie nie widoczny, a patrząc na niego wiedziała, że był na wycieńczeniu i przeszedł bardzo dużo. Wyciągnęła bukłak z wodą ostrożnie podnosząc jego główkę i zbliżając naczynie do jego buźki po czym wlała mu trochę płynu do ust. Chłopczyk zaczął kaszleć i otworzył pomału oczy. Próbował coś powiedzieć jednak powstrzymała go ruszając głową na boki by tego nie robił i powtórzyła poprzednią czynność. Gdy jego stan się poprawił zaczęła go pytać.

- Jak masz na imię?

- Warc... - oznajmił cichutko - A ty?

- Jestem Rey Skywalker. Co się stało?

- Ktoś nas napadł... Zabili moich rodziców... Uciekłem - odpowiedział z trudem.

- Rozumiem. Musisz odpocząć. Zaraz wezmę cię w bezpieczne miejsce.

Wzięła go na ręce idąc dalej przed siebie. Po dłuższym czasie dotarli do małej oazy. Położyła go pod drzewem sprawdzając czy jest ranny. Po dokładnym obejrzeniu go pozytywnie stwierdziła, że miał tylko kilka zadrapań jednak martwiła się o jego stan, ponieważ wyglądał na bardzo zmęczonego. Widać było że przeszedł koszmar.

Po godzinie obudził się ziewając i ocierając oczka. Spojrzał na nią i się uśmiechnął.

- Dziękuję, że mnie uratowałaś.

- To nic takiego. I jak się czujesz?

- Słabo, ale już lepiej. Czy mogę napić się wody?

- Tak, ale łyka. Twój organizm jeszcze nie wrócił to dobrego stanu więc picie mnóstwa wody na raz w tej chwili nie jest dobre - wytłumaczyła i podała mu naczynie.

Posłuchał jej i wypił mały łyk wody oddając jej następnie bukłak.

- Powinieneś się umyć - oznajmiła pokazując na oazę.

Kamień Odrodzenia | ReyloWhere stories live. Discover now