Taehyung przeklął siarczyście, kiedy jeden z przejeżdżających akurat samochodów ochlapał mu nowiutkie, białe spodnie breją rozmokniętego śniegu pomieszanego z błotem. Nienawidził zimy, zakładania miliona warstw ubrań, przemarzniętych od pisania SMS-ów dłoni ani ludzi w komunikacji miejskiej, ciągle rozsiewających zarazki w postaci kataru czy kaszlu. Dlatego, kiedy został zmuszony wrócić po przerwie zimowej do Seulu pociągiem, potem ciągnąć walizkę na jeden z przystanków, a na koniec jeszcze czekać na Jimina, który miał go z niego odebrać, ale po dwudziestu minutach od umówionej pory nadal się nie pojawił, nie będąc nawet na tyle łaskawym, by odebrać telefon, Tae myślał, że jeszcze chwila a zacznie krzyczeć, płakać i tupać nogą z frustracji.— No wreszcie — wysyczał do słuchawki, kiedy za jedenastym razem udało mu się dodzwonić do przyjaciela. — Gdzie ty jesteś, do cholery jasnej?
— Już jadę Tae, nie denerwuj się — odpowiedział mu spokojny głos po drugiej stronie. Parkowi ewidentnie dopisywał dziś humor.
— Nie denerwuj się? Nie denerwuj?! To nie tobie od trzydziestu minut tyłek przymarza do ławki na przystanku, Jimin! — wykrzyczał, nie przejmując się zmieszanymi spojrzeniami przechodniów.
— Oj przepraszam, nie dość, że za późno wyjechałem, to jeszcze w centrum były korki. Dwie minutki i będę, dobrze? — różowowłosy nie zraził się niemiłym tonem młodszego, a jedynie zaśmiał cicho.
— Ta, cokolwiek — Taehyung burknął pod nosem i z całych sił wcisnął czerwoną słuchawkę.
Zwykle nie zachowywał się w ten sposób, ale tak się złożyło, że jego dzień zapowiadał się naprawdę kiepsko. Blondyn był zwyczajnie zmęczony z racji, że była dopiero ósma rano, a on wstał bardzo wcześnie i nawet nie był w stanie zmrużyć oka w podróży, bo jakieś dziecko w jego przedziale darło się wniebogłosy. A fakt zakończenia tych krótkich wakacji tylko pogarszał całą sprawę. Chyba nikt nie jest zbyt zadowolony, kiedy po dłuższym wolnym trzeba spiąć się i wrócić do rzeczywistości.
Obiecane dwie minuty bardzo mu się dłużyły. Co kilkanaście sekund zerkał na zegarek, otrzepywał śnieg z płaszcza, przyglądał się przejeżdżającym pojazdom i oglądał skórki od paznokci. Oczywiście nie obyło się też bez teatralnego wzdychania i wywracania oczami. Chcąc czy nie, nie mógł uczepić się Jimina ponownie, bo tym razem chłopak wywiązał się z roli i idealnie na czas podjechał po Taehyunga. Ten tylko zapakował fioletową walizkę do bagażnika i zajął miejsce pasażera.
— Hej, Taehyungie — Jim przywitał go uśmiechem i ponownie włączył się do ruchu. — Jeszcze raz bardzo cię przepraszam. Zostałem na noc u Yoongiego i ciężko było mi wstać, ale w ramach rekompensaty mam dla ciebie pyszne śniadanko.
Kim odwrócił się do tyłu, kierując się gestem dłoni przyjaciela i sięgnął do papierowej torebki z logiem jednej z ich ulubionych cukierni. Zajrzał do środka, a a na widok dwóch przepysznych, jagodowych bułeczek na jego twarzy pierwszy raz tego dnia wstąpił lekki uśmiech.
— No dobra — od razu wgryzł się w słodkość. — Wybaczam.
— Widzę, że humorek masz dziś kiepski. Co jest? — zainteresował się.
— Nic, po prostu się nie wyspałem. Za to tobie aż za bardzo dopisuje, Chim. Jakaś specjalna okazja?
— No wiesz co? — prychnął — Ja mam prawie zawsze dobry.
— Nie kłam — wbił w niego spojrzenie mówiące widzę, że coś jest na rzeczy. — Przespaliście się.
— Słucham? — starszy aż zahamował gwałtowanie. Na jego policzki wstąpił rumieniec, z każdą chwilą przybierający mocniejszy odcień. — Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy?
YOU ARE READING
𝐬𝐞𝐱 𝐥𝐞𝐬𝐬𝐨𝐧𝐬 [𝐤𝐭𝐡•𝐣𝐣𝐤]
FanfictionTaehyung ma dość życia wiecznego prawiczka, zaznajomionego z życiem łóżkowym nie bardziej niż piętnastoletnie dziewczynki, więc postawia poprosić swojego najlepszego przyjaciela - Jeongguka o pomoc w zyskaniu doświadczenia i pewności siebie, by móc...