Epilog

2.6K 160 322
                                    

28 wrzesień, 2019

W uszach szumiało mi już niemiłosiernie, kiedy przemierzałem na bosych stopach ulice Nowego Jorku. Ciągle wydawało mi się, że słyszę jak ktoś woła moje imię, chociaż to wcale nie musiały być halucynacje. Przecież byłem królem tęczowych parad odkąd tylko porzuciłem studia, gdzie nie mogłem być sobą. Kiedy cały świat dowiedział się, że jestem gejem, kolejki gorących mężczyzn nieustannie ciągnęły się za moimi plecami. Ludzie szeptali do siebie, kiedy szedłem trochę już nierównym krokiem, w jednej dłoni trzymając butelkę piwa, zaś w drugiej trochę zniszczone, białe trampki. Moja głowa upadała w dół i gdyby nie tęczowa czapka odgarniająca włosy, pewnie wszystkie byłyby już w moich oczach.

– Will! William! – tym razem zostałem szarpnięty za koszulkę. – Gdzie idziesz, przyjacielu? Jeszcze się nie rozkręciliśmy!

- Robi sie nudno, ludzie są dzisiaj wyjątkowo sztywni! - skrzywiłem nos, kierując się w stronę wyjścia z tłumu. - Idziesz ze mną? - spytałem Jamesa. - W Stonewall na pewno jest sporo ludzi.

– Umówiłem się tam z resztą – wzruszył ramionami, przybliżając się i dmuchnął w mój kark, sprawiając, że przeszedł mnie dreszcz. Uśmiechnął się cynicznie na widok mojej gęsiej skórki, a ja nie chciałem być niemiły, więc nie powiedziałem, że jego oddech cuchnie. Położył dłoń w dole moich pleców, ale wtedy posłałem mu złowrogie spojrzenie. – Wciąż niedostępny? – zacmokał, gdy przystanąłem, by naciągnąć swoje buty na stopy.

- Jesteś w dalszym ciągu moim kumplem, stary - pokręciłem głową, gdy szedł już obok mnie. - To byłoby co najmniej dziwne.

– Wplątałeś mnie w friendzone, ale obiecuję ci, skarbie, zmienisz o mnie zdanie tej nocy – powiedział, a ja podczas naciągania buta na piętę, przewróciłem oczami.

– Tej nocy znów wejdziesz na stół i pokażesz mi swojego ptaszka myśląc, że w ten sposób mnie posiądziesz?

- Ptaszka? - jego głos zabawnie się podwyższył, zupełnie jakby był chłopcem, a nie młodym mężczyzną. - Nie umniejszaj temu potworowi!

- Zdecydowanie muszę się napić - parsknąłem.

Potrząsnąłem butelką, z której właśnie upiłem ostatni łyk piwa. Razem przetruchtaliśmy przez ulicę i tam odnalazłem wzrokiem kosz. Wrzuciłem naczynie i spojrzałem na mój ulubiony klub. Sięgnąłem czubkiem języka do lewego kącika moich wąskich ust i poczułem pot na karku. Dziwny dreszcz przechodził mój kręgosłup niemal za każdym razem, gdy spędzałem czas w tym miejscu.

- Znajdź sobie kogoś choć trochę tak ładnego jak ja i ogarnij swoje popędy - zacmokałem, ustawiając się z chłopakiem w kolejce.

– Jasne, motylku – zaświergotał, mrugając do mnie kokieteryjnie. Zmarszczyłem brwi, przełykając ślinę i tylko ostatni raz spojrzałem na szatyna. Z mojej tęczowej nerki wyciągnąłem portfel, ruszając do baru. Rozglądałem się jeszcze, dostrzegając, że wszyscy zebrani tu ludzie na pewno uczestniczyli w paradzie.

Podniosłem dumnie swoją brodę ku górze, gdy po przejściu zaledwie dwóch metrów już czułem na sobie spojrzenia mężczyzn. Ok, może i byłem pyszałkowaty, ale warto znać swoją wartość!

Poprawiłem rąbek krótkich, dżinsowych spodenek i przystanąłem przy barze. Zamówiłem mocnego drinka, a po otrzymaniu go upiłem od razu duże dwa łyki, poszukując swojej dzisiejszej zdobyczy.

Rozglądałem się nie tak skromnie po ludziach, zręcznie pomijając wzrokiem spojrzenia dosłownie śliniących sie osobników. Ostatecznie moją uwagę przykuł chłopak na samym końcu baru będący całkowicie topless.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 07, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Love Is War | l.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz