3

2.8K 177 736
                                    

Oh, panie, ostatni raz miałem takiego kaca chyba tylko tuż po zerwaniu ze swoja narzeczoną - pomyślałem po tym, gdy obudziłem się rano z brutalnym bólem głowy, który sprawił, że schowałem się od razu pod kołdrę.

Byłem pozbawiony sił, kiedy z trudem rozciągałem palce stóp, które nigdy nie mogły ani trochę wystawać poza kołdrę. Nic mnie nie obchodziło. Chciałem tylko do końca życia zostać w pachnącym łóżku.

Dopiero dotarło do mnie, iż leżę w nienależącej do mnie pościeli, po zauważeniu jej miętowego koloru. Wydarzenia z ostatniej nocy powróciły do mnie, przez co jęknąłem głośno, zerkając w bok na wiszący na ścianie zegar. Po jedenastej.

Sapnąłem przecierając oczy. Może nie wypiłem wczoraj wiele, ale to było zdecydowanie zbyt szybkie tempo połączone z muzyką dudniącą w moich uszach i tańcem. Cholera, właśnie, tańcem.

Podniosłem głowę do góry, na kilka krótkich chwil zapominając o bólu głowy przez wspomnienie pocałunku z Harrym. Kurwa, całowałem się z mężczyzną. Posiadaczem penisa, bez piersi. Nie byłem przecież aż tak upity!

Automatycznie podniosłem się do siadu, rozglądając po pomieszczeniu. W ogóle nie kojarzyłem tego pokoju. Westchnąłem ciężko sięgając po poduszkę i zakryłem nią swoją twarz. Po tym sięgnąłem do rąbka pościeli, unosząc ją. Bielizna. Okej, dobra, mogło być gorzej.

Mimo wszystko jednak poruszałem się bardzo ostrożnie podczas wychodzenia z łóżka na wszelki wypadek jakbym mógł nagle poczuć jakiś podejrzany ból w dolnej partii ciała. Mimo wszystko, ledwo co pamiętałem szczegóły wieczoru!

Plecy mnie nie bolały, uda również nie, byłem po prostu osowiały. Musiałem jak najszybciej się stąd wydostać, dlatego zacząłem się ubierać. Spojrzałem również na drugą część łóżka, na której było wgniecenie, ale ktoś wstał już na pewno jakiś czas temu. Sprawa z pocałunkiem nie mogła opuścić moich myśli.

Wyszedłem z pokoju mozolnym, bardzo chwiejnym krokiem, z dłońmi ściskającymi pulsujące skronie. Musiałem jak najszybciej wyjaśnić sobie wszystko z Harrym.

Zajrzałem do salonu, powoli przypominając sobie to miejsce. Podszedłem do Liama, który spał na kanapie i zakryłem jego twarz kocem, gdy zaczął zbyt głośno chrapać. Słyszałem ruchy w kuchni, dlatego tam skierowałem swoje kroki.

Uśmiechnął się z delikatnym rozmarzeniem, gdy do moich nozdrzy doszedł przyjemny zapach świadczący o niedawnym wstawieniu na patelnię omletów, które najchętniej jadłbym kilogramami.

Zajrzałem do kuchni, widząc poruszającego się przy kuchence chłopca. Gdybym tylko nie był tak strasznie zestresowany zaistniałą sytuacją pewnie rzuciłbym się na niego, przytulając go i dziękując za to, że postanowił zrobić śniadanie.

- Uh, cześć. Od dawna nie śpisz? - spytałem zamiast tego.

- Czy od dawna to nie mam pojęcia - odpowiedział, witając mnie zarumienionymi od samego rana policzkami. - Obudziłem się przed dziewiątą.

- Więc minął kawałek czasu - wydąłem dolną wargę, siadając przy dwuosobowym stoliku. - Żałuję, że straciłem wczoraj nad sobą kontrolę. Ja nawet nie lubię alkoholu i wczoraj wyszło naprawdę beznadziejnie, gdy z Liamem nie mogliśmy nawet wrócić do domu - parsknąłem.

- Nie porównuj nawet swojego stanu do tego Liama - pokręcił z rozbawieniem głową, podsuwając w moją stronę na blacie paracetamol oraz szklankę wody.

- Oh, dziękuję - zipnąłem, od razu chwytając w dłoń szklankę wody. - To nie fair, że ty czujesz się tak świetnie.

- Mam mocną głowę - puścił mi oczko. - Pierwszy raz piłem, gdy miałem piętnaście lat i nawet nie miałem kaca następnego dnia, mimo, że totalnie nie umiałem wtedy pić.

Love Is War | l.s.Where stories live. Discover now