7. Prezenty

15 2 4
                                    

Po tym jak Frisk zdefiniowała, co chciałaby "dostać" na święta, zaczęła się sama zastanawiać, co dać innym. Brakowało jej pomysłów, a i opcje wyboru były w Podziemiu ograniczone. Jasne, było kilka sklepów, a i zawsze można było metodą Alphys udać się na wysypisko w Wodospadach i tam szukać, ale nadal, oferta nie była nieskończona. Martwiła się.

Bawiła się z MK, razem wydeptywali wzory w ogromnych połaciach świeżego śniegu w lesie, gdzie nikt nie chodził. Jedno kółeczko z jej butów, potem dookoła niego trójpalczaste ślady potwora. Znów ona, i znów MK, aż powstał przedziwny kwiat. I łodyga z "jodełki", bo czemu nie.

- MK?

- Hm?

- Dajesz coś swoim rodzicom na święta?

- Pewnie tak, ale nie zastanawiałem się jeszcze co.

Frisk spojrzała na niego z zadumą.

- Nie boisz się, że nie zdążysz niczego znaleźć?

- No co ty. - Teraz to potwór się zdziwił. - Zawsze coś znajduję. A jak czegoś nie znajdę, to coś zrobię. Jedną z ulubionych historyjek mojej mamy jest to, jak kiedy byłem mały, dałem jej na święta potworka z patyków. Luźnych. Tylko tułów był przewiązany wstążką.

Dziewczynka parsknęła śmiechem. Dzieci...

- Nie dam przecież mamie ludzika z kasztanów.

- Czemu nie? Jestem pewien, że by się ucieszyła. - Widząc jej sceptyczną minę, MK aż się oburzył. - Nie mów mi, że nie wiesz jak działają prezenty. Nie chodzi o to co dajesz, tylko sam fakt, że dajesz, że pamiętałaś. Liczy się gest, tak mi przynajmniej mówiła mama.

Frisk zastanowiła się. To miało dużo więcej sensu, niż stresowanie się wyborem jak najlepszego daru dla każdego.

- Poza tym - dodał jeszcze MK. - Na naszą korzyść przemawia to, że jesteśmy jeszcze dziećmi. Chociaż moja mama od lat wręcza tacie kolejne szaliki, różnią się tylko kolorem i długością. Ma już ich tyle, że nie wszystkie nosi, ale zawsze cieszy się z kolejnego.

Z Frisk ulotnił się stres. Uśmiechnęła się tylko do przyjaciela i wskazała kolejne miejsce na "sztukę" ze śladów.

___________

Dziś wrzucam wczorajsze, jutro wrzucę dzisiejsze i oby jutrzejsze.

Haha, padam z nóg i ledwo widzę na oczy. Praca wykańcza człowieka. Dobranoc.

Undertalowy kalendarz adwentowyWhere stories live. Discover now