14. Co kryje ten dom?

540 25 12
                                    

Estera błąkała się po całym domu. Oglądała bacznie każde pomieszczenie, dotykała każdej ściany, przyciskała nogą panele. Co chwilę spoglądała na kartkę z atramentowymi rysami.
Od początku wiedziała, że to ten sam świstek, który widziała parę dni temu w rękach pana Akadaly'ego. Mówił on wtedy coś o walcu Chopina.
Estera nie fascynowała się kryminałami, zagadkami ani nigdy nie myślała o tym, aby zostać detektywem, toteż nie była zbytnio obeznana w tego typu sprawach.
Rozpoznała w czarnym zbiorze linii, skreśleń i nieczytelnych napisów plan swojego dotychczasowego, starego domu. Jej uwagę zwrócił nakreślony na jednej ze ścian pokoju znak "x". Po dłuższej chwili stwierdziła, że jest to salon.
Skierowała się do tego pokoju. Przesuwała meble, pukała w każdą ścianę, nasłuchiwała. Nic.
Zdenerwowana, kopnęła ogromny, antyczny kredens, który, na początku chwiejąc się, przewrócił się. Wszystkie błyszczące, porcelanowe filiżanki spadły i stłukły się, pozostawiając na podłodze dywan ze szklanych odłamków. W domu rozległ się okropny huk. Estera dziękowała Bogu, że nikogo, prócz niej, nie ma w domu. Nie umiałaby się z tego wytłumaczyć matce.
Przestraszona dziewczyna upadła na drewnianą posadzkę, wbijając sobie w otwartą dłoń fragment szkła. Pisnęła z bólu.
Podniosła wzrok na ścianę, której nigdy wcześniej nie widziała - ścianę za kredensem, który za nic w zwykły dzień nie chciał się przesunąć. Podniosła się z podłogi i utorowała sobie butem drogę pośród rozbitych naczyń. Podeszła do ściany i zauważyła w niej... Dziurę! Była ona wielkości opuszka małego palca i wyglądała, jakby zaklejono wejście do jakiegoś pomieszczenia tapetą.
Uśmiechnęła się szeroko, zadowolona z siebie.
Włożyła chude palce w dziurę i rozdarła tapetę, zostawiając na ścianie krwawy ślad.
Jej oczom ukazał się niewielki ceglany pokój w kształcie półkola. Było w nim niezwykle ciemno. Dziewczyna niepewnie wstąpiła do pomieszczenia, wstrzymując oddech z zachwytu. Podeszła do murowanej, czerwonej ściany i znalazła wciśnięty pomiędzy dwie cegły zgięty, zakurzony kawałek papieru. Wyciągnęła go siłą, uważając, aby cienki papier nie rozdarł się. Otrzepała go z pyłu i cofnęła się do salonu. Na kartkę padło ciepłe światło słoneczne i pozwoliło zobaczyć jej treść.
Cieniutkie, atramentowe pięciolinie ciągnęły się od jednej krawędzi kartki do drugiej. Widniały na nich malutkie, czarne kropki. Na samej górze znajdował się nieczytelny, ozdobny napis, którego Esterze nie udało się odczytać. Natomiast rozpoznała podpis u dołu:
"Fryderyk Chopin".
- Oto i on - wydusiła. - Oryginalny, niesamowicie cenny rękopis Walca Chopina.

Chłopcy z Placu Broni › EinstandWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu