9 - się zmienić punkt widzenia

6 0 0
                                    

Tymczasem w stolicy królestwa, w największym z zamków gotyckich, w najszerszej z sal tronowych zasiadała królowa państwa czarnodziejów. Od momentu zmiany władczyni kraj miał się dobrze i lud wielbił ją. Krwistoczerwony kolor jej szaty był zarezerwowany tylko dla najważniejszej persony, bo w sumie po co komu takie ubranie, ze wszystkim się gryzie. Była to królowa złotego wieku, a imię jej brzmiało... Stacey.

Zgrabnie wzięła kielich wina podany jej przez służącego Andersona.
- Czy królowe powinny pić? To chyba źle wpływa na umiejętność podejmowania decyzji? - zapytała przed wypiciem.
- Eh, nie musi Pani o niczym tu decydować, wystarczy siedzieć i się uśmiechać.
Wzruszyła ramionami, pociągnęła mały łyk i odłożyła napój.
- Jakieś nowiny?
Pan Anderson przytaknął, wyszedł i wrócił z małą kartką.
- Eee, tak! Ściślej mówiąc, to sprawa krachu ekonomicznego w pobliskiej wiosce.

Oczy Stacey rozszerzyły się, a po chwili wróciły do miny neutralnej.
- Czy posłaliście już CUA do tych dwóch dziewcząt i bliżej nieokreślonej postaci?
- Tak, Pani. Powinni być już na miejscu. A jeśli nic nie wskórają, wściekły tłum na pewno dokończy robotę.
- Wściekły tłum? Chyba nie zapomniałeś dodać, że chcę ich tu żywych?
Pan Anderson zamarł w bezruchu.
Stacey westchnęła głęboko, pocierając czoło.
- Poczekaj.

Królowa sięgnęła do skrytki za tronem i wyciągnęła dwa kamienie: jeden biały z nutą błękitu, drugi limonkowy.
- Użyj białego, aby znaleźć ich zanim nie będziesz mógł pozbierać ich osmalonych kawałków. A działania drugiego chyba się domyślasz.
- Tak jest, Wasza Wysokość.
Pan Anderson wziął kamienie, podniósł biały w niebo i odleciał przez otwór w dachu. Stacey usadowiła się w tronie.

*   *   *

Drama poczuła szturchnięcie.
- Panno Torment, proszę się obudzić! - powiedział do niej starszy pan w garniaku.
Powoli otworzyła oczy. Spojrzała w górę, zobaczyła jego, czarnodziejkę Vitę i <Lavę>. Spojrzała wokół siebie, ujrzała tłum ludzi wyglądających na wielce zdenerwowanych. Spojrzała na swoje ręce, zobaczyła jedną rękę.
Wzdrygnęła się i odzyskała siły.
- Co się stało? I gdzie jest moja ręka?!
- Spokojnie, powinna odrosnąć w kilka dni. - odparł mężczyzna.
- A za kogo się uważasz, żeby prawić mi recepty?
- Jam jest Pan Anderson, służący Jej Wysokości. Wszyscy troje zostaliście przed chwilą zmasakrowani przez tu zgromadzonych.
Tymczasem tłum dziko grzmiał i otoczył zakrwawione koło na chodniku, i wycelował szpice, widły i pochodnie w bohaterów. Drama pomyślała chwilę i krzyknęła:

- Zaraz sobie pójdziemy, tylko zabierzemy zarobek, który zakopaliśmy na pobliskiej polanie!
Pan Anderson rozpoznał zamiar dziewczyny i wzleciał kilka metrów do góry.
<Lava> wyglądali na zdziwionych - Dlaczego im to zdradziłaś? Teraz jesteśmy do reszty spłuk-
Wtem rozległ się huk kroków i krzyk tłumu.

*   *   *

Drama poczuła szturchnięcie.
- Panno Torment, proszę się obudzić!
Tym razem wstała szybciej, jednak nadal wzdrygnęła się na brak ręki. Pan Anderson kontynuował.
- Wasza trójka jest naprawdę wytrzymała. Tym razem Pani nerki jeszcze działały. Ale musimy już iść, Jej Wysokość oczekuje was.
Drama spojrzała na przyjaciół. <Lava> wyglądali, jakby zostali stratowani przez wściekły tłum, i patrzyli się na nią, jakby stało się jej to samo. Na Vicie natomiast nie widać było nawet skaleczenia, jednak jej szata była zakurzona. Poszła za całą trójką, prawie poruszona zaistniałą sytuacją.


You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 11, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Average Nights, ale to niedokańczalny kał-pokazWhere stories live. Discover now