10. Same zyski.

2K 93 16
                                    

- Wojenko, wojenko cóż żeś ty za Pani. - Tańczyła i kręciła się dookoła wesoła Danusia. Uznała że jest już całkowicie zdrowa i że absolutnie nie zamierza pozostać w domu kiedy my mamy tak ważną akcję do zrealizowania. 

Mianowicie, dzisiaj jak w każdy wtorek  o godzinie 17:00 odbywa się wywózka do Oświęcimia. Piętnastoosobowa więźniarka przejeżdża szosą przez las. Zośka oznajmił że pójdzie nam szybko i gładko, ponieważ w więźniarce będzie tylko dwóch Szkopów i kierowca.

- Że za Tobą idą chłopcy malowani. - Nie przestawała. 

Spojrzałam w stronę chłopców. Napełniali oni szklane butelki benzyną

Po zbadaniu sytuacji wróciłam do robienia wianka ze stokrotek. Skończyłam!

Złapałam do ręki fiołeczka.

- Kocha, nie kocha, kocha...- Mówiłam wyrywając po listku. 

- Kocha. - Podszedł Rudy i położył głowę na moich wyprostowanych nogach. 

Puścił mi buziaka w powietrzu. 

Wzięłam do rąk wianek i ułożyłam go na włosach chłopaka. 

- Idealnie!- Powiedziałam z uśmiechem. 

Janeczek przymknął oczy a ja zaczęłam dłonią głaskać go po policzku na przemian bawiąc się kosmykiem jego włosów opadniętym na czoło. 

Wyglądał tak uroczo, że uśmiech w końcu sam zagościł na mojej twarzy. 

- Coś Cię śmieszy?- Wymamrotał.

- Tak, Ty. - Powiedziałam poprawiając kołnierzyk niechlujnej koszuli chłopaka.

Mimo że była niewyprasowana, cała pogięta i brudna z ziemi w niektórych miejscach na nim wyglądała idealnie, cudownie. 

- Co jest we mnie takiego śmiesznego? - Zapytał oburzony ale zaraz potem szeroko się uśmiechnął.

- Ty cały, ale oprócz tego jesteś też uroczy. - Powiedziałam. 

- A Ty śliczna. - Cmoknął mój nos, jak robił często po czym podniósł się i otrzepał spodnie. 

- Mogę prosić? - Wyciągnął rękę. 

Wstałam. 

- Raduje się serce, raduje się dusza, gdy pierwsza kadrowa na wojenkę rusza. - Danusia znowu zaczęła śpiewać a ja z Janeczkiem tańczyć. 

Skakaliśmy i kołysaliśmy się w rytm piosenki.

Chwilę później zmieniła piosenkę.

- Siedział święty Piotr przy bramie, oj rety, czytał se komunikaty z gazety, wtem ktoś szarpnął w bramę złotą, pyta święty klucznik: „Kto to?" Leguny, my z frontu leguny! 

- Starczy tego! - Krzyknął Andrzej. 

- Zaczynamy! - Wyrwał się Aleksy.

Razem z Danusią pobiegliśmy w ich kierunku padając na ziemię w "schronie" za dwoma dużymi kamieniami zaraz przy drodze pomiędzy drzewami.

- Jedzie! Widać ją!- Powiedział Zośka z lornetką przy twarzy. 

- Gotowi? - Zapytał Alek. - Do ataku!- Krzyknął. Wszyscy wybiegliśmy na drogę, obrzuciliśmy auto butelkami, Rudy następnie rzucił w nie zapałką.  Kierowca spanikował i skręcił w prawo rozbijając się o drzewo. 

Każdy kto współdziała z Niemcem jest moim wrogiem. Nie mam szacunku do takich ludzi! Nie jest mi go szkoda, ani trochę. 

Podniosłam kamień i rzuciłam w przednią szybę. 

Z tyłu więźniarki wyszło dwóch Szkopów lecz Alek snajper zdążył zastrzelić ich zanim zdążyli przeładować karabiny. 

I takie akcje to ja rozumiem! Żadnych strat, same zyski! 

Z samochodu wyszedł kierowca z rękoma uniesionymi. 

- Błagam nie strzelajcie! - Krzyknął.

- A dlaczegoż by? - Zapytałam.

- Kim jesteś?! - Krzyknęłam nie czekając na odpowiedź. 

- Polakiem. - Powiedział.

- Głośniej! - Nakazałam. 

- Polakiem! - Krzyknął. 

- A więc módl się! Klękaj! - Dałam rozkaz. 

Mężczyzna stał bez ruchu. 

- Słyszałeś,  Panienka coś powiedziała. - Powiedział Rudy przeładowując pistolet.

- Twarzą do tamtego drzewa i Ojcze Nasz! - Krzyknęłam.

- Pilnuj go. - Szepnęłam puszczając Rudemu oczko a następnie wymijając go kierując się w stronę więźniarki. 

- Danusia! - Zawołałam. 

- Pomóż mi to otworzyć. - Powiedziałam.

- Na trzy. - Policzyłam do trzech i mocno pociągnęłyśmy tył więźniarki.

- Wychodźcie! Jesteście wolni! - Powiedziałam pomagając wydostać się młodej kobiecie z dzieckiem, następnie innej, trochę starszej. 

- Tam - Wskazałam palcem. - Tam trafią Państwo do najbliższej wsi. - Uśmiechnęłam się. 

- A dla bardziej ambitnych. - Wskazałam w przeciwną stronę. - Tam do Warszawy. 

- Bóg zapłać dziewczyno. - Powiedziała starsza kobieta.

Uśmiechnęłam się. 

- Do widzenia! - Odwrócił się mały chłopiec i pomachał na pożegnanie.

Odmachałam.

Ta radość tych ludzi... To tak bardzo motywuje. 

Mam ochotę napluć Hitlerowi w twarz i krzyknąć "Nie tym razem!".

______________________________

To jest chyba jeden z moich ulubionych rozdziałów ha.
Mam nadzieję że wam też się podoba, zapraszam do komentowania uwu
Buzi





𝓢𝓱𝓲𝓷𝓲𝓷𝓰 |𝓙𝓪𝓷 𝓑𝔂𝓽𝓷𝓪𝓻 𝓡𝓾𝓭𝔂| ✔Where stories live. Discover now