7. Mocno krwawi.

2.4K 114 2
                                    

- Przestań! - Krzyknęłam roześmiana miotając się po trawie pod wpływem łaskotek. 

Janeczek zszedł ze mnie i zmęczony poprawił włosy. 

- Ja, ja chcę! - Krzyknęłam wkładając ręce w jego czuprynę i następnie układając fryzurę. 

- No no! Nareszcie jakoś wyglądają. - Zaśmiał się Zośka układając się na trawie.

Nagle zerwał się szybko.

- Który to zrobił?!- Krzyknął cały mokry a stojący nad nim Alek ledwo stał na nogach,

- Takie to śmieszne? - Zdenerwował się Tadeusz.

Zdjął buta i rzucił nim chłopaka w brzuch, ten jednak nie przestawał się śmiać.

Śmiech Alka rozbawił wszystkich, nawet obrażoną na niego Danusię.

- Ja Ci dam! - Krzyknął Tadeusz i zaczął gonitwę za Alkiem.

- Stawiam dychę na Alka. - Wyszeptał mi do ucha Rudy. 

- Stoi. - Powiedziałam.

W pewnym momencie obaj przewrócili się i nawzajem okładali. Wyglądali komicznie.

Po chwili Alek podniósł się a zaraz za nim Zosieńka, biedny Maciej nie zauważył jednak Tadeusza i zaraz znów leżał na ziemi.

- Ha! Wygrałem. - Krzyknął podekscytowany i zaczął biec w naszym kierunku.

- Przegrałeś. - Powiedziałam cicho z uśmiechem.

Janek znów przewrócił mnie do tyłu i zaczął łaskotać.

- Przestań! Ha ha ha! Stop! - Krzyk przeplatał sie ze śmiechem.

- Kochaniutki, panienka coś powiedziała. - Zośka ściagnął ze mnie Rudego i teraz cała trójka zaczęła okładać się pięściami.

Dawno nie widziałam ich takich zadowolonych i radosnych, jak dzieci, aż ciepło na serduchu się robi.

- Chodź, idziemy popływać. - Powiedziała Danusia i zaczęła ściągać z siebie ubrania.
Poszłam w jej ślady, odpinałam guzik po guziku. Poczułam na sobie wzrok Janka, wystawiłam mu język a ten przez nieuwagę dostał w burzuch od Tadeusza.

Zdjęłam koszule, następnie rozpięłam spódnice i pobiegłam za Danusią do jeziora.

Skakałysmy i chlapałyśmy się nawzajem woda.

Nagle uslyszałyśmy głosy, i nie były to krzyki przekomarzających się ze sobą naszych chłopców a niemiecki, brudny niemiecki język.

Zamilkłyśmy widząc na drugim końcu jeziora dwóch Szkopów.

Jeden spojrzał w naszą stronę.

- Nurkuj! - Powiedziałam i pociagnęłam za sobą Danusię do wody.

Po paru sekundach wyjrzałam. Byli odwrócenie w drugą stronę, broń leżała pare metrów od nich.

Nasza szansa.

- Biegniemy.

Wybiegłyśmy z jeziora. Nagle usłyszałam huk.

- Ała! - Krzyknęła Danusia upadając.

- Wstań! Tylko kawałek! - Podniosłam dziewczynę.

Kolejny strzał padł. Tym razem spudłował, Bogu dzięki.

- Janek! Tadeusz! Ona Dostała! - Krzyknęłam ze łzami w oczach.

Alek przejął ode mnie zakrwawioną Dankę.

Janek przytulił mnie mocno do siebie.

- Jest ich dwóch. Musimy stąd iść. - Powiedziałam.

Chłopak złapał mnie za rękę i szybko pomógł mi się ubrać.

- Mocno krwawi. Zrobiłem opaskę z paska ale tak długo nie wytrzyma. Musimy jak najszybciej zabrać ją do mnie. - Powiedział Alek.

Zośka wziął dziewczynę na ręce, zabraliśmy wszytskie rzeczy i pędem skierowaliśmy się w kierunku domu Macieja.

*

Otworzyłam drzwi na szerokość aby Zośka mógł wejść z postrzeloną Danusią.

- Połóż ją na stole! - Krzyknął Dawidowski biegnąc do gabinetu ojca po potrzebne rzeczy.

Ściągnęłam obrus ze stołu następnie Tadeusz położył na nim Danusię.

Podłożyłam jej pod głowę poduszkę z kanapy.

- Aleczko. - Przełknęła ślinę.

- Tak, Danusiu? - Zapytalam łapiąc osłabioną dłoń dziewczyny.

- Jeżeli umrę, proszę powiedz mu. - Powiedziała.

- Nie umrzesz, nie możesz umrzeć, sama mu to powiesz, jeszcze dzisiaj. - Powiedziałam wycierając łzy.

- Alek! Szybciej! - Krzyknął Rudy.

- Nie pozwólcie jej zasnąć! - Odkrzyknął Alek.

- Danusiu, nie zasypiaj. - Wyszeptałam przez łzy poklepując dziewczynę po policzku żeby ją ocucić.

Alek z rękami pełnymi bandaży, leków i przyrządów medycznych wbiegł do pokoju rzucając wszystko na mniejszy stolik obok.

- Zośka, będziesz mi asystował. - Powiedział zwracając się do Tadeusza, ten pokiwał twierdząco głową.

Alek włożył rękawiczki i obejrzał ranę.

- Trzeba wyjąć kulę. - Powiedział po chwili.

- Rób. - Powiedziała Danusia ciężko.

Wokół było pełno krwi.

Zrobiło mi się niedobrze więc wybiegłam do kuchni. Nie mogłam na to patrzeć. Nie mogłam patrzeć jak tak ważna dla mnie osoba, tak bardzo cierpi...

- Ej. - Ktoś przytulił mnie od tyłu, kto inny mógłby to być jak nie Janeczek.- Będzie dobrze, Danusia jest silna. Przeżyje.- Dodał.

Wtuliłam się w chłopaka.

- Byłam tam, wszystko widziałam, on tak bardzo cieszył się kiedy trafił... Jak można być tak nieczułym. To nie ludzkie! - Wykrzyczałam przez łzy.

- To nie są ludzie, Niemcy to potwory. - Powiedział obejmując mnie mocniej.

*

- Skończyłem, jest osłabiona, straciła dużo krwi ale przeżyje. - Powiedział Alek wchodząc do kuchni.

Od razu skierowałam się w stronę salonu.

- Danusiu. Już dobrze. - Powiedziałam łapiąc przyjaciółkę za rękę.

Dziewczyna uśmiechnęła się.

- Musisz się przespać. - Powiedziałam po chwili.

Dziewczyna przytaknęła.

- Ty też. - Powiedział Rudy łapie mnie za rękę i prowadząc do pokoju.

- Połóż się. - Wskazał na łóżko Alka.

Ułożyłam się wygodnie i przyciągnęłam Janka do siebie.

- Ty też. - Nakazałam.

Chłopak uśmiechnął się po czym położył się za mną i przyciągnął mnie delikatnie do siebie.

𝓢𝓱𝓲𝓷𝓲𝓷𝓰 |𝓙𝓪𝓷 𝓑𝔂𝓽𝓷𝓪𝓻 𝓡𝓾𝓭𝔂| ✔Where stories live. Discover now