3. Kawałek mojej duszy.

Start from the beginning
                                    

       Z trudem wyrobiliśmy się z albumem, ale nie ma słów by wyrazić dumę, jaką czuła nasza piątka podpisując się pod życzeniami na przyklejonej do tylnej okładki albumu kartce. Biegiem ubierałyśmy się i malowałyśmy, podczas gdy Niall zdążył zrobić obiad, przespać się, przebrać i jeszcze musiał na nas czekać. Kategorycznie przeciwstawił się swej siostrze i odmówił jechania samochodem, tłumacząc, że nie będzie mógł pić, jeśli będzie miał potem prowadzić. Dziewczyny były przerażone tą perspektywą, gdyż miały na nogach wysokie szpilki, a do Payne'ów szło się stąd dobre czterdzieści minut. Nie śmiały jednak rozpocząć dyskusji z chłopakiem, którego poznały zaledwie kilka godzin temu. Uśmiechnęłam się spoglądając wymownie na moje czółenka, których grube obcasy mierzyły jedynie po siedem centymetrów, przez co zostałam obrzucona nienawistnymi spojrzeniami przez moje towarzyszki. Wyszliśmy na zewnątrz, lecz kiedy Adndrea w trybie ekspresowym (zjechała tyłkiem po schodach) dostała się na ułożoną z kamienia dróżkę przed domem Horanów, chłopak zlitował się i zawrócił do mieszkania po kluczyki.

       Niall odjechał odstawić samochód, a my stałyśmy pod dębowymi drzwiami piętrowego domu Payne'ów, czekając aż ktoś nam otworzy. Już po kilku sekundach przed naszymi oczami pojawił się blondyn. Rozpromienił się na nasz widok, po czym zaczęłyśmy wspólnie składać mu życzenia. Było mi to na rękę, bo nie musiałam wiele mówić, a gdybym miała ułożyć je sama, byłaby to jakaś wyklepana formułka, gdyż nie umiałabym wymyślić dla Liama czegoś szczerego. Miałam pustkę w głowie. Kiedy mnie uścisnął poczułam się dziwnie. Jeszcze niedawno myślałam, że tego właśnie mi brakowało przez ostatni czas... Wsparcia najlepszego przyjaciela, ale teraz... stałam wtulona w niego, ale było to jak przywitanie kogoś, kto był ci bliski, lecz potem nie widzieliście się masę czasu i teraz jest ci miło, że go spotykasz, ale nie poczułabyś też wielkiej straty, gdyby do tego nie doszło. Zakuło mnie serce, bo w tej właśnie chwili uświadomiłam sobie, że nasza przyjaźń była piękną relacją trwającą ponad siedemnaście lat, która mimo tego, że wydawała się silna, minęła bezpowrotnie.

- Cieszę się, że jednak przyszłaś - powiedział uśmiechając się.

       Jego brązowe oczy znów wydawały się ciepłe i przyjaźnie do mnie nastawione. Nie wiedziałam co odpowiedzieć, dlatego w duchu dziękowałam Alex, która zwróciła się właśnie do Liama, tłumacząc dlaczego jej brat się jeszcze nie zjawił. Skorzystałam z okazji i dołączyłam do Carmen i Andrei, które kierowały się w stronę stołu.

- Bonnie! Wieki cię nie widziałem!

       Usłyszałam za sobą znajomy głos i odwróciłam się w stronę niebieskookiego szatyna.

- Lou! - zawołałam entuzjastycznie, przyznam, trochę udając. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy rozmawiałam jedynie z mamą, czasem dzwonił do mnie Zayn i kilkukrotnie odwiedziły mnie przyjaciółki, których jednak unikałam. Odzwyczaiłam się od ludzi. Nie tęskniłam za nimi tak, jak oni zdawali się tęsknić za mną. Byłam jak obudzona ze śpiączki. Wakacje minęły mi w mgnieniu oka, ale przecież inni żyli normalnie i dla nich sześćdziesiąt dni to jednak kawał czasu.

       Chłopak mocno mnie przytulił, kiedy do niego podeszłam. Poznałam Louisa dwa lata temu, na początku liceum. Wydawał się wiecznie uśmiechniętą osobą, robiącą sobie żarty ze wszystkiego, nawet kiedy było to naprawdę niewłaściwie. Myślałam, że nie potrafi być poważny, jednak bardzo się, co do niego myliłam. Kiedy zmarł mój tata, Tommo był pierwszą osobą, która mnie odwiedziła i po tym, jak łzami zamoczyłam mu całą bluzę, zaoferował się, że gdybym czegoś potrzebowała, mogę na niego liczyć. Na pogrzebie stał zaledwie kilka metrów za mną i muszę przyznać, że dzięki niemu, Carmen i Andrei obok, nie czułam się z tym wszystkim sama.

Where Love Is Lost (zawieszone)Where stories live. Discover now