2. Alex.

163 9 1
                                    

"Pull me up, I can't swim on my own

It's too much..." 

      Oparłam głowę na ręce i udawałam, że słucham pani Tomlinson. Była to nauczycielka matematyki, która sprawiła, że nawet polubiłam ten przedmiot, lecz lekcje organizacyjne były czymś, czego nie trawiłam. Nie lubiłam się nudzić, zwłaszcza teraz, kiedy miałam tyle zmartwień, tylko czekających na to, by wedrzeć się do mojej głowy.

      Z zamyślenia wyrwało mnie pukanie do drzwi. Po paru sekundach w klasie pojawiła się szczupła blondynka o niebieskich oczach. Byłam pewna, że pomyliła sale, lecz jak się okazało, była to dziewczyna, która przeniosła się tutaj z Londynu i szkołę średnią miała dokończyć właśnie z nami. Tylko ja byłam tym faktem zaskoczona. Wszyscy inni wiedzieli o tym już od dawna.

- Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie - wysapała, stojąc w drzwiach.

- Dzień dobry, nie szkodzi. Usiądź proszę - odpowiedziała pani Tomlinson i kontynuowała temat.

      Dziewczyna ruszyła w moją stronę i położyła plecak po prawej stronie mojej ławki.

- Mogę? - zapytała blondynka.

- Jasne -  odpowiedziałam dopiero po kilku sekundach, kiedy wreszcie zorientowałam się, że pyta o to czy może się do mnie dosiąść. 

      Wypakowała zeszyt i piórnik, po czym wykrzywiła usta w uśmiechu do patrzącej na nią nauczycielki. Pani Tomlinson tylko uśmiechnęła się pod nosem i zaczęła pisać coś na tablicy. Miała niespotykane podejście do uczniów, lecz dzięki temu każdy ją lubił. Pozwalała nam czasem na zbyt wiele, ale potrafiła również przywołać w klasie spokój i idealną ciszę, kiedy tłumaczyła temat. Przyznam, że nowa uczennica miała szczęście, że to właśnie na nią trafiła, bo naprawdę rzadko który pracownik tej szkoły czuję taką sympatię do uczniów.

- Jestem Alex - wyszeptała do mnie tak, by nie usłyszała nas matematyczka.

- Bonnie. - Wymusiłam uśmiech i obie odwróciłyśmy się w stronę tablicy.

         Reszta klasy natomiast patrzyła na nas. Alex posłała im dziwne uśmiechy, które ja uznałabym za uśmiechy szaleńca. Najwyraźniej zawstydziły one naszych wścibskich kolegów, ponieważ natychmiast odwrócili wzrok. Kilka sekund wystarczyło, bym uznała ją za dziwną, ale w tej samej chwili przez to właśnie ją polubiłam.

       Alex dodała mi trochę otuchy, ponieważ teraz miałam kogoś, kogo mogłam zapytać o to, co robimy na lekcji, w razie gdybym nie uważała. Zazwyczaj jednak było odwrotnie. Blondynka była chyba duszą artystyczną, bądź duszą, którą lekcje nadzwyczaj nudziły i musiała odreagować w rysowaniu. Margines już pierwszej strony zeszytu od angielskiego Alex był przyozdobiony serduszkami, kwiatuszkami, oczami, minkami i innymi kształtami, których rozszyfrować nie mogłam. Poza tym świetnie się dogadywała z Andreą, co również nie służyło słuchaniu na lekcji. Przysięgam, nie wiem kiedy zjadły lunch, odnosiłam wrażenie, że obie próbowały się wzajemnie przegadać, czasem pytając o coś mnie lub Carmen. Przy okazji moja ciekawość została zaspokojona, kiedy blondynka wyjaśniła nam czemu właściwie wprowadziła się do Newcastle. Alex zeszłego roku zachorowała na grypę, która niestety przerodziła się w astmę. Londyn, jak wiadomo jest dość zanieczyszczonym miastem, także moja nowa koleżanka miała częste ataki kaszlu. Jako, że jej rodzina jest dobrze usytuowana, ojciec kupił Alex i jej bratu mieszkanie, w odległości dziesięciu mil od domu ich babci. Blondynka sama przyznała, że trochę wykorzystała swą chorobę, by pomóc bratu. Pan Horan chciał, by jego syn odziedziczył firmę, jednak ten miał zupełne inne zamiary. Powiedział, że jeżeli ojciec nie pozwoli mu iść na studia o kierunku muzycznym, nie wprowadzi się z Londynu. Oczywiście nie zostawiłby siostry na pastwę losu, lecz skorzystał z okazji. Alex twierdziła, że przyszło mu to z trudem, jednak nie miał innego wyjścia, jeżeli nie chciał spędzić życia na robieniu czegoś, czego nienawidził.

Where Love Is Lost (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz