" My universe will never be the same
I'm glad you came"*
Gwałtownie uniosłam się na łóżku do pozycji półsiedzącej, kiedy poczułam na brzuchu ciężar, utrudniający mi oddychanie. Tylko z powodu braku tlenu, nie krzyknęłam z bólu, o jaki przyprawiła mnie Jullie, która wpadła na genialny pomysł, by wyrwać mnie ze snu, rzucając się na mnie. Otworzyłam oczy, błagając w duchu dziewczynkę, żeby ze mnie zeszła. Przerzuciłam błagalny wzrok na Alex z rozbawieniem przyglądającej się całej sytuacji.- Wstawaj, Bonnie! Są urodziny Nialla, musimy dać mu prezent! - krzyczała dziewczynka, leżąc na mnie.
- Okay, już wstaję, przysięgam! - wydusiłam, zdolna zrobić wszystko, byleby tylko ten mały blond diabeł wreszcie ze mnie zszedł.
Jullie zgramoliła się z mojego łóżka, a ja szybko podążyłam w jej ślady, nie chcąc by znów na mnie skoczyła. Posłałam Alex wrogie spojrzenie i udałam się do szafy. Bynajmniej nie zamierzałam brać przykładu z sióstr chłopaka i pokazywać mu się w piżamie.
- Och, tylko szybko - poleciła mi siedmiolatka, kiedy kierowałam się w stronę łazienki.
- Wiesz, Jullie, bardzo mi przykro, że dziś wracasz do domu, ale obiecuję, następnym razem zgotuję ci podobną pobudkę - odparłam mściwym tonem, lecz chyba nie udało mi się jej przestraszyć, bo sekundę później wyszczerzyła w uśmiechu nierówne mleczaki.
- Nie, ja tam nie idę - powiedziałam pewnie po wyjściu z łazienki. Prysznic rozbudził mój umysł i nie wyobrażałam sobie wtargnięcia z dziewczynami do sypialni Nialla. Owszem, może i taka pobudka byłaby urocza, ale nie z moim udziałem. Bądźmy szczerzy, byłam dla niego obcą osobą.
- Idziesz! A jak nie, to powiem mu, że się w nim zakochałaś! - odparła pewnym głosem Jullie, krzyżując ręce na piersiach.
- Alex, rośnie wam szantażystka. Jullie, poza przedszkolem takie sztuczki nie działają, wymyśl coś innego. - Arogancko się uśmiechnęłam, lecz zaraz przestałam, kiedy zauważyłam w oczach dziewczynki łzy. - Och, dajcie spokój! Przecież ja go ledwie znam.
- Ale z ciebie wstydziocha! - Alex przysiadła obok mnie i lekko mnie trąciła, poruszając wymownie brwiami, kiedy na nią spojrzałam.
- Nazywaj to jak chcesz - odparłam spokojnym tonem, nie zamierzając dać się sprowokować.
- Okay, Bonnie, zrobimy tak, my go budzimy, a ty trzymasz prezent, nie będziesz musiała się na niego rzucać.
- Proszę? Że co ja miałam zrobić?
- Nieważne, chodź, idziemy! - powiedziała i pociągnęła mnie za rękę, zaraz pojawiła się Jullie i zaczęła ciągnąć mnie za drugą.
- Och, nie możecie po prostu iść beze mnie? - zaproponowałam, choć wiedziałam, że nie odpuszczą.
- Nie! - wydarła mi się do ucha dziewczynka.
Jęknęłam niezadowolona i wstałam.
Mimo, że nie podobał mi się taki obrót spraw i byłam speszona tą sytuacją, nie mogłam się nie uśmiechnąć, widząc jak młodsza siostra Nialla z ostrożnością zakrada się do jego pokoju. Delikatnie naparła na klamkę i uchyliła drzwi, po czym rozbiegła się i rzuciła na chłopaka. Alex poszła w jej ślady, a ja nadal stałam w progu, ściskając w rękach zapakowany prezent.
- Jezu! - ryknął, gwałtownie wybudzony ze snu blondyn.
- Sto lat! - zawołała Jullie, mocno obejmując rękoma szyję Nialla i coś mu podając. Alex odwróciła się do mnie i machnęła na mnie głową, dając znak bym podeszła, co niepewnie uczyniłam
YOU ARE READING
Where Love Is Lost (zawieszone)
FanfictionBonnie jest szczęśliwą siedemnastolatką... do momentu, kiedy pewnego czerwcowego dnia, jej życie wywraca się do góry nogami. Chłopak zrywa z nią i w jednej chwili staje się dla niej zupełnie obcym człowiekiem, a kiedy zapłakana wraca do domu, zastaj...