- Dzień dobry - przywitała się moja mama, kiedy doszła do naszej trójki. - Vivienne Spencer, mama Violetty - wystawiła dłoń w stronę chłopaka.

Przynajmniej ona nie naskoczyła na nikogo, tylko kulturalnie się zachowała. Pan Spencer powinien brać z niej przykład.

- Zayn Malik - przedstawił się kulturalnie i pocałował kobietę w rękę.

- Bardzo się cieszę, że nasza córka wreszcie poznaje nowe osoby. Długo się znacie? - zapytała kobieta i przejechała wzrokiem po całej sylwetce chłopaka. 

Naprawdę była zadowolona, że Viol, próbuje się z kimś zaprzyjaźnić. Może on by ją zmienił? Dzięki niemu nie przesiadywałaby całymi dniami zamknięta w swoim pokoju. Może sprawiłby, aby ich relacje rodzinne się polepszyły? 

- Mamo to nie wywiad - wtrąciła się nastolatka.

- Od niedawna. Mam do państwa prośbę. Czy mógłbym prosić o pozwolenie na pójście z państwa córką na spacer? - spytał i w duchu modlił się, aby się zgodzili. Bardzo mu na tym zależało.

- Oczywiście, że tak! - Vivienne klasnęła entuzjastycznie w dłonie. 

Jednak Josh nie podzielał jej zdania. Miał swoje chore teorie, które bardzo często trudno było pojąć. Często właśnie przez nie dochodziło do kłótni. Nie zrozumiał czyiś zamiarów, tylko wyciągał pochopne wnioski, osądzając kogoś niesłusznie. A przecież sam nie był tą jedną z najświętszych osób. Popełniał błędy tak jak każdy.

- Nie zgadzam się - powiedział stanowczo, a wszystkich wzrok skierowany na niego palił jego skórę. 

- Słuchaj, nie znamy nawet tego chłopaka. Może okazać się jakimś oszustem czy coś. A poza tym nie uważasz, że jest nieco za stary dla naszej córki? - zwrócił się do swojej żony, nie za bardzo przejmując się tym, że może kogoś urazić.

- Tato, możesz przestać?! Nie mam pięciu lat! Jestem prawie dorosła, a Zayn jest tylko o pięć lat starszy. To nic takiego, okej? - dziewczyna była zdenerwowana, że jej ojciec osądza ludzi przez pryzmat ich wyglądu czy też wieku. 

Było jej cholernie głupio, że Malik musiał uczestniczyć w tym wszystkim. On nie chciał źle. Chciał tylko z nią pójść na ten pieprzony spacer, co w tym złego?

- Nie mam złych zamiarów wobec pana córki. Chcę z nią po prostu porozmawiać. Na pewno jej nie skrzywdzę - wtrącił się zakłopotany tym wszystkim chłopak.

- Josh, pozwól im - matka stanęła w obronie tej dwójki.

- Nie i zdania nie zmienię - odpowiedział surowo. - Pożegnaj się i jedziemy do domu. Mam już dosyć wrażeń na dzisiaj. 

Nie racząc ich wszystkich nawet krótkim spojrzeniem, odwrócił się i szedł z powrotem w stronę straganów, przy których ostatnio przebywał.

- Nienawidzę cię! - krzyknęła oburzona Violet, jednak Josh nic z tego sobie nie robił. 

Prawdopodobnie pogodził się, że jego córka go nienawidziła i to było najgorsze w tym wszystkim.

- Przykro mi, próbowałam. Miło było cię poznać, Zayn. Przepraszam za męża - pożegnała się Viv i poszła tuż za swoim mężem.

- Tak bardzo cię przepraszam. Nie chciałam abyś był świadkiem moich kłótni rodzinnych. Jest mi strasznie głupio - przejechała dłonią po policzku.

- Rozumiem, nie przejmuj się. Nie zawsze rodzice są wyluzowani. Nie masz się czym przejmować. Może podasz mi po prostu swój numer i jakby twój ojciec zmienił zdanie, to ja zawsze znajdę czas, żeby się z tobą spotkać czy coś - zasugerował, ale nie był pewny reakcji Violetty.

- Oczywiście, że tak - posłała mu uśmiech i sięgnęła do kieszeni spodni po swoją komórkę.

Kiedy wręczała mu ją, by zapisał swój numer, niechcący jej rękaw bluzki się podwinął, tym samym ukazując zraniony nadgarstek. Zayn wytrzeszczył w niedowierzaniu oczy, bo nie spodziewałby się, że nastolatka się okalecza. W pewnym sensie czuł się dziwnie i nabrał chęci, aby jej z tym pomóc. W końcu sam przez to kiedyś przechodził..

- Czy ty, no wiesz - poruszył niepewnie drażliwy dla niej temat, wręczając jej z powrotem urządzenie do rąk.

- Muszę już uciekać. Miło było cię znów spotkać. Do zobaczenia - pożegnała się szybciutko, nim skończył mówić to co zaczął.

- Pa, Violet.

Stał tak jeszcze przez moment, dopóki dziewczyna całkowicie nie zniknęła mu z oczu. Może nie powinien tak wprost pytać o to, czy się tnie?  Co prawda nie dokończył pytania, ale ona z pewnością domyśliła się o co mu chodziło. Mógł tym zrazić ją do siebie, a przecież nie chciałby, aby tak właśnie się stało.

Z kolei Violetta obwiniała się za to, że była tak nieostrożna. Nie chciała, aby ktoś dowiedział się, że jest tak bardzo słaba i krucha. To był jej mały sekret. 

Alone || Z. M. ✔Where stories live. Discover now