#20

920 76 9
                                    

Przepraszam Was kochani, że rozdział jest tak późno. Zdaję sobie sprawę, że jest nudny, ale naprawdę nie miałam już na niego innego pomysłu.

Jeśli jeszcze czytacie, proszę, zostawcie po sobie komentarz, bo chciałabym znać Waszą opinię, a to mi da motywację, by pisać kolejne rozdziały. ☺





The Lumineers - Ho Hey



Zayn po raz kolejny zrezygnował z niespodzianki specjalnie przygotowanej dla Violet. Stwierdził, że ostatni czas był ciężki dla dziewczyny, więc zaplanował inny sposób spędzenia miło czasu. Razem z przyjaciółmi wpadł na pomysł zorganizowania weekendu poza miastem. Wszyscy byli bardzo podekscytowani tą propozycją. Malik oczywiście musiał najdłużej namawiać Viol, gdyż nastolatka obawiała się, że ojciec będzie robił jej wyrzuty i nigdzie nie pozwoli jej jechać. Na szczęście nie było tak źle. Owszem chłopak musiał odbyć poważną rozmowę z Josh'em, ale o dziwo po dwugodzinnym wyjaśnianiu celu wycieczki i zapewnianiu, że nic złego się nie wydarzy, a Violetta będzie pod stałą opieką Mulata, w końcu się zgodził się. Chciał, aby kolejne spotkanie z jego przyjaciółmi zbudowało między nimi i Violet jakąś więź, a przede wszystkim, żeby lepiej się poznali. Zależało mu na tym, żeby wszyscy siebie akceptowali. Katorgą byłoby, gdyby ktoś kogoś nie tolerował. Wtedy atmosfera byłaby napięta, a cały wyjazd z pewnością nie byłby udany.

Takim oto sposobem jeden kamper pomieścił szóstkę osób, czyli Zayn'a z Violet, Harry'ego z Hannah, Louis'a z Elizabeth. Od około dziesięciu minut znajdowali się nad jeziorem z małą wysepką, na której mieli rozłożyć swoje namioty. Nieopodal znajdował się mały las, z którego płeć męska miała przynieść drzewo na ognisko. Dziewczyny zaś zaoferowały się zrobić porządek w samochodzie, gdyż Harry podczas jazdy chciał nasypać do herbaty w kubku termicznym trochę cukru, a kiedy pojazd gwałtownie zahamował, cała torebka cukru wysypała się na posadzkę. Musiały działać szybko, by nie zagnieździły się tam mrówki.

Po półgodzinnym zbieraniu opału i rozpalenia ogniska, wzięli się za stawianie namiotów. To znaczy tylko Styles i Malik, gdyż Tomlinson siedział zmęczony na składanym krześle i rozkoszował się promieniami słonecznymi. Z kolei dziewczyny przygotowały miejsca do siedzenia i coś do jedzenia. O dziwo nastolatka czuła się dobrze, w towarzystwie starszych koleżanek. Były dla niej bardzo miłe, jednak tak jak wcześniej, Spencer lepiej rozumiała się z Hannie. Zayn od czasu do czasu spoglądał na to co robi jego przyjaciółka i uśmiechał się do siebie, widząc, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Bił sam sobie brawo za to, że ją tutaj zabrał. 

- Boże, jak ja się zmęczyłem! - jęknął głośno Lou, przeciągając się na krzesełku.

- Serio, kochanie? - Eli popatrzyła na niego z uniesioną brwią. - Ty jesteś leniem śmierdzącym. Siedzisz i nic nie robisz, a chłopcy muszą za ciebie tyrać - zwróciła mu uwagę, a ten natychmiast podszedł do niej i oplótł jej ciało swoimi ramionami.

- Nie sądzę, żebym śmierdział - zaśmiał się i pocałował ją czule w policzek.

Oboje wyglądali tak uroczo, zwłaszcza, że Elizabeth była od niego o ciut wyższa. Pasowali do siebie nie tylko pod względem charakteru, ale też oboje kochali piłkę nożną. Harry wraz z Hannie mimo wszystko byli na swój sposób bardzo uroczy. Kłócili się dosyć często, ale nie potrafili bez siebie wytrzymać, zresztą mieli zaplanowaną wspólną przyszłość. Może Styles nie był zbytnio przekonany co do zaręczyn, ale w głębi serca marzył, aby jego dziewczyna w przyszłości stała się jego żoną. Cała trójka miała powodzenie u dziewczyn, jednak oni już dokonali właściwych wyborów w doborze połówek swojego serca. Nawet Malik coraz bardziej przekonywał się do uczucia jakie jest między nim a siedemnastolatką.

Ich wzrok się spotkał kiedy oboje śmiali się Louis'a. Dziewczyna posłała mu ciepły uśmiech, a ten go bez zastanowienia odwzajemnił. Chciał dla nie jak najlepiej i sam czuł się przy niej beztrosko, zupełnie jakby sam miał siedemnaście lat. Patrząc po ich zachowaniu w stosunku do siebie można by było rzec, że nie dzieli ich pięć lat różnicy. Nie było to aż tak dużo. Wiele jest par, które są o wiele więcej od siebie starsi. Kiedy tak na nią patrzył, chciał być jej powodem do radości, móc ją mieć ciągle przy sobie, skradać pocałunki. Zupełnie wszystko co robisz, gdy darzysz kogoś głębokim uczuciem. Zastanawiał się czy podołał by wszystkim przeciwnościom i znów by się zakochał.

***

Zapadł już zmierzch i wszyscy byli pogrążeniu w rozmowach, albo śpiewaniu piosenek, które Tommo grał na gitarze, by umilić jeszcze bardziej atmosferę. Harry opowiadał jakieś żarty, a Hannah oczywiście je krytykowała, przez co pozostali mieli z tej dwójki ubaw. Elizabeth ułożyła się na plecach i podziwiała gwiazdy. Z kolei Zayn z Violettą siedzieli okryci kocem, gdyż zrobiło się nieco chłodniej, nawet przy płomieniach ogniska. Tradycją była zabawa w pyzatego króliczka, którą oczywiście wygrał Styles. Widok był okropny, gdy na siłę wpychał kolejne pianki, a z ust ciekła mu ślina, niemal jak wściekłemu psu. 

- Viol, co ci się stało w rękę? - spytał zaciekawiony Lou, gdy zobaczył obandażowany nadgarstek, kiedy ta sięgała po sok.

- Umm... wylałam na siebie wrzątek jak chciałam wlać mleko do miski - skłamała, a ten przytaknął.

- Violetta to straszna niezdara - zaśmiał się Mulat, nie chcąc, aby ktoś domyślił się, że mogłaby się okaleczać. - Prawie wpadła mi pod koła jak pierwszy raz się spotkaliśmy - przywołał wspomnienie, od którego wszystko się zaczęło.

- No nieźle, Malik - parsknął Styles. - Nie wiedziałam, że masz coś w sobie z zabójcy - dogryzł mu, na co oberwał jedną z pianek w twarz.

- Ty nie bądź taki do przodu - dźgnęła go w bok Hannie. - U nas wyglądało to tak, że na mnie po prostu napadł. Nie mam pojęcia jak mogłam poddać się jego urokowi - pokręciła zażenowana głową.

- Jestem najlepszym bandziorem - rzekł z dumą.

- Jak to cię napadł? - Spencer spytała zaciekawiona.

- Szłam sobie spokojnie do bankomatu, żeby wybrać kasę, a wcześniej ten osobnik - wskazała na loczka - prawie mnie przewrócił jak biegł chodnikiem, na co spotkał się z moim niemiłym komentarzem, później jak wybrałam już pieniądze, wydarł mi z rąk kartę. Zaczęłam się wydzierać na niego, a ten, że odda mi ją, kiedy umówię się z nim na randkę i tak z bólem serca musiałam się zgodzić. Do dzisiaj tego żałuję - powiedziała kąśliwie, ale zaraz pocałowała swojego chłopaka.

- Jejku, to musiało być z początku straszne! - odezwała się El. - Dobrze, że Lou mnie nie napadł, tylko po prostu mnie zaprosił po kilku miesiącach ciągłego podglądania mnie, na randkę. 

- Nie podglądałem cię, ja po prostu podziwiałem widoki - wyjaśnił obronnie.

Czas mijał im bardzo szybko, aż w końcu prawie wszyscy poczuli się zmęczeni i udali się na spoczynek do namiotów. Oprócz Zayn'a i Violet. Oni nadal siedzieli i wpatrywali się w gasnące już płomienie ogniska. To był ich czas, który powinni przeznaczyć na poważną rozmowę. Rozmowę, która miała im pokazać co ich łączy.

Alone || Z. M. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz