#27

548 52 22
                                    

Rozdział pojawia się tak późno ze względu na brak czasu. Jestem w klasie maturalnej i naprawdę ciężko mi się wyrobić z czymkolwiek, nie mówiąc już o pisaniu. Prawdopodobnie będę musiała zniknąć z Wattpad'a... 

Mam nadzieję, że nie zabijecie mnie za ten rozdział. ☺

Koniecznie włączcie piosenkę. ♥

Birdy + Rhodes - Let It All Go


W życiu każdego człowieka nastaje jeden z takich dni, gdzie już od samego przebudzenia czujesz, że wydarzy się coś złego. Tego dnia starasz się być bardziej ostrożnym, przeważnie zamykasz się w swoich czterech kątach, przykrywasz się kocem i wlepiasz wzrok w ekran telewizora, trzymając w dłoniach kubek z gorącą herbatą. To wszystko po to, aby odgonić od siebie najczarniejsze myśli. Starasz się jak możesz uniknąć nieszczęścia, ale niestety przed wiszącym nad tobą fatum nie uciekniesz. Już od zarania dziejów nie można było oszukać swojego przeznaczenia. W końcu nikt nie ma prawa ingerować w to co zaplanował dla nas sam Bóg, prawda?

Przez ostatnie dwa tygodnie, Violet opiekowała się Zayn'em po całej akcji z pobiciem. Dziewczyna mimo że z natury była bardzo ciekawska, nie pytała chłopaka o sprawy, które wyjawił Aaron. Nie chciała na niego napierać skoro był osłabiony i cały w siniakach. Sama miała nadzieję, że jej ukochany niedługo napomknie o swoich niecnych uczynkach, których dopuścił się wobec Victorii i Aarona. Nawet jeśli to wszystko okazałoby się prawdą, Sommers nie miał prawa potraktować swojego byłego przyjaciela w tak okrutny sposób. Gdyby nie pomoc jakiegoś przechodnia, Malik'a nie byłoby już na tym świecie, gdyż ci napastnicy zakatowaliby go na śmierć. Ważne, że jednak żyje i z każdym kolejnym dniem czuje się coraz lepiej. 

Dzisiejszego dnia Violett'a od samego rana czuła się dziwnie. Jej dłonie jak jeszcze nigdy niespokojnie drżały, przez co, co tylko wzięła do rąk, zaraz z nich wylatywało. Kuło ją serce, a jej żołądek był nadzwyczaj bardzo ściśnięty, jakby wokół niego zacieśnił się gruby sznur, którego nie da się tak łatwo rozwiązać. Z racji, że Malik praktycznie był już pewien sił mieli udać się do jakieś restauracji w ramach podziękowania za całą tą troskę ze strony dziewczyny. Jednak ostatecznie do tego nie doszło, gdyż kilka godzin przed spotkaniem Malik wykręcił się załatwieniem jakieś pilnej sprawy. Nastolatka czuła lekki żal z tego powodu, ale starała się zrozumieć decyzję chłopaka. 

Zrezygnowana i z brakiem jakichkolwiek sił, zakotwiczyła się w swoim pokoju i pogrążyła się w śledzeniu losów głównych bohaterów ulubionego serialu. Miała nadzieję, że ten nieudany dzień zakończy się tak, że po prostu zaśnie w czasie oglądania, jednak Bóg miał inny plan na zakończenie tego dnia...

Gdy zegar wskazywał kilka minut po dziewiątej wieczorem, siedemnastolatka z minuty na minutę stawała się bardziej senna. Kiedy chciała już ułożyć się już do spania, lekkie pukanie do drzwi uniemożliwiło jej to. Poprawiła się, naciągając na siebie kołdrę i zapraszając gościa do środka. Zza drzwi wyłoniła się sylwetka jej ukochanego. Była szczerze zaskoczona jego nagłą wizytą. Nie wiedziała, czy ma się cieszyć czy zamartwiać. Jego wyraz twarzy przeraził ją. Był blady, a ubrania na nim dosłownie wisiały. Wyglądał jakby był wystraszony, albo jakby przeskrobał coś. Do tego jego nerwowe przełknięcie śliny, gdy ich wzrok się spotkał. To zdecydowanie nie wróżyło nic dobrego.

- Cześć Viol - przywitał się, a dziewczyna zaprosiła go gestem ręki, by wszedł do środka.

- Zayn, coś się stało? - spytała natychmiast, widząc jego smutną twarz i poklepała miejsce obok siebie. Jej serce zdecydowanie zaczęło bić mocniej ze strachu.

Alone || Z. M. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz