Prolog

8.2K 278 280
                                    

RON zbiegał właśnie ze swoją córką po stromych schodach prowadzących do piwnicy. Było to jedyne miejsce gdzie mógł ją ukryć przed swoimi wrogami. Nigdy nie chciał mieć dzieci. Jeśli już miał wybierać to wolał mieć syna, ponieważ według niego byłby jego godnym następcą. Mógłby go nauczyć wszystkiego związanego z walką, bo przecież kobieta się do tego nie nadaje.
Po za tym zupełnie się od siebie różnią. RON jest silny, rzadko pokazuje, zarówno publicznie jak i prywatnie, jakiekolwiek uczucia. Wie jak radzić sobie w trudnych sytuacjach, potrafi wytrzymać najgorsze tortury.
Za to jego córeczka, no cóż...
Jest bardzo nieśmiała, większości rzeczy się boi, a przewrócenie się często skutkuje później zawinięciem kolan i rączek w bandaże.
Chociaż z drugiej strony, czego więcej można się spodziewać po trzyletnim dziecku?
Mimo, że jej tatuś jest bardzo zapracowany i rzadko chce się z nią pobawić to i tak strasznie go kocha, bo tak naprawdę ma tylko jego...

W pewnym momencie dziewczynka potknęła się o jedną ze swoich nóżek i upadła na schody. Dzięki temu, że jej ojciec trzymał ją za rękę nie zdarła sobie twarzy, za to z jej nóg zaczęła się powoli sączyć krew.
Mężczyzna tylko westchnął z zażenowania. Przecież on w jej wieku potrafił biegać po takich schodach, a tym bardziej normalnie iść.
Czasu mieli coraz mniej więc wziął ją szybko na ręce i w mgnieniu oka znaleźli się na dole.
Zdjął dziewczynkę ze swoich ramion i posadził ją na ziemi, a on sam przesunął starą niepozorną szafę za którą znajdowały się małe drzwiczki.
RON zbudował to miejsce właśnie na takie okazje. Przecież inni nie mogli wiedzieć o jego córce, szczególnie jego wrogowie, bo zapewne w pewnym momencie wykorzystaliby to przeciwko niemu.
Dlatego właśnie nie chciał mieć dzieci...

Otworzył drzwi które był połączone bardzo wąskim korytarzem. Dorosła osoba musiała by się czołgać, aby wejść do środka, ale dziecko wejdzie tam bez najmniejszego problemu.

- Właź do środka- powiedział stanowczo.

-Ale tatusiu ja się bo-

-NIE DYSKUTUJ ZE MNĄ! RÓB CO CI MÓWIĘ ALBO GORZKO TEGO POŻAŁUJESZ!- mężczyzna zupełnie zapomniał, że powinien być cicho, ale teraz go to nie obchodziło. Nienawidził kiedy ktoś nie wykonywał jego rozkazów zwłaszcza jego własna córka.

Dziewczynka na samą myśl o tym nieprzyjemnym miejscu miała łzy w oczach, mimo to ze spuszczoną głową skierowała się w stronę tajnego przejścia. Nie chciała bardziej denerwować swojego ojca i poniekąd się go bała kiedy był na nią o coś zły więc schyliła się i szybciutko przeszła przez 5 metrowy wąski korytarzyk, na końcu którego znajdował się malutki pokoik.
Nie miał on rzadnych okien ani innych dodatkowych drzwi. Jedyne co znajdowało się w środku to mała, szara poduszka z pierza, ulubiony miś dziewczynki i tabliczka czekolady.

- Posłuchaj zachowuj się tak jak zawsze. Bądź cicho i nie uderzaj w ściany, bo ktoś cię może usłyszeć, a chyba nie chcesz żeby jakiś zły pan cię zabrał, co?

Dziewczynka pokiwała główką na nie. Zawsze bała się o to, że rzeczywiście ktoś przyjdzie i zabierze ją od taty.

-No i świetnie- już miał zamykać drzwi, ale w tedy odezwała się jego córka.

-Tatusiu, a-ale wrócisz prawda?- dziecku już mało brakowało do rozpłakania się.

- Wrócę- rzucił oschle i zamknął drzwi, które następnie zastawił szafą.

Bez dłuższych rozważań pobiegł pędem na górę. Jak niby jego armia ma sobie poradzić bez niego?

Za to dziewczynka przeżywała teraz swój największy koszmar. Siedziała zupełnie sama w kompletnych ciemnościach. Po chwili rozpłakała się. Zawsze bała się, że jej tata po nią nie wróci, ale nie to było jej największym problemem. Za każdym razem, gdy przebywała w tym pokoju widziała wyłaniające się z czerni potwory. Tak bardzo chciała się teraz do kogoś przytulić, ale jedyne co mogła zrobić w tamtym momencie to przytulić się do swojego ukochanego misia, skulić się w kącie i postarać się zasnąć. Tak też uczyniła, jednak gdy czołgała się po ziemi w kierunku miejsca, gdzie mniej więcej znajdowała się poduszka zdała sobie sprawę z jeszcze jednej rzeczy. Jej nóżki były całe pocharatane i leciała z nich krew. Wiedziała o tym bo gdy dotknęła się w piekące ją miejsca, poczuła jakąś ciepłą ciecz na swoich dłoniach. Rozpłakała się jeszcze bardziej tym razem z bólu. Po chwili zasnęła ze zmęczenia.

* * * * *

Wojska RONa przegrywają, można by nawet powiedzieć że jego żołnierze są na ostatku sił. Zarówno jego jak i ich los został już właśnie przesądzony. Jednak przywódca nie potrafi pogodzić się z tak okropną dla niego myślą.
On miałby przegrać?!
Przecież to jest nierealne.
Po kilku godzinach intensywnych walk zauważył wreszcie sylwetkę Cesarstwa Niemieckiego stojąca na wzgórzu naprzeciwko niego.
RON rozwiną swoje masywne i wszechpotężne skrzydła i pofrunął w stronę swojego wroga. Lądując, szybko wyciągnął szablę z pochwy i wbił ją idealnie w serce Cesarstwa. Widział jak jego zwłoki powoli osuwają się na ziemię, ale coś mu jednak nie pasowało. Poszło mu zbyt łatwo. Przy pomocy buta mężczyzna odwrócił zmarłego na plecy jednocześnie wyciągając z niego swoją broń.

-Co jest?!- rzekł lekko zdezorientowany kiedy ujrzał, że ten kogo zabił w cale nie był Cesarstwem Niemieckim, a tylko jego podróbą.
Na twarzy leżącego mężczyzny były ślady farby w kolorach jego wroga.

-To pułapka...- i kiedy skończył to mówić został powalony na ziemię. Jego szabla zdążyła wypaść mu z ręki, a on sam leżał teraz tworzą w piachu. Nie był w stanie się nawet lekko poruszyć ponieważ jego ręce zostały unieruchomione na plecach.
Jedyne co mu zostało do obrony w takiej sytuacji to jego skrzydła. On się tak łatwo nie podda. Zaczął nimi machać jak oszalały, ale w pewnym momencie poczuł przeszywający go ból. Jedno z jego skrzydeł zostało złamane przez człowieka który nad nim stał. Spotkał je taki sam los jak z rękami RONa, zostały brutalnie związane grubym i szorstkim sznurem.

W pewnej chwili został odwrócony na plecy, a jego oczom ukazał się nie kto inny niż jego najgorszy wróg, Cesarstwo Niemieckie.

-Wiesz wiedziałem że jesteś głupi i naiwny- wbił swojego wielkiego buta w ramię leżącego, w tamtej chwili dało się usłyszeć nieprzyjemny dla uszu dźwięk łamanych kości- ale nie sądziłem że aż tak. Czy to nie żałosne że dałeś się nabrać jak dziecko?- popatrzył na niego z pogardą, za to leżący nie dawał za wygraną. Cały czas trzymał kamienną twarz, która nie ukazywała żadnych emocji z wyjątkiem ducha walki.

-I co chcesz mnie zabić w ten sposób? Proszę bardzo, ale nie uważasz że poszedłeś na łatwiznę? Żałosny jesteś.

W tedy oberwał mocnego kopniaka w twarz z które momentalnie zaczęła lecieć stróżka krwi. Został również podniesiony ponad ziemię tak, że nie dotykał nogami ziemi.

-Kto powiedział o zabijaniu?- wymówił to zdanie z wielką pewnością siebie- Jesteś nam jeszcze potrzebny.

W tamtym momencie RON był kompletnie zdezorientowany.

Jakim nam? Pomyślał sobie.

Ale w tedy pojawiła się jeszcze jedna postać. Był nią Imperium Rosyjskie. RON nie mógł uwierzyć własnym oczom, przecież on go zabił podczas ostatniej bitwy. Jakim cudem on...?

-Co myślałeś że nie żyje?- zaśmiał się i złapał związanego za twarz- zapamiętaj sobie JA NIGDY NIE UMIERAM.

W tedy RON dostał od niego w głowę czymś metalowym. Nie wiedział dokładnie co to było, bo szybko stracił przytomność.

* * * * *

A co do małej dziewczynki zamkniętej w ciemnej komórce w piwnicy. No cóż nie wiadomo czy przeżyje choćby do rana, ponieważ jest początek zimy i temperatura w takich pomieszczeniach jest czasami taka sama jak na dworze. Zawsze ojciec zamykał ją tam gdy było cieplej, a teraz jest to jej pierwszy raz kiedy będzie musiała zmierzyć się z niską temperaturą. Najgorsze jest to, że ma na sobie jedynie sukienkę z długim rękawem, grube białe rajstopy i swoje czarne buciki.
Czy jej organizm wytrzyma, a jeśli tak to jak długo? Tego nie wie nikt, ale zważając na to że ma rany na nóżkach to jeszcze bardziej osłabia jej organizm.

Teraz pozostało jej już tylko czekać, w zupełnych ciemnościach, sama...
I mieć nadzieję że ktokolwiek po nią przyjdzie i ją uratuje, bo najwyraźniej jej ojciec nie dotrzyma złożonej jej obietnicy.

Aniołku...Where stories live. Discover now